Aby zapobiegać kumulowaniu stanowisk i zakresu uprawnień w rękach jednej osoby, co było bardzo krytykowane przez Nissana postanowiono, że przewodniczący rady administracyjnej Renaulta, Jean-Dominique Senard zostanie szefem nowej rady sojuszu, ale nie wejdzie do kierownictwa Nissana. Komunikat trzech firm wskazuje, że co prawda Senard jest naturalnym kandydatem na wiceprezydenta Nissana, ale sam Francuz wyjaśnił na wspólnej konferencji prasowej, że nie miał zamiaru obejmować stanowiska w tej firmie. – Nowa rada sojuszu będzie jedynym organem nadzorującym jego działalność, zastępując istniejące spółki Renault Nissan BV i Nissan Mitsubishi BV – stwierdza komunikat. – Będzie zatem symbolem nowego otwarcia sojuszu.
Nowe otwarcie sojuszu: (od lewej) Thierry Bollore, szef Grupy Renault, Jean-Dominique Senard, prezes Renault SA, Hiroto Saikawa, szef Nissana oraz Osamu Masuko, szef Mitsubishi po konferencji prasowej w Jokohamie / fot. Toru Hanai/Bloomberg
W radzie znajdą się prezesi: Thierry Bolloré z Renaulta, Hiroto Saikawa z Nissana i Osamu Masuko z Mitsubishi. Będą się oni spotykać co miesiąc w Paryżu lub w Tokio, a decyzje operacyjne mają zapadać na zasadzie konsensu. Zadowolony Hiroto Saikawa uznał, że nowa struktura oznacza prawdziwe partnerstwo na zasadzie równości.
Carlos Ghosn nie ma już żadnego wpływu na to, co dzieje się w sojuszu / fot. Takaaki Iwabu/Bloomberg
W posiedzeniu kierownictwa sojuszu chciał wziąć udział Carlos Ghosn, ale sąd rejonowy w Tokio nie zgodził się na opuszczenie przez niego stolicy Japonii. Trudno się więc dziwić, że były szef sojuszu nie zamierza starać się o zezwolenie na udział we WZA Nissana zaplanowanym 8 kwietnia. Jego obrońca Junichiro Hironaka poinformował przy tej okazji, że proces jego klienta może zacząć się jesienią. – Pan Ghosn chce mieć czas, aby zastanowić się, co powie – wyjaśnił prawnik.