Nie trzeba wyjeżdżać z Polski, żeby poczuć się jak na afrykańskiej sawannie, a zjazd z utwardzonego szlaku luksusowym SUV-em nie musi być złym pomysłem. Zwłaszcza jeśli takie okoliczności spotkają nas za kierownicą Porsche Cayenne. Przekonaliśmy się o tym podczas wydarzenia „Cayenne Into the Desert”, zorganizowanego w samym sercu Pustyni Błędowskiej. W wielkiej piaskownicy położonej na pograniczu Wyżyny Śląskiej i Wyżyny Olkuskiej, pokrywającej 33 km2 i służącej m.in. za poligon wojskowy, Porsche postanowiło udowodnić, że nawet na szosowych oponach i z pomocą zaawansowanych systemów można rodzinnym SUV-em przemierzać grząskie piaski czy pokonywać strome podjazdy. W roli głównej pełna gama Porsche Cayenne – od bazowych wersji z silnikami V6 (353 KM), przez hybrydy plug-in (470 KM), aż po usportowioną odmianę GTS (500 KM).
Porsche Cayenne na Pustyni Błędowskiej
Widok Cayenne w takim anturażu to rzadkość. Mowa w końcu o aucie, które najczęściej spotkamy na strzeżonych parkingach wielkich biurowców, pod luksusowymi resortami narciarskimi czy w garażach okazałych posiadłości. Przeciętny użytkownik tego modelu, nawet świadom jego możliwości, raczej nigdy by się na to nie odważył – i trudno mu się dziwić. Drogi lakier i duże felgi nie lubią się z piaskiem, zakopane kamienie mogą porysować karoserię czy podwozie, a przegrzanie wielopłytkowych sprzęgieł lub uszkodzenie napędów wiązałoby się z kosztowną wizytą w serwisie. Strach też pomyśleć, jak daleko trzeba by szukać traktora, który wyciągnąłby nas z opresji.
Czytaj więcej
A gdyby tak zabrać Porsche z miasta, autostrady i asfaltu, pojechać na bezdroża i nocować w nim,...
Piasek to zawsze trudny teren
Przed zjechaniem z asfaltu na tak wymagający teren trzeba zadbać o bezpieczeństwo i odpowiednio przygotować auto do jazdy po luźnej nawierzchni. Mieliśmy to szczęście, że nad wszystkim czuwała grupa doświadczonych instruktorów, którzy dokładnie przeczesali teren w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń i dodatkowo obniżyli ciśnienie w oponach. Trzeba wiedzieć, że każda nawierzchnia rządzi się swoimi prawami, a jazda po grząskim piasku wymaga zejścia w okolice 2 barów w każdej oponie. Za kierownicą musieliśmy tylko pamiętać, by pod żadnym pozorem nie otwierać szyb, nie włączać wycieraczek (piasek mógłby je porysować) i pozostać w trybie „Offroad”, który automatycznie zwiększa prześwit zawieszenia. Ruszamy.