Urodzony w Portugalii, 64 letni Carlos Tavares za zeszły rok pobrał od grupy Stellantis wynagrodzenie w wysokości 23,5 mln euro (około 110 mln zł), czyli przeliczając, co miesiąc zarobił 1,95 mln euro (9 mln zł). Tym samym zarabia 350 razy więcej od średniego wynagrodzenie w koncernie. Kwota końcowa, którą otrzymał Tavares składa się ze połączenia różnych świadczeń. I tak podstawowa pensja Tavaresa wynosi 2 mln euro (ok. 9,3 mln zł). 7,48 mln euro (ok. 35 mln zł) to premia zależna od zysku koncernu, 11,6 mln (ok. 54 mln zł) otrzymał w akcjach i 2,37 mln euro (ok. 11 mln zł) za świadczenia emerytalne.

Czytaj więcej

Afrykańska walka Chin i USA o lit potrzebny do baterii aut elektrycznych

Z powodu tak wysokich zarobków Tavares musi oprzeć się fali krytyki. Potępienie budzi nieadekwatne wynagrodzenie do sytuacji jaka panuje na rynku, brak uzasadnienia w wynikach i poziomu cen akcji koncernu. Stellantis, który zrzesza takie marki jak Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Citroen, Dodge, DS, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel, Peugeot, RAM czy Vauxhall jest na parkiecie niżej wyceniany niż konkurencja. Nie dziwi więc fakt, że dla złagodzenia nastrojów Tavares był autorem pomysłu wypłaty pracownikom koncernu jednorazowej premii z zysków w wysokości około 13 tysięcy euro (ok. 61 tys. zł) w sumie przeznaczono na ten cel 2 mld euro (ok. 9,3 mld zł). Szef Stellantisa będzie musiał zmierzyć się na kwietniowym spotkaniu akcjonariuszy nie tylko z kolejną falą krytyki, ale również grupą osób, która chce jego odwołania z funkcji szefa Stellantis.

Czytaj więcej

Maserati GranTurismo: Definicja GT