Polska to atrakcyjny rynek dla rozwoju elektromobilności?
Polska jest bardzo atrakcyjna, bo niewiele w dziedzinie elektromobilności tu jak dotąd zrobiono, a potencjał jest ogromny. Gdy jako inwestor chcemy wejść na jakiś rynek, robimy to w kilku krokach. Najpierw analizujemy ogólną sytuację ekonomiczną kraju, wskaźniki makroekonomiczne czy też otoczenie polityczne. Następnie badamy rynek samochodowy, tzn. sprawdzamy jak duża jest flota pojazdów w ujęciu ogólnym, a także ile jest aut elektrycznych w tej chwili i szacujemy jak ta liczba może wrosnąć. W Polsce elektryków wciąż jest niewiele, ale tempo przyrostu rynku jest już zadowalające. Dopiero na samym końcu naszego badania patrzymy na stan infrastruktury. Gdy Power Dot wchodził do Polski w lipcu 2021 roku infrastruktura była bardzo uboga. Minęło dopiero półtora roku, a już widać poprawę. Jako inwestor kierujemy się jedną ważną zasadą: jeśli decydujemy się wejść na dany rynek, to dlatego, że mamy ambicję zdobyć tam pozycję numer jeden. Polska jest właśnie takim rynkiem, dlatego tu jesteśmy, a nie ma nas na przykład w Norwegii czy w Szwecji.
Stwierdzenie, że Polska to zły kraj dla inwestycji wydaje się nietrafionym? Może to efekt potencjału, który dostrzegacie w kraju nad Wisłą?
Jako inwestor patrzymy na stan obecny, ale zawsze głównym czynnikiem, jaki bierzemy pod uwagę przed podjęciem ostatecznej decyzji jest potencjał rynku. Nasze szacunki zakładają, że w Polsce może być ok. 3-4 milionów aut elektrycznych w perspektywie ok. 15 lat. Patrząc nieco bliżej, np. na pierwszy milion aut elektrycznych, to według różnych szacunków jest on możliwy do osiągnięcia nawet w okolicach 2030 roku, ale wymaga to determinacji politycznej. Obrazując potencjał polskiego rynku pewnymi liczbami mogę powiedzieć tak: jeśli Polska wdroży unijny zakaz sprzedaży aut spalinowych, będziemy potrzebowali do 2035 roku ok. 350 tysięcy stacji ładowania. Koszt ich budowy to kwota rzędu 3,5 mld zł. Myślę więc, że w Polsce miejsce dla wielu inwestorów.
Po jakim czasie oczekujecie zysków?