Na pierwszy rzut oka Emblème nie wygląda jak typowy koncept – nie epatuje futurystycznymi przerysowaniami, laserami ani teatralnymi drzwiami. Sylwetka jest powściągliwa – przypomina shooting brake, łącząc elementy coupé, kombi i crossovera. Ma nieco ponad 4,8 metra długości, co czyni go samochodem sporym, ale nieprzytłaczającym. Największe wrażenie robią proporcje – bardzo niski dach, szeroki rozstaw osi i gładka linia nadwozia tworzą harmonijną całość. Brakuje klasycznych lusterek bocznych – ich miejsce zajęły smukłe kamery. Całe nadwozie podporządkowano aerodynamice – Renault deklaruje współczynnik oporu powietrza Cx 0,25. Kolor lakieru to osobna historia – dichroiczna zieleń, zmieniająca się w zależności od kąta padania światła, prezentuje się spektakularnie.
Renault Emblème
Mimo że to model koncepcyjny, we wnętrzu Emblème’a można odnieść wrażenie, że środek mógłby w całości trafić do wersji seryjnej. I nie chodzi tu o gotowość technologiczną, lecz o samą ideę – kokpit jest uporządkowany, przejrzysty i, co najważniejsze, zrozumiały. Centralnym punktem jest panoramiczny ekran openR, który rozciąga się przez całą szerokość deski rozdzielczej. Nie jest to już multimedialna ekstrawagancja, lecz gotowe do pracy narzędzie. Dotykowe panele nie przytłaczają – wrażenie jest raczej takie, jakbyśmy mieli do czynienia z dobrze zaprojektowanym laptopem klasy premium.
Czytaj więcej
Luca de Meo po pięciu latach na czele Renault przechodzi do francuskiej grupy dóbr luksusowych. P...
Renault Emblème