Reklama

Denza Z9 GT: Potrafi to, czego niemiecka elita nawet nie próbuje

Na papierze wygląda jak kolejny śmiały projekt z Chin. W praktyce – jak auto, które wejdzie w europejską klasę premium z przytupem, pewnością siebie i arsenałem technologii, których Audi, BMW, Mercedes czy Porsche nawet nie mają w katalogu.

Publikacja: 20.12.2025 09:11

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: Albert Warner

Nowa Denza Z9 GT, flagowy model luksusowej submarki BYD, to 5,2-metrowy elektryczny shooting brake z mocą blisko 1000 KM, trzema silnikami i zawieszeniem, które częściej kojarzy się z Maybachem czy z Taycanem. Brzmi jak science–fiction? Wystarczyło kilka minut jazdy i już wiedziałem jedno: Europa powinna traktować ten samochód poważnie.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: Albert Warner

Pierwszy kontakt z Denzą zaczyna się od sztuczek, które stały się wiralem. „Chód kraba”, obrót w miejscu o 360 stopni i automatyczne dociąganie tyłu do krawężnika podczas parkowania – to efekt skomplikowanego układu tylnych kół skręcających o 15 stopni w każdą stronę i dwóch potężnych silników elektrycznych przy każdym z kół. Na parkingu sąsiadom opadną szczęki. A potem zapytają, ile kompletów opon zużyjesz na te popisy – bo manewry odbywają się w tempie żółwia, za to ze sporym tarciem gumy.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: mat. prasowe

Efektowność efektownością, ale Z9 GT robi wrażenie przede wszystkim jako auto. Shooting brake narysowany przez Wolfganga Eggera (Alfa 156, Audi Quattro Concept) jest duży, niski i zaskakująco zgrabny. Egger mówi o „lekkiej jak jedwab linii unoszącej się ponad grawitacją” – nie wiem, czy tak poetycko bym to ujął, ale to ładne auto.  Prawdziwa przewaga Denzy zaczyna się jednak w środku. To samochód, w którym Chińczycy postanowili przebić Europę jej własną bronią – luksusem. OLED–y, 20–głośnikowy Devialet, dwie chłodziarki, czterostrefowa klimatyzacja, masaże, ogrom przestrzeni i fenomenalna jakość materiałów, której nie powstydziłby się Maybach czy Bentley. Jedynie kryształowe przełączniki są nieco „na wyrost”, ale poza tym kabina jest imponująca.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ten chiński SUV kosztuje tylko 30 tys. zł. Nowe auto za cenę używanego
Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: mat. prasowe

A jak jeździ? Pierwsze wrażenie: nie jest to chiński Taycan–killer. Mimo kosmicznych liczb – 952 KM w wersji elektrycznej, 858 KM w modelu PHEV i przyspieszenie na poziomie 3,4/3,6 s do setki – Denza nie próbuje bić rekordów na zakrętach. W chińskiej specyfikacji zawieszenie jest miękkie, w amerykańskim charakterze, odrobinę kołyszące przy niższych prędkościach. Bardziej luksusowy sedan niż torowy elektryk. Ale to właśnie cel – komfort ponad sztywność, relaks zamiast napięcia. Mercedes, nie Porsche. Na krótkim odcinku toru czuć było, że ogromne powietrzne zawieszenie Di–Sus–A potrafi wygładzić nawet agresywne nierówności. BYD zapewnia, że wersje europejskie dostaną bardziej precyzyjny układ kierowniczy i bardziej progresywne tłumienie.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: Albert Warner

Niesamowite wrażenie za kierownicą robią wszystkie bajery, które na drodze potrafi wyczyniać Denza. „Chód kraba”, czyli jazda na wprost, ale tak naprawdę nieco bokiem, nadal nie wiem, kiedy może mi się przydać, ale jest i wygląda niesamowicie. Coś na zasadzie grillowania w mikrofali. Wiesz, że masz taką funkcję, ale i tak nigdy jej nie użyjesz. Obrót w miejscu o 360 stopni to też coś, co trudno przyrównać do jakiegoś wrażenia, które do tej pory miałem za kierownicą. Auto obraca się wolno i z dużą precyzją. Automatyczne dociąganie tyłu, czyli takie wsunięcie się do luki parkingowej z punktu widzenia obserwujących na chodniku będzie wyglądało niesamowicie, a w codziennym użytkowaniu prawdopodobnie właśnie to może być najbardziej przydatne.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: Albert Warner

Reklama
Reklama

Jeśli chodzi o osiągi, to jest szybko. To auto nie tylko „ma moc”, ale naprawdę ją czuć. Trzymotorowy układ pcha Z9 GT naprzód z nieprzerwanym pędem. A ma co pchać, bo auto waży w zależności od wersji to nawet 2875 kg. Model elektryczny korzysta z baterii o pojemności 100 kWh z architekturą cell–to–body, a PHEV – z mniejszego akumulatora 38,5 kWh, ale za to z zasięgiem 160 km WLTP w trybie czysto elektrycznym.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: mat. prasowe

Denza pojawi się w Europie. Będzie konkurentem, ale musi sobie wyrobić prestiż, a to zajmie raczej dłuższą niż krótszą chwilę. Ale jeśli cena okaże się agresywna, a w Chinach to auto kosztuje 173-215 tys. zł (realnie w PL pewnie około 300+ tys. zł) i europejskie dostrojenie układu jezdnego będzie udane, to Panamera, Taycan, modele Mercedesa mogą poczuć powiew konkurencji z Państwa Środka. Bo to auto robi coś, czego Niemcy i, nie tylko oni, jeszcze nie robią: bawi technologią, nie tracąc luksusu.

Denza Z9 GT

Denza Z9 GT

Foto: mat. prasowe

Czytaj więcej

Chińskie koncerny motoryzacyjne nie traktują Europy jak rynku pobocznego
Ten pierwszy raz
Francuska szkoła komfortu wraca. C5 Aircross jest bardziej Citroënem niż kiedykolwiek
Ten pierwszy raz
Audi Q3: Konsekwencja stabilnych decyzji
Ten pierwszy raz
Jeździliśmy nowym Porsche Cayenne Electric. SUV jakiego jeszcze nie było
Ten pierwszy raz
Nowe Volvo ES90: Skandynawski spokój pod napięciem
Ten pierwszy raz
Jeździmy Yangwang U9. Najszybszym samochodem na świecie
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama