Reklama

Te samochody i rozwiązania wyprzedziły przyszłość. 10 innowacji, które zmieniły motoryzację

Każda rewolucja ma swój początek. Oto 10 innowacji, które przyszły na świat zbyt wcześnie – ale bez nich nie byłoby współczesnej motoryzacji.

Publikacja: 19.10.2025 17:21

Honda wprowadziła jako pierwsza system skrętnej tylnej osi. Toyota jest odpowiedzialna za rewolucję

Honda wprowadziła jako pierwsza system skrętnej tylnej osi. Toyota jest odpowiedzialna za rewolucję napędu hybrydowego

Foto: mat. prasowe

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były początki cyfrowych kokpitów w motoryzacji i kto był ich prekursorem?
  • Jak Toyota Prius zrewolucjonizowała rynek samochodów hybrydowych?
  • Dlaczego Buick Riviera z 1986 roku jest istotnym punktem w historii motoryzacji?
  • Jak system 4WS w Hondzie Prelude wpłynął na rozwój technologii skrętnych kół?
  • Jaka innowacja w Renault Fuego zmieniła sposób, w jaki otwieramy samochody?
  • W jaki sposób Mazda Cosmo wprowadziła GPS do przemysłu motoryzacyjnego?

Cyfrowe wskaźniki – Aston Martin Lagonda, 1976 r.
Pierwszy cyfrowy kokpit powstał prawie 50 lat temu. Na długo przed erą Tesli czy Audi e-tron, pierwszym samochodem z cyfrowym zestawem wskaźników był Aston Martin Lagonda z 1976 r.. Brytyjska limuzyna wyglądała jak wehikuł z przyszłości — zamiast klasycznych zegarów miała zielony, podświetlany ekran LED, pokazujący prędkość, obroty i dane pokładowe w formie cyfr i symboli. System budził zachwyt i frustrację jednocześnie: był niezwykle nowoczesny, ale też niebywale awaryjny. Mimo to Lagonda otworzyła nowy rozdział w historii motoryzacji – zapowiadając cyfrową rewolucję, która dziś stała się standardem. W ślad za Astonem poszły m.in. Buick Riviera i Cadillac Eldorado (1983), Toyota Soarer (1981) oraz Nissan 300ZX (1984), wprowadzając coraz bardziej zaawansowane wyświetlacze LCD i kolorową grafikę.

Kiedy w 1976 r. zadebiutował Aston Martin Lagonda, świat motoryzacji oniemiał. Samochód wyglądał jak przybysz z przyszłości — smukły, kanciasty, z wnętrzem przypominającym kokpit statku kosmicznego. Był też jednym z najdroższych aut swoich czasów. Jednak to nie cena ani luksusowe wnętrze zrobiły największe wrażenie, lecz pierwszy w historii cyfrowy zestaw wskaźników. Lagonda jako pierwsza wprowadziła do seryjnej produkcji elektroniczny kokpit z wyświetlaczem LED, a później z ekranami CRT, podobnymi do tych w ówczesnych telewizorach. Dane o prędkości, obrotach silnika i poziomie paliwa wyświetlane były w formie cyfrowych liczb i symboli — coś, co dekady później stało się standardem w każdym nowoczesnym samochodzie.

Aston Martin Lagonda

Aston Martin Lagonda

Foto: mat. prasowe

Problem w tym, że technologia lat 70. nie była gotowa na tak śmiały projekt. System sterujący zbudowano wokół procesora Z80, znanego z automatów do gier takich jak Pac-Man czy pierwszych komputerów osobistych. Wszystkie elementy wykonano ręcznie, często metodą prób i błędów. Wczesne prototypy miały ponad 40 przycisków dotykowych, które... nie działały. W egzemplarzach pokazowych z deski rozdzielczej dosłownie unosił się dym, gdy system się przegrzewał. Pomysł powierzono studentom z brytyjskiego Cranfield Institute of Technology, ale dopiero współpraca z amerykańską firmą Javalina Corporation pozwoliła doprowadzić projekt do końca. Ostatecznie komputer sterujący Lagondy ważył ponad 80 kilogramów i łączył się z deską rozdzielczą kablem o 300 parach przewodów.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wynalazek, który ocalił silnik spalinowy. Turbodoładowanie ma już ponad 50 lat

Choć system był awaryjny i niezwykle kosztowny, Lagonda stała się ikoną nowoczesności. Jej futurystyczny design i cyfrowy kokpit uwiódł bogatych klientów z Bliskiego Wschodu — to tam model sprzedawał się najlepiej. Produkcja trwała aż do 1990 r., a sam samochód do dziś pozostaje symbolem najbardziej ambitnego i ryzykownego projektu w historii Astona Martina. Dziś cyfrowe zegary są codziennością nawet w miejskich autach, ale ich historia zaczęła się od odważnej wizji, dymiącej deski rozdzielczej i inżynierów, którzy próbowali wcisnąć komputer do limuzyny budowanej w stodole.

