Dodge Charger Daytona SRT Banshee miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności – 800-woltowym flagowcem, który przeniesie kultowy muscle car w świat prądu. Tymczasem, jak donosi serwis Mopar Insiders, projekt został wstrzymany. Choć Stellantis oficjalnie nie potwierdza tej decyzji, wiele wskazuje na to, że Banshee nie wyjedzie na drogi. To nie pierwszy raz, gdy koncern koryguje swoją strategię – i to w kierunku powrotu do silników spalinowych.
Ostatnie miesiące jasno pokazują, że Stellantis dystansuje się od zbyt ambitnych planów elektryfikacji. Do oferty wraca 5,7-litrowy HEMI V8 w RAM-ie 1500, a Dodge Durango od 2026 r.. będzie dostępny wyłącznie z benzynową jednostką HEMI. Jeep wraca do 6,4-litrowego V8 w Wranglerze Rubicon 392 i nie ukrywa, że podobne rozwiązanie może trafić do Gladiatora. Decyzja ta nie jest przypadkiem. Amerykański rynek od lat różni się od europejskiego czy chińskiego. O ile w UE polityka klimatyczna wymusza rozwój aut elektrycznych, o tyle w USA wciąż dominuje kult silnika spalinowego – zwłaszcza dużych V8, które są symbolem wolności, mocy i charakterystycznego brzmienia. Dodge i RAM dobrze wiedzą, że ich klienci nie kupują aut wyłącznie rozumem, ale sercem. Elektryczne muscle cary miały oferować sztucznie generowany dźwięk, jednak nie zdobyły zaufania klientów.
Czytaj więcej
Nowy Dodge Charger jest dostępny z silnikiem spalinowym, ale i elektrycznym. Zostaje również wers...
Dodge Charger Daytona SRT Banshee