Audi RS7 Sportback Performance/RS6 Avant Performance: Mount Everest

Audi podnosi poprzeczkę. Topowe RS6 Avant i RS7 Sportback są teraz najmocniejszymi modelami w palecie. Wszystko za sprawą nowych wersji Performance.

Publikacja: 28.06.2023 09:03

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

  Pogrzebałem trochę w swoim archiwum. Pierwsze Audi ze skrótem RS, które miałem okazję prowadzić, to model RS4 (B5) w 1999 roku. Czerwone, piękne kombi. Tekst, który wtedy o tym samochodzie napisałem, nosił tytuł „Mount Everest”. 380 konne kombi robiło wtedy ogromne wrażenie. Minęły 24 lata i po przejażdżce najnowszymi modelami RS7 Sportback i RS6 Avant w wersji Performance doszedłem do wniosku, że ten tytuł pozostał jak najbardziej aktualny. Przez ten cały czas przesłanie, styl i charakter tych samochodów pozostał wierny wypracowanym wtedy wzorcom. A to w dzisiejszym świecie motoryzacji nie taka oczywista sprawa. Firmy gubią swoje ideały, tracą charakterystyczne cechy modeli i wywracają nowymi strategiami lub pazernymi księgowymi wszystko do góry nogami. Ale na szczęście nie w Audi. Założenia z pierwszego modelu RS2 z 1994 roku – duża moc i osiągi połączone z napędem na cztery koła i klasycznym, użytkowym nadwoziem, które jednak ma indywidualne cechy  – pozostają do dzisiaj aktualne.

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Czytaj więcej

Audi TT Final Edition: Pożegnanie po 25 latach

Nowe modele Audi RS6 Avant i RS7 Performance to kolejna cegiełka dodatkowej wydajności, mocy i osiągów tych dwóch topowych modeli. Audi raz jeszcze podniosło poprzeczkę nieco wyżej dla swoich RS-ów. Performance oznacza dodatkowe 30 KM mocy i 50 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Ale to nie wszystko. Performance równa się większa i lepsza wydajność i sporo innych małych poprawek. Finalnie te wersje są mocniejsze i szybsze niż jakiekolwiek wcześniejsze RS6 i RS7. Ale Performance oznacza również mniej kilogramów i mniej… wygłuszenia. Wszystko po to, żeby uczynić z nich auta bardziej sportowe i wręcz lekko ekstremalne, ale bez pozbycia się odpowiedniej dawki komfortu. Audi pozbyło się osiem kilogramów materiałów wygłuszeniowych. Nie wpływa to oczywiście w żadnym stopniu na masę własną tych modeli, które ważą nieco ponad dwie tony, ale widać, że dołożono wszelkich starań żeby te modele subtelnie, ale się różniły.

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Dzięki większym turbosprężarkom moc czterolitrowych silników V8 biturbo wzrasta z 600 do 630 KM, a moment obrotowy z 800 do aż 850 Nm. To skraca czas sprintu od zera do 100 km/h w obydwu modelach o 0,2 sekundy do 3,4 sekundy przyspieszenia do setki (V-max: 305 km/h). Ośmiocylindrowa jednostka napędowa brzmi głośniej (tu wracamy do tych 8 kg materiału izolacyjnego). Do kabiny kieruje się więcej odgłosów benzynowego V8. Dźwięk silnika jest donośny, ale nigdy natarczywy. Brzmi soczyście basowo, masuje swoim tonem niczym głos Barry White’a - donośnie, ale subtelnie i nie natarczywie. W sportowym programie jest już bardziej donośni i nawet strzela z dwóch ogromnych owalnych rur wydechowych. Tu świat wygląda nadal normalnie, dźwięk nie jest sztucznie generowany czy podbijany np. przez głośniki.

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: mat. prasowe

Obok RS7 i RS6 Avant nie da się przejść bez odwrócenia głowy. Audi robi dokładnie to, co powinno się zadziać z topowym modelem. Najmocniejsza, najlepsza wersja zawsze, ale to zawsze powinna się odróżniać od reszty gamy. Na szafot wszystkich tych, którzy tworzą swoje topowe modele z szumnymi nazwami i mocą, a nie można ich odróżnić od bazowego wariantu, który upstrzony kilkoma dodatkami wygląda dokładnie tak samo jak wersja z samej góry cennika. Nie w Audi. Te wybałuszone nadkola, wielkie rury wydechowe, ogromne zderzaki, duże felgi… gdyby RS7 był burgerem, byłby z dodatkiem bekonu, podwójnym serem i potrójnym kotletem. Nieważne, z którym nadwoziem, modele Performance to piękne, muskularne, przyciągające wzrok samochody.