Aston Martin Lagonda

Aston Martin Lagonda

Foto: mat. prasowe

Napęd hybrydowy – Toyota Prius, 1997 r.
Kiedy w 1997 r. w Japonii zadebiutowała Toyota Prius, nikt jeszcze nie przypuszczał, że to właśnie ten niepozorny sedan zapoczątkuje największą rewolucję technologiczną w historii motoryzacji od czasu wprowadzenia silnika spalinowego. Prius był pierwszym masowo produkowanym samochodem hybrydowym na świecie, łączącym silnik benzynowy z elektrycznym. Choć Toyota przypisuje sobie stworzenie pierwszej hybrydy dostępnej dla szerokiego grona klientów, sam pomysł łączenia dwóch źródeł napędu narodził się dużo wcześniej. Już w 1898 r. powstawały pierwsze eksperymentalne pojazdy z silnikiem spalinowym i elektrycznym. Ta idea połączenia silnika spalinowego i elektrycznego narodziła się w głowie Ferdinanda Porsche, który zaprezentował pojazd Lohner-Porsche Mixte, uznawany za pierwszą hybrydę w historii. Auto miało silniki elektryczne w piastach kół i generator spalinowy, który zasilał je prądem. Pierwszy prototyp miał zasięg 20 km i prędkość maksymalną 15 km/h.

Lohner-Porsche Mixte

Lohner-Porsche Mixte

Foto: mat. prasowe

Jednak dopiero Toyota w 1997 r. po pięciu latach intensywnych prac badawczo-rozwojowych, zdołała stworzyć napęd, który był nie tylko efektywny, ale i trwały. Największym wyzwaniem okazała się żywotność akumulatora wysokiego napięcia. Toyota opracowała własny układ — Toyota Hybrid System (THS) — który zapewniał współpracę silnika spalinowego i elektrycznego w sposób płynny, niezawodny i w pełni zautomatyzowany. Sercem pierwszej generacji Priusa (oznaczenie XW10) był czterocylindrowy silnik 1.5 NZ pracujący w cyklu Atkinsona, połączony z kompaktowym silnikiem elektrycznym i generatorem prądu. Całość zasilana była zestawem baterii niklowo-wodorkowych umieszczonych za tylnymi siedzeniami.

Reklama
Reklama

Architektura tego układu była tak dopracowana, że z drobnymi modyfikacjami stosowana jest do dziś w każdym hybrydowym modelu Toyoty. To właśnie dzięki Priusowi marka stworzyła fundamenty, na których zbudowano później całą rodzinę hybryd – od Corolli, przez RAV4, aż po Lexusa RX. Sylwetka pierwszego Priusa nie była futurystyczna – przypominała klasycznego sedana. Jednak pod tym niepozornym nadwoziem kryła się technologia, która zrewolucjonizowała przemysł. Opracowany przez centrum projektowe Calty Design w Kalifornii model miał współczynnik oporu powietrza Cd 0,29, a jego konstrukcja była lżejsza i sztywniejsza niż w ówczesnych autach kompaktowych.

Pierwsza generacja Toyoty Prius

Pierwsza generacja Toyoty Prius

Foto: mat. prasowe

Wyniki? Zużycie paliwa na poziomie 4,9 l/100 km i emisja CO2 wynosząca zaledwie 114 g/km – wartości nieosiągalne dla konkurencji z końca lat 90. Prius przyspieszał do 100 km/h w 13,4 sekundy i mógł przejechać nawet 900 km na jednym tankowaniu, łącząc zasięg diesla z kulturą pracy elektryka. W Japonii Prius z miejsca odniósł sukces – zdobył tytuł Samochodu Roku 1998, a popyt szybko przewyższył możliwości produkcyjne. Do 2000 r. sprzedano ponad 40 tys. egzemplarzy, a fabryka musiała zwiększyć moce do 3 tys. aut miesięcznie. W październiku 2000 r. Prius trafił na rynek europejski, a w Wielkiej Brytanii Toyota objęła go pierwszą na kontynencie 5-letnią gwarancją mechaniczną – w tym na baterię trakcyjną. Dla klientów obawiających się nowej technologii przygotowano specjalny program leasingowy „Prius One”, który miał zniwelować ryzyko utraty wartości. Toyota zadeklarowała też pełny recykling samochodu po zakończeniu jego cyklu życia – gest, który wyprzedził epokę o całe dekady.

