„Czerwone samochody jeżdżą szybciej” – jedno z podań ludowych dotyczących motoryzacji.
Intro
Po pierwsze – jesteśmy skłonni uznać, że „czwórka” po liftingu, który przeszła w 2017 r., jest jednym z najzgrabniejszych dzieci bawarskiego koncernu (zwłaszcza z porównaniu z serią 3, od której się odszczepiła), a „czwórka” jako Gran Coupe, zwłaszcza umajona elementami z pakietu M-Performance, bije je wszystkie na głowę, zwłaszcza pod względem wyrazistości. Można sobie ustawić stołeczek, usiąść i po prostu patrzeć, choć potem będzie się ciut żałowało utraconego czasu, który można było spędzić jeżdżąc. Coś za coś. Co więcej, choć ten model był odpowiedzią BMW na Audi A5 Sportback (w segmencie aut luksusowych każdy ma na sumieniu jakąś „odpowiedź” na działania konkurencji), to ta sztuczka akurat się udała. A nie udaje się każdemu, o czym świadczy chociażby przyciężki Mercedes GLE Coupe, podpatrzony z kolei w BMW.
fot. Wojciech Romański
Po drugie – jesteśmy skłonni uznać, że Gran Coupe z dwulitrowym, czterocylindrowym benzyniakiem dającym z siebie 252 KM, jak na dzisiejsze standardy (wystarczy powiedzieć, że gama silnikowa Gran Coupe zaczyna się od trzycylindrowego!, półtoralitrowego silnika o mocy 136 KM) może być benchmarkiem auta, będącego syntezą pojazdu codziennego z niecodziennym, rodzinnej – jakkolwiek to rozumieć – funkcjonalności i szczypty podnoszącego poziom adrenaliny szaleństwa.
fot. Wojciech Romański