To jeden z najbardziej ekstrawaganckich projektów w historii Lexusa. LS Concept wygląda jak połączenie futurystycznego vana, salonu pierwszej klasy i kapsuły czasu. Z przodu przypomina elektryczną interpretację klasycznej limuzyny LS, z tyłu – mobilny pokój VIP. Cztery tylne koła mają zapewniać nie tylko lepszy komfort, ale też więcej miejsca w kabinie i bagażniku. Drzwi otwierają się szeroko jak w hangarze lotniczym, wnętrze wypełniają matowe tkaniny, drewno i – zgodnie z tradycją japońskiego rzemiosła – bambusowe rolety.
Lexus LS Concept
Wnętrze przypomina raczej luksusowy salon niż auto. Fotele można obracać naprzeciw siebie, powietrze filtrują aromaty, a oświetlenie imituje naturalny rytm dnia. Kierowca? Jest, ale jego rola wydaje się drugoplanowa. Lexus mówi o „człowieku za kierownicą”, nie o autonomicznym trybie – choć to akurat bardziej kwestia realiów technicznych niż filozofii.
Czytaj więcej
Lexus wprowadza nowego gracza do segmentu premium, który może sporo namieszać. Ósma generacja Lex...
Zamiast limuzyny – salon na kołach
Dlaczego Lexus poszedł w tę stronę? Bo tradycyjna limuzyna przestaje mieć sens. Sam producent przyznaje, że „sedany luksusowe przegrywają z SUV-ami”, a rynek dużych vanów premium dynamicznie rośnie – szczególnie w Azji. W Chinach luksusowe minivany stały się nowym statusem – symbolem sukcesu i prywatnej przestrzeni w zatłoczonych metropoliach. Tam Lexus LS Concept może mieć przyszłość. Z zewnątrz auto zaskakuje detalami – oświetlenie w formie cienkich, pionowych listew LED przypomina reinterpretację słynnego „spindle grill”. Płaski dach z panoramicznymi szybami i mocno pochylona szyba czołowa nadają mu dynamiczny profil, choć to wciąż pojazd mający raczej wozić niż prowadzić.