Wiele osób, także w Polsce, pamięta z przeszłości pięknie linie usportowionego Capri z lat 60. i 70. Dla miłośników motoryzacji to legendarna marka. Podczas Forum Nowej Mobilności w Łodzi miała miejsce premiera nowego elektrycznego Forda Capri. Proszę powiedzieć coś więcej o tym samochodzie.

Wymienił pan już pewne kluczowe słowa, jak legenda czy przeszłość. My mówimy: legenda powraca. I to w formie, która pasuje do roku 2024. W latach 70. i 80. był to samochód o sportowym charakterze – nie w pełni sportowy, ale w dużym stopniu. Przeprowadziliśmy wiele badań, które pokazały, jak w różnych epokach, np. w 2000, 2006, 2007 roku, wyglądałby Capri, gdyby był dalej rozwijany.

W 2024 r. największym zainteresowaniem klientów powinien cieszyć się SUV, ponieważ klienci poszukują bardzo przestronnych pojazdów, a nie sportowych coupé z ograniczoną przestrzenią. Dlatego Capri stał się sportowym crossoverem z dużą ilością miejsca w środku. Przestrzeń dostępna w środku jest moim zdaniem mniej więcej równa tej w Mondeo, choć z zewnątrz pojazd nie jest tak duży. Ale dobrze się prezentuje.

Capri oferuje też wiele technologii, wiele innowacji. Na przykład odpowiadamy na obawy dotyczące zasięgu pojazdu: może on przejechać do 620 kilometrów, co moim zdaniem jest wystarczające nawet przy obecnej infrastrukturze ładowania, która wciąż pozostawia wiele do życzenia, ale powinna wystarczyć, zwłaszcza jeśli nie wybieramy się w dłuższą trasę. Oferujemy wiele poziomów mocy, nawet 340 KM. Myślę, że każdy może znaleźć Capri dla siebie.

Oczywiście samochody elektryczne Forda to nie tylko nowe Capri. Co jeszcze Ford pokazał w hali EXPO Łódź?

Mamy obecnie osiem w pełni elektrycznych pojazdów. Koncentrujemy się również na pojazdach użytkowych, gdyż uważamy, że ich elektryfikacja jest znacznie ważniejsza niż samochodów osobowych. Te pierwsze pracują przez cały czas, co pozwala na realną redukcję emisji CO₂, nie ograniczającą się tylko do samochodów osobowych.

Jeśli chodzi o samochody osobowe, mamy tutaj Explorera. Pierwszy raz zaprezentowaliśmy go rok temu, również na Kongresie Nowej Mobilności. Produkcja już ruszyła, pojazdy są już dostępne na rynku, właśnie zaczęliśmy Explorera sprzedawać na poważnie. Mamy też Mustanga Mach-E, , którego rozwój będziemy kontynuować. Dodatkowo jako samochód osobowy będziemy mieli Couriera, bardzo przestronny i niewielki samochód, a w przyszłym roku Pumę Gen-E.

Jeśli chodzi o pojazdy użytkowe, dzięki modelowi E-Transit jesteśmy liderem rynku również w Polsce. Niedawno wprowadziliśmy modele E-Transit Custom i E-Transit Courier. Tak więc nasza oferta jest szeroka.

Przy zakupie samochodów, szczególnie elektrycznych, organizacje i instytucje potrzebują całego ekosystemu wsparcia. Czy Ford zapewnia taki system?

Jeśli chodzi o ładowanie, dysponujemy siecią ładowania BlueOval. W jej ramach w Polsce znajduje się ok. 600 punktów ładowania. Mamy aplikację FordPass, z pomocą której na smartfonie można znaleźć taki punkt, zaplanować ładowanie i za nie zapłacić, dzięki czemu klienci w prosty sposób mogą się dowiedzieć, gdzie dokładnie się udać, a także jak i kiedy ładować samochód. To moim zdaniem najważniejsze.

