To auto wyraźnie wyraźnie budzi ich zainteresowanie. Kultowa brytyjska marka obecna w naszym kraju od jakiegoś czasu, teraz zmienia jakość tej obecności. Aston Martin właśnie otworzyła swój polski salon w warszawskim hotelu Raffles. Właścicielem salonu jest rodzinna firma Auto Fus Group wyspecjalizowana w sprzedaży marek premium i luksusowych. - Aston Martin jest marką, która łączy luksus ze sportowym zacięciem i styl w doskonale dobranych proporcjach, a do tego jeszcze jest bardzo brytyjski. To sportowe zacięcie nie przeszkadza jednak, żeby kierowca ubrał się elegancko i pojechał nim do opery. To właśnie odróżnia go od innych sportowych, również kultowych marek. To wszystko powoduje, że także właściciele aut wyprodukowanych przez Astona Martina czują się specjalnie. Bo każdy szczegół w aucie, które wybrali został wykonany tak, jak sobie tego życzyli. I nie chodzi o to, żeby tym samochodem przemieszczać się z punktu A do punktu B. Tylko o to, w jakim stylu się przemieszczają ‑ tłumaczy filozofię marki Patrick Marinoff, prezes Astona Martina na Europę, Bliski Wschód i Afrykę Północną.
Aston Martin DBX
Jak i inne przedmioty luksusowe, tak i auto z tego segmentu musi wzbudzać pożądanie, być inne. Musi także wyraźnie wyróżniać się na rynku ze spójną strategią. - Marka jest kultowa, tylko wtedy, kiedy tak się o niej mówi na rynku. Chodzi zwłaszcza o tych, którzy jej używają. Ale nic tutaj nie może być zrobione na siłę, ani przypadkowe - dodaje Marinoff. Astonowi w budowie imagu marki pomaga fakt, że jego autami jeździł i jeździ James Bond. Co ciekawe, dzięki temu superszpiegowi marka przestała być „męska”, bo zwróciły na nią uwagę także kobiety. - Kto mówi, że luksusowy samochód musi być czarny, biały albo szary z ciemnymi obiciami ? Może być w każdym kolorze - mówi Patrick Marinoff. Bo jest „szyty na miarę”.
Aston Martin DBS Superleggera 007 Edition
Aston Martin właśnie postanowił sięgnąć po rynki na wschodzie Europy. Już jest obecny w krajach bałtyckich, oczywiście w Rosji, gdzie na takie auta jest ogromny rynek, teraz przyszedł na Polskę. - Nie mogliśmy zlekceważyć tego rynku i grzechem byłoby nie wykorzystywać możliwości biznesowych. Nie chodzi nam o budowanie wolumenu sprzedaży. Jeśli jest popyt na takie auta i grupa fanów, którzy chcą je kupować, nie ma znaczenia czy takie kraje były już w naszej strefie zainteresowań - mówi Patrick Marinoff. Nie zmienia to faktu, że część biznesowa takiego przedsięwzięcia jest bardzo ważna. Nie zbuduje się bazy dla Astona Martina, jeśli nie ma się dilera, który rozumie tę markę, ma już zbudowany własny portfel. - Byliśmy już obecni w Polsce, ale były to inne czasy, także dla Astona Martina. Teraz chcemy wszystko uporządkować, umocnić się i głęboko wierzę, że Polska stanie się bardzo silnym punktem na naszej europejskiej mapie. Także i my musimy udowodnić, że potrafimy być mocni na takim rynku, jak polski - mówi europejski prezes Astona Martina.