Prius w języku łacińskim oznacza „ten, który idzie pierwszy” — nazwa miała symbolizować nowy początek dla motoryzacji. Akumulator pierwszego Priusa miał pojemność zaledwie 1,3 kWh – dziś hybrydy plug-in mają baterie nawet dziesięciokrotnie większe. W Hollywood Prius stał się synonimem ekologicznego stylu życia — jeździli nim m.in. Leonardo DiCaprio i Cameron Diaz. Do dziś Toyota wyprodukowała ponad 24 miliony egzemplarzy modeli hybrydowych.

Pierwsza generacja Toyoty Prius

Pierwsza generacja Toyoty Prius

Foto: mat. prasowe

Dotykowy ekran – Buick Riviera, 1986 r.
Zanim Tesla wprowadziła gigantyczny ekran w Modelu S, a BMW uczyniło iDrive centrum cyfrowego sterowania, to właśnie Buick jako pierwszy przeszedł do historii motoryzacji. W 1986 r. amerykański producent zaprezentował model Riviera z systemem Graphic Control Center (GCC) – pierwszym w świecie samochodów dotykowym ekranem obsługującym funkcje pojazdu. W połowie lat 80. większość aut miała jeszcze pokrętła, suwaki i analogowe wskaźniki, tymczasem Buick postawił na 9-calowy kolorowy monitor CRT, przypominający miniaturowy telewizor. Kierowca mógł za jego pomocą sterować klimatyzacją, radiem, oświetleniem wnętrza, a nawet sprawdzać parametry pracy silnika. System wyświetlał komunikaty diagnostyczne, monitorował poziom paliwa i ostrzegał o awariach.

Reklama
Reklama

Foto: mat. prasowe

Jak na 1986 rok było to science fiction na czterech kołach. Buick nie tylko przeniósł ideę komputera pokładowego do samochodu, ale także stworzył pierwsze intuicyjne środowisko obsługi pojazdu bez fizycznych przełączników. Co więcej, każde dotknięcie ekranu było potwierdzane charakterystycznym „beepem”. Choć Graphic Control Center było wizjonerskie, okazało się również… zbyt nowoczesne. Kierowcy skarżyli się na rozpraszające światło ekranu i konieczność wielokrotnego stukania, by coś przestawić. Niektórzy uważali system za niebezpieczny w obsłudze – dlatego po kilku latach Buick zrezygnował z tej technologii. Produkcję Rivier z ekranem zakończono w 1990 r..

Dopiero dekadę później pomysł Buicka podchwycili inni producenci. Lexus wprowadził własny system multimedialny z nawigacją DVD, BMW w 2002 r. pokazało iDrive, a w 2012 r. Tesla Model S zaprezentowała gigantyczny 17-calowy ekran, który przejął wszystkie funkcje samochodu. To właśnie wtedy dotykowy ekran stał się symbolem nowoczesności i luksusu. Dziś trudno sobie wyobrazić auto bez centralnego wyświetlacza – steruje on nie tylko klimatyzacją i multimediami, ale też asystentami jazdy, zawieszeniem czy trybami rekuperacji. Wszystko to jednak zaczęło się prawie czterdzieści lat temu. Riviera z 1986 r. nie odniosła komercyjnego sukcesu, ale zapisała się w historii jako pierwszy samochód z ekranem dotykowym, który wyprzedził swoje czasy o całe dekady. Dziś Graphic Control Center jest traktowany jako przodek wszystkich nowoczesnych systemów infotainment — od Android Auto po Apple CarPlay.

Buick Riviera z 1986 r.

Buick Riviera z 1986 r.

Foto: mat. prasowe

Skrętne tylne koła – Honda Prelude, 1987 r.
Pod koniec lat 70. w centrum badawczym Hondy w Wako dwóch inżynierów – Shoichi Sano i Osamu Furukawa – wpadło na pomysł, który wyprzedził swoje czasy. Marzyli o samochodzie, który skręcałby nie tylko przednimi, ale również tylnymi kołami. Brzmiało to jak eksperyment z filmu science fiction, a projekt nie miał nawet oficjalnego budżetu. Zamiast od razu budować prototyp, Sano i Furukawa zaczęli od czystej teorii. Opracowali model matematyczny, który pozwolił im zrozumieć, jak powinien zachowywać się samochód z czterema skrętnymi kołami. Musieli odpowiedzieć na podstawowe pytania: czy tylne koła powinny skręcać w tym samym kierunku co przednie, czy może przeciwnie? Jak to wpłynie na stabilność i promień skrętu?

Reklama
Reklama
Honda Prelude 4WS

Honda Prelude 4WS

Foto: mat. prasowe

Wyniki badań pokazały, że idealny system 4WS działa w dwóch trybach: przy niskich prędkościach tylne koła skręcają w przeciwnym kierunku, co ułatwia manewrowanie i skraca promień zawracania. Przy dużych prędkościach skręcają w tym samym kierunku, zwiększając stabilność podczas szybkiej jazdy i zmiany pasa. Choć podobne rozwiązania istniały wcześniej – np. u Daimler-Benz, który stosował cztery koła skrętne w pojazdach leśnych – nikt nie potrafił przystosować tej koncepcji do samochodu osobowego. Niemieckie prototypy miały problemy ze stabilnością przy wysokich prędkościach, co zniechęcało do dalszych prób.

