Partner rozmowy: VOLVO TRUCKS POLSKA
Jak wygląda dziś sytuacja na rynku samochodów ciężarowych w Polsce?
Sytuacja jest trudna, ale stabilna. Wszystko to, co ma związek z geopolityką, nie wpływa pozytywnie na nastroje zakupowe firm transportowych – podobnie jak w przypadku inwestycji innych przedsiębiorstw. Niemniej jednak całkowity rynek notuje więcej rejestracji niż w ubiegłym roku, więc nie można mówić o tragedii.
Rozmawiamy w Katowicach podczas Kongresu Nowej Mobilności, więc nie mogę nie zapytać o rynek samochodów ciężarowych z napędem elektrycznym.
Rynek samochodów ciężarowych z napędem elektrycznym jest znacznie bardziej skomplikowany, niż to jest w przypadku pojazdów osobowych czy dostawczych. Mówimy o pojazdach użytkowych, które muszą zarabiać pieniądze. Zatem inwestycja w tego typu sprzęt to duży wydatek, do którego potrzebna jest odpowiednia infrastruktura i stymulatory dla inwestorów.
Jak polscy przedsiębiorcy podchodzą do dostępnego systemu dopłat?
Na jednym z paneli w Katowicach padła magiczna liczba – 14 wniosków złożonych o dofinansowanie w segmencie N3, czyli samochodów ciężarowych segmentu ciężkiego. To nie jest liczba imponująca. Chciałabym, żeby tych wniosków było nie 14, ale 114. To tylko pokazuje potrzebę nagłaśniania programu i tłumaczenia zasad oraz oczywiście wsparcia przedsiębiorców.
Pamiętajmy, że największymi beneficjentami mogą być małe firmy, które otrzymują 60 proc. dofinansowania różnicy między ceną pojazdu tradycyjnego a elektrycznego. Jednak jak widać, w gąszczu administracyjnych wymogów nie czują się one pewnie. Dodatkowo program zakłada, że przy finansowaniu leasingowym klient musi z góry zapłacić niemałą przecież opłatę wstępną. To wszystko powoduje głębsze zastanawianie się, czy inwestycja zwróci się zwłaszcza u mniejszych przedsiębiorców.
Jakie są zatem główne bariery rozwoju tego segmentu rynku?
Największą barierą jest brak ogólnodostępnych, publicznych stacji ładowania. Jeżeli spojrzymy na publiczne stacje szybkich ładowarek dla ciężkich pojazdów elektrycznych, mamy ich zaledwie trzy. To zdecydowanie za mało.
Więcej ładowarek postawili prywatni inwestorzy – są one dostępne w punktach przeładunkowych, centrach logistycznych czy u dostawców pojazdów w punktach serwisowych. Stacje ładowania będą się prężniej rozwijać, ale patrząc jednak na nasze zobowiązania, trudno uwierzyć, że do końca tego roku dostarczymy to, co powinniśmy, jeśli chodzi o dostępne ładowarki.
Co należałoby zrobić, aby nastąpiło przyspieszenie?
Przede wszystkim edukować i obalać stereotypy. Jest zbyt wielu pseudospecjalistów od elektromobilności ciężkiej, którzy nie mają pojęcia o tym produkcie. Rozpowszechniane są więc mity o palących się samochodach czy o tym, że pojazd nie dojedzie. Często negatywne opinie wyrażają kierowcy, którzy nigdy nie mieli okazji jeździć takim pojazdem. To nie wpływa pozytywnie na nastroje zakupowe.
Do tego dochodzi oczywiście bariera kosztowa – inwestycja w samochód ciężarowy z napędem elektrycznym to ponaddwukrotnie wyższe koszty niż w przypadku pojazdu z tradycyjnym silnikiem. Dlatego potrzebne jest uproszczenie dostępu do finansowania i wsparcie w postaci szybszych transferów środków dla klientów.
Kluczowy jest oczywiście rozwój infrastruktury. Mimo że już dziś można dobrze zaplanować trasę i przewidzieć, czy pojazd dojedzie z punktu A do punktu B, polski uniwersalizm w wykorzystaniu pojazdów ciężarowych sprawia, że klienci chcą mieć pewność, iż pojazd dojedzie również na większy dystans lub przy zmianie trasy. Im będzie więcej ładowarek publicznych tym większa będzie otwartość na elektryczne samochody ciężarowe.
Patrząc na prognozy dotyczące rozwoju polskiej gospodarki czy tempa inwestycji, jak w kolejnych latach może się rozwijać cały rynek samochodów ciężarowych?
Będzie to pochodna wzrostu gospodarczego i sytuacji w Polsce oraz Europie. Po mniejszym optymizmie z początku tego roku sądzę, że 2025 r. w segmencie ciężkim powyżej 16 t zakończy się znacznie lepszym wynikiem pod względem rejestracji niż ten ubiegły. Spodziewamy się ok. 26 tys. rejestracji i liczymy, że w kolejnych latach nastąpi jeszcze ożywienie.
Zakładamy także więcej inwestycji w pojazdy elektryczne. Są jednak zmienne, których nie da się przewidzieć – napięcia na świecie i sytuacja geopolityczna mogą wpłynąć pozytywnie lub negatywnie na nastroje zakupowe. Z jednej strony nasze położenie geograficzne daje wiele możliwości, jesteśmy łącznikiem między Wschodem a Zachodem, co historycznie dawało siłę naszemu transportowi międzynarodowemu. Z drugiej strony, patrząc na obecną sytuację, można postawić znak zapytania co do przyszłości, jeśli konflikt w Ukrainie nie wygaśnie, ale będzie się rozwijał. Mam jednak nadzieję, że w czasie krótszym lub dłuższym się zakończy i otworzą się nowe możliwości, a Polska na pewno wykorzysta sytuację tak, jak zrobiła to podczas covidu, gdy cała Europa była zamknięta, a polscy przewoźnicy jeździli i zarabiali pieniądze.
Partner rozmowy: VOLVO TRUCKS POLSKA