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Audi dopracowało centralny mechanizm różnicowy, który jest lżejszy i bardziej kompaktowy niż wcześniej. Na nowo skonfigurowano sześć trybów jazdy. Poprawiono oprogramowanie w jednostce sterującej skrzyni biegów tak, żeby czasy zmiany biegów były krótsze. W modelach Performance jest całe mnóstwo takich detali, które zostały dopieszczone. Jednak jeżdżąc spokojnie i zgodnie z przepisami nadal mamy pojemną limuzynę z dobrym komfortem jazdy i pojemnym wnętrzem mieszczącym swobodnie czterech pasażerów i sporo bagażu (523/1382 l). Zabawa zaczyna się, kiedy wciśniemy głębiej gaz lub włączymy sportowy program. Ten z wyglądu zapaśnik zmienia się w balerinę. Powadzi się precyzyjnie na prostej i w zakrętach, z co najwyżej minimalną podsterownością, ma znakomity układ kierowniczy. Zza kierownicy staje się jakby bardziej smukły, nawet na wąskich drogach nie przeszkadzają jego wymiary. No i nawet podczas szybkiej jazdy jest przewidywalny, co oczywiście może być wadą, ale przy 630 KM warto być w każdym momencie panem sytuacji. Nawet ludzie z Audi potwierdzają to, że w realnych warunkach drogowych za kierownicą RS6 i RS7 mamy dokładnie takie same odczucia. Nie ma różnicy w prowadzeniu pomiędzy tymi modelami.

Przez ćwierć wieku Audi dokonało w modelach RS niesamowitego postępu, ale z drugiej strony dokonało czegoś co udało się tylko niewielu markom - zachowało swój charakter. To nadal motoryzacyjny Mount Everest. Cena Audi RS 7 Performance rozpoczyna się od 672 100 zł, to 35 200 zł więcej niż za klasycznego RS7. Patrząc na ceny konkurencji to niezbyt wygórowana kwota.

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Audi RS6 Avant Performance

Audi RS6 Avant Performance

Foto: Albert Warner

Audi RS6 Avant Performance

Audi RS6 Avant Performance

Foto: Albert Warner

Audi RS7 Sportback Performance

Audi RS7 Sportback Performance

Foto: Albert Warner

Czytaj więcej

Lamborghini zarabia tyle pieniędzy, że nie potrzebuje już Audi

  Pogrzebałem trochę w swoim archiwum. Pierwsze Audi ze skrótem RS, które miałem okazję prowadzić, to model RS4 (B5) w 1999 roku. Czerwone, piękne kombi. Tekst, który wtedy o tym samochodzie napisałem, nosił tytuł „Mount Everest”. 380 konne kombi robiło wtedy ogromne wrażenie. Minęły 24 lata i po przejażdżce najnowszymi modelami RS7 Sportback i RS6 Avant w wersji Performance doszedłem do wniosku, że ten tytuł pozostał jak najbardziej aktualny. Przez ten cały czas przesłanie, styl i charakter tych samochodów pozostał wierny wypracowanym wtedy wzorcom. A to w dzisiejszym świecie motoryzacji nie taka oczywista sprawa. Firmy gubią swoje ideały, tracą charakterystyczne cechy modeli i wywracają nowymi strategiami lub pazernymi księgowymi wszystko do góry nogami. Ale na szczęście nie w Audi. Założenia z pierwszego modelu RS2 z 1994 roku – duża moc i osiągi połączone z napędem na cztery koła i klasycznym, użytkowym nadwoziem, które jednak ma indywidualne cechy  – pozostają do dzisiaj aktualne.

Pozostało 83% artykułu
Ten pierwszy raz
Porsche 911 GTS: Serce czy rozum
Ten pierwszy raz
Volvo EX90: Odważ się być mądrym
Ten pierwszy raz
Nowa Skoda Octavia: Auto, które (po)lubisz
Ten pierwszy raz
Jeździliśmy rekordowym Mercedesem. Na jednym ładowaniu przejedzie 1200 km
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ten pierwszy raz
Skoda Elroq: Jeździliśmy Skodą, której jeszcze nie ma w salonach