W pojazdach użytkowych mamy również kolejne elementy usług Ford Pro, np. zarządzanie czasem pracy, w ramach którego stale monitorujemy stan pojazdów, aby zapewnić ich optymalne wykorzystanie. Oferujemy również telematykę. Możemy dostarczyć wszystkim naszym klientom dane na temat tego, jak jeździć lepiej i bardziej ekonomicznie. Oferujemy więc kompletny ekosystem.

A czy macie także opcje wsparcia finansowego?

Z jednej strony mamy świetne oferty, głównie w segmencie samochodów osobowych, na przykład dla modelu Explorer. Sądzę, że wsparcie będzie dostępne również dla modelu Capri. W Mach-E oferujemy kilka opcji za darmo, np. bezpłatnie dajemy naszym klientom stację ładowania. Moim zdaniem to świetne rozwiązanie, gdyż można szybko naładować samochód w domu. Ponadto udzielamy ośmioletniej gwarancji nie tylko na baterie, jak robią to nasi konkurenci, ale na cały pojazd, łącznie z pakietem serwisowym. Klient nie musi obliczać kosztów serwisu przez następne osiem lat, ponieważ zapewniamy serwis w zasadzie za darmo, z wyjątkiem opon. Prawie wszystko jest za darmo. Z drugiej strony wcześniej istniały finansowe zachęty rządowe, których brakuje obecnie na całym rynku, także nam, gdyż ułatwiały one sprzedaż pojazdów elektrycznych.

Jaka jest wizja przyszłości firmy, biorąc pod uwagę ostatnie informacje o możliwych zmianach w harmonogramie transformacji układów napędowych?

Domyślam się, że chodzi głównie o rozporządzenie UE, które ma wymagać znacznego obniżenia emisji CO₂ od 2025 roku, o 25–30 gramów w stosunku do obecnie obowiązującego. Moim zdaniem to jedynie plany. UE opracowała plan działania i wprowadziła go do prawodawstwa bez sprawdzenia, czy klienci i producenci są na niego gotowi. Producenci się przygotowują, mamy odpowiednią ofertę, zainwestowaliśmy mnóstwo pieniędzy w zakład produkcyjny. W centrum pojazdów elektrycznych zainwestowaliśmy ostatnio 2 miliardy euro. Tak więc my jesteśmy gotowi.

Wydaje się jednak, że klienci nie są jeszcze gotowi – głównie z powodu obaw związanych z ładowaniem, zasięgiem i ogólnym klimatem politycznym panującym wokół pojazdów elektrycznych. Transformacja jest oczywista, oczywisty jest też kierunek, ale zmiany przebiegają wolniej niż przewidywała Unia. Z drugiej strony, nie można dokonać transformacji bez klientów, musimy im służyć. Oferujemy wersje mild hybrid, full hybrid i plug-in hybrid. Oferujemy Pumę, Kugę, Focusa, Couriera, więc nasza oferta jest szeroka. Mamy też kilka kultowych pojazdów, na przykład Bronco czy Mustanga. W ofercie pojazdów użytkowych mamy również wersje z silnikami Diesla.

Jeśli klienci nie będą zainteresowani zmianami, nie dokonamy ich. Albo UE będzie musiała dokonać pewnych korekt w tym rozporządzeniu – być może należy nieco przesunąć te bardzo rygorystyczne poziomy emisji CO₂ – albo potrzebna będzie bardziej zrozumiała komunikacja z wyborcami w UE, aby zmienić nastawienie klientów do pojazdów elektrycznych. To trudne zadanie. Ale najważniejsze w mojej opinii są zachęty. Chyba wszyscy widzieliśmy, co stało się w Niemczech, gdy ograniczono programy wsparcia. Myślałem, że wiedzą o tym rządy wszystkich państw oraz UE, ale wygląda na to, że w Polsce nikt się o tym nie dowiedział, bo nagle i tu przed końcem sierpnia ograniczono programy wsparcia. Z pewnością doświadczymy jeszcze większego spowolnienia w polskim segmencie pojazdów elektrycznych, który już teraz nie radzi sobie zbyt dobrze i na tle całej Europy wypada blado.

Partner rozmowy: Ford Polska