Jak mocno Mazda jest dotknięta kryzysem, który dzisiaj ma wiele wymiarów?
Jak każda inna marka, bo dzisiejszy kryzys w motoryzacji wynika z czynników zewnętrznych, których nie jesteśmy w stanie kontrolować. Nadal jest Covid-19. Przerwane zostały łańcuchy dostaw. Są poważne problemy z dostawami półprzewodników i innych komponentów. Na szczęście Mazda ma wielu dostawców w samej Hiroszimie. I to nas wielokrotnie ratowało. W Europie w roku fiskalnym od kwietnia 2021 do marca 2022 rynek zmniejszył się o 20 procent. Sprzedaż Mazdy wzrosła w tym czasie o 8 procent, bo byliśmy w stanie znaleźć odpowiedni miks, który nie ucierpiał tak bardzo właśnie z powodu rynkowych niedoborów. Ale oczywiście braki są, tyle że kiedy mamy kłopoty z jakimiś komponentami, reagujemy natychmiast i dosłownie z dnia na dzień wprowadzamy inną konfigurację produktu. W fabryce w Hofu uelastyczniliśmy linię produkcyjną. Wyjeżdża stamtąd CX-60, ale również Mazda 6. Konfiguracja komponentów w tych autach jest kompletnie odmienna, to z kolei umożliwia szybkie przełączenie produkcji na drugi model. Dzięki temu wykorzystujemy w pełni nasze moce.
Czyli wygrywacie dzisiaj dlatego, że Mazda jest tak bardzo japońska?
Jest „japońska z Japonii”, chociaż niektóre produkty, takie jak Mazda CX-30 z silnikami Skyactiv-G są dostarczane z Meksyku. A kiedy spotykamy się na Teamsach z zarządzającymi poszczególnymi regionami, bo pandemia nadal nie pozwala na kontakty osobiste, to zawsze wymieniamy się doświadczeniami jak zadbać o rynek i co trzeba zrobić, aby go nie zaniedbać.
Na ten kryzys ma oczywiście wpływ także sytuacja na Ukrainie. Jak bardzo ten konflikt uderzył w Mazdę?