Reklama

Miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności. Teraz otrzyma napęd V8

Dodge wycofuje się z planów wprowadzenia do sprzedaży elektrycznego Charger Daytona SRT Banshee. Zamiast radykalnej elektryfikacji, Stellantis ponownie koncentruje się na klasycznych w USA silnikach V8.

Publikacja: 03.10.2025 20:18

Dodge Charger Daytona SRT Banshee miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności

Dodge Charger Daytona SRT Banshee miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności

Foto: mat. prasowe

Dodge Charger Daytona SRT Banshee miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności – 800-woltowym flagowcem, który przeniesie kultowy muscle car w świat prądu. Tymczasem, jak donosi serwis Mopar Insiders, projekt został wstrzymany. Choć Stellantis oficjalnie nie potwierdza tej decyzji, wiele wskazuje na to, że Banshee nie wyjedzie na drogi. To nie pierwszy raz, gdy koncern koryguje swoją strategię – i to w kierunku powrotu do silników spalinowych.

Foto: mat. prasowe

Ostatnie miesiące jasno pokazują, że Stellantis dystansuje się od zbyt ambitnych planów elektryfikacji. Do oferty wraca 5,7-litrowy HEMI V8 w RAM-ie 1500, a Dodge Durango od 2026 r.. będzie dostępny wyłącznie z benzynową jednostką HEMI. Jeep wraca do 6,4-litrowego V8 w Wranglerze Rubicon 392 i nie ukrywa, że podobne rozwiązanie może trafić do Gladiatora. Decyzja ta nie jest przypadkiem. Amerykański rynek od lat różni się od europejskiego czy chińskiego. O ile w UE polityka klimatyczna wymusza rozwój aut elektrycznych, o tyle w USA wciąż dominuje kult silnika spalinowego – zwłaszcza dużych V8, które są symbolem wolności, mocy i charakterystycznego brzmienia. Dodge i RAM dobrze wiedzą, że ich klienci nie kupują aut wyłącznie rozumem, ale sercem. Elektryczne muscle cary miały oferować sztucznie generowany dźwięk, jednak nie zdobyły zaufania klientów.

Czytaj więcej

Pierwszy elektryczny muscle car. Ma wbudowany generator dźwięku silnika V8
Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Rynek aut elektrycznych w USA rozwija się wolniej, niż przewidywano, a w segmencie performance cars wręcz się zatrzymał. Charger Daytona w 400-woltowej wersji sprzedawał się słabo, a zapowiedź jeszcze droższej, 800-woltowej wersji Banshee spotkała się z chłodnym odbiorem. Klienci woleli sprawdzone V8, nawet jeśli oznaczały wyższe spalanie. Do tego dochodzi fakt, że infrastruktura ładowania w Stanach wciąż pozostaje fragmentaryczna, a prezydent Trump odcina dotacje na elektromobilność i zachęca do napędów spalinowych.

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Foto: mat. prasowe

Co dalej z Chargerem?

Koniec projektu Banshee nie oznacza końca Chargera. Dodge stawia teraz na sześciocylindrowe jednostki Hurricane pod nazwą Sixpack, które łączą turbodoładowanie z wyższą efektywnością. Do oferty dołączą też nowe czterodrzwiowe warianty, a reaktywacja legendarnej dywizji SRT jasno wskazuje, że priorytetem marki pozostaje performance.

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Foto: mat. prasowe

Rezygnacja z tego projektu to sygnał dla całej branży

Historia Banshee pokazuje, że pełna elektryfikacja w USA natrafia na bariery. Stellantis nie jest zresztą wyjątkiem – kolejne koncerny globalne rewidują swoje plany, stawiając na hybrydy i nowoczesne spalinowe silniki. W przypadku rynku północnoamerykańskiego to kierunek nie tylko bardziej opłacalny, ale też kulturowo zgodny z oczekiwaniami klientów. Czy Dodge zaryzykował, odrzucając elektryczny symbol przyszłości? Raczej uratował swoją tożsamość. Jedno jest pewne – powrót V8 to mocny sygnał, że era muscle carów jeszcze się nie skończyła.

Czy wiesz, że…
- Pierwszy Dodge Charger zadebiutował w 1966 r.. i od razu stał się ikoną amerykańskiej popkultury, m.in. dzięki filmowi „Bullitt”.
- Sztucznie generowany dźwięk elektrycznego Chargera Daytona osiągał 126 dB – tyle co startujący odrzutowiec.
- Stellantis posiada aż 14 marek, a decyzje podejmowane w USA coraz częściej różnią się od tych w Europie – zwłaszcza w kwestii napędów.

Reklama
Reklama
Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Dodge Charger Daytona SRT Banshee

Foto: mat. prasowe

Czytaj więcej

Był jednym z najmocniejszych SUV-ów na rynku. Teraz żegna się wersją specjalną

Dodge Charger Daytona SRT Banshee miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności – 800-woltowym flagowcem, który przeniesie kultowy muscle car w świat prądu. Tymczasem, jak donosi serwis Mopar Insiders, projekt został wstrzymany. Choć Stellantis oficjalnie nie potwierdza tej decyzji, wiele wskazuje na to, że Banshee nie wyjedzie na drogi. To nie pierwszy raz, gdy koncern koryguje swoją strategię – i to w kierunku powrotu do silników spalinowych.

Ostatnie miesiące jasno pokazują, że Stellantis dystansuje się od zbyt ambitnych planów elektryfikacji. Do oferty wraca 5,7-litrowy HEMI V8 w RAM-ie 1500, a Dodge Durango od 2026 r.. będzie dostępny wyłącznie z benzynową jednostką HEMI. Jeep wraca do 6,4-litrowego V8 w Wranglerze Rubicon 392 i nie ukrywa, że podobne rozwiązanie może trafić do Gladiatora. Decyzja ta nie jest przypadkiem. Amerykański rynek od lat różni się od europejskiego czy chińskiego. O ile w UE polityka klimatyczna wymusza rozwój aut elektrycznych, o tyle w USA wciąż dominuje kult silnika spalinowego – zwłaszcza dużych V8, które są symbolem wolności, mocy i charakterystycznego brzmienia. Dodge i RAM dobrze wiedzą, że ich klienci nie kupują aut wyłącznie rozumem, ale sercem. Elektryczne muscle cary miały oferować sztucznie generowany dźwięk, jednak nie zdobyły zaufania klientów.

Reklama
Na prąd
Porsche zmienia kurs. Elektryczny pionier wraca do spalinowych napędów
Na prąd
Ameryka nie chce elektrycznych pickupów. Ram wycofuje się z projektu
Na prąd
Ford pod presją. Tnie kolejne etaty. Produkcja elektryków na jedną zmianę
Na prąd
Europejska motoryzacja pod presją: uniezależnienie od Azji czy wzrost cen aut?
Na prąd
Trzeba było tak od razu. Koniec z bezdusznymi nazwami modeli Volkswagena
Reklama
Reklama