Finlandia nie przywitała mnie śniegiem. Zamiast bieli – wilgotny asfalt, mgła, czarne drzewa i mżawka. Miejscowi mówią o „czarnej zimie” – coraz częstszej, pozbawionej śniegu, ale wciąż zdradliwej. I właśnie w takich warunkach Škoda Auto postanowiła pokazać sens napędu 4x4. Nie na torze, nie w śnieżnym parku rozrywki, lecz na zwykłych drogach: szutrowych, mokrych, krętych i gęsto obstawionych fotoradarami.
Škoda Enyaq RS
Za kierownicą Enyaqa RS z dwoma silnikami elektrycznymi i napędem na cztery koła szybko okazuje się, że 4x4 w elektryku nie jest gadżetem. Na wilgotnych szutrach natychmiastowy moment obrotowy nie wyrywa kół do buksowania, a auto rusza i przyspiesza z wyraźnie lepszą trakcją niż wersje z napędem na jedną oś. System płynnie zarządza momentem pomiędzy osiami, bez nerwowych ingerencji elektroniki, co daje poczucie kontroli nawet wtedy, gdy masa samochodu zaczyna być wyczuwalna w ciasnych zakrętach.
Czytaj więcej
Škoda pokazuje Vision O – koncepcyjny model, który jest czymś więcej niż tylko futurystyczną wizj...
Dlaczego klienci wybierają 4x4
To nie jest napęd, który zachęca do brawury. Wręcz przeciwnie – przypomina, że 4x4 nie czyni nieśmiertelnym. Czuć wagę auta, czasem lekkie „pływanie” nadwozia na wyjściu z zakrętu, ale systemy stabilizacji działają dyskretnie i skutecznie. Na asfalcie Enyaq pozostaje stabilny i przewidywalny, a na dłuższych odcinkach imponuje spokojem prowadzenia. Po około 180 km jazdy w takich warunkach zużycie na poziomie 19,9 kWh/100 km i ponad 50 proc. baterii w zapasie pokazują, że elektryczny SUV 4x4 nie musi być energetycznym pożeraczem.