System skrętnych tylnych kół w Hondzie Prelude

System skrętnych tylnych kół w Hondzie Prelude

Foto: mat. prasowe

Model opracowany przez Furukawę potwierdził te obawy, ale jednocześnie wskazał sposób na ich rozwiązanie. Honda opatentowała podstawowy mechanizm już w 1978 r., co stało się punktem zwrotnym w rozwoju systemu 4WS – Four-Wheel Steering. Pierwszy seryjny samochód z tym rozwiązaniem – Honda Prelude 4WS – pojawił się w 1987 roku. Rewolucyjny układ poprawiał precyzję prowadzenia, skracał manewry parkowania i zwiększał pewność przy szybkiej jeździe. System 4WS był dowodem, że Honda nie boi się eksperymentów, które inni uznają za zbyt ryzykowne. To przykład, jak inżynierska ciekawość i matematyczna precyzja mogą zmienić sposób, w jaki samochód pokonuje zakręty. Honda Prelude 4WS potrafiła skręcić tylnymi kołami nawet o 5 stopni, co zmniejszało promień zawracania o niemal metr. System był w pełni mechaniczny, bez elektroniki — ruch tylnych kół wynikał z przekładni powiązanej z przednim układem kierowniczym. Testy Hondy wykazały, że przy 100 km/h samochód z 4WS zmienia pas o 20 proc. szybciej niż klasyczny. Później technologię 4WS rozwijały m.in. Porsche (system Active Rear Steering) i BMW (Integral Active Steering) – bezpośredni spadkobiercy idei Hondy.

Honda Prelude 4WS

Honda Prelude 4WS

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Drzwi otwierane z pilota – Renault Fuego, 1982 r.
Dziś dostęp do samochodu przez naciśnięcie przycisku na kluczyku jest tak oczywisty, że nikt nie zastanawia się nie tylko nad wykonaniem tej czynności, ale i nad tym, która firma dokonała tej innowacji jako pierwsza. Pionierem w tej dziedzinie nie było ani Mercedes, ani BMW, lecz Renault – i to w samochodzie, który rzadko trafia do podręczników historii. W 1982 roku, w modelu Renault Fuego, pojawił się pierwszy w świecie system zdalnego otwierania i zamykania drzwi.

Rozwiązanie nazwano żartobliwie „Plip” – od charakterystycznego dźwięku kliknięcia oraz nazwiska jego wynalazcy, Paula Lipschultza, inżyniera francuskiej firmy Niemans, zajmującej się zabezpieczeniami samochodowymi. Mały, prostokątny pilot – „plipper” – działał na podczerwień, wysyłając zakodowany sygnał do odbiornika w aucie. Po jego odebraniu drzwi Fuego zamykały się lub otwierały, a kierowca mógł poczuć się jak bohater futurystycznego filmu. Dla kierowców początku lat 80. było to doświadczenie niemal magiczne. Jeszcze nikt wcześniej nie „rozmawiał” z samochodem z odległości kilku metrów. Technologia była prosta – niemal identyczna z tą, jaką wykorzystywały ówczesne piloty do telewizorów, ale efekt wywoływał uśmiech i zdumienie. W epoce analogowych kluczy i stalowych zamków, Fuego wprowadziło na parkingach powiew przyszłości.

Renault Fuego

Renault Fuego

Foto: mat. prasowe

Choć sam samochód – sportowe coupé oparte na modelu Renault 18 – nie zapisał się w historii osiągami, to jego system zdalnego zamka stał się inspiracją dla całej branży. Z czasem „plip” trafił do innych modeli Renault, a później jego koncepcję przejęły inne marki. Co ciekawe, Renault pozostało wierne tej idei. W 2001 roku marka ponownie zrewolucjonizowała rynek, wprowadzając w Lagunie pierwszy bezkluczykowy system z kartą, działający już na fale radiowe, a nie na podczerwień. Pierwszy pilot do Fuego był wielkości małego kalkulatora i miał zasięg… około 2 metrów.

Renault Fuego

Renault Fuego

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Nawigacja GPS – Mazda Cosmo
34 lata temu zaczęła się ta nawigacyjna rewolucja. Dziś trudno wyobrazić sobie poruszanie się bez systemu nawigacji. Historia GPS w motoryzacji zaczęła się w 1991 roku, w Japonii, za sprawą Mazdy Cosmo. To właśnie ten model jako pierwszy na świecie otrzymał pokładowy system GPS – rozwiązanie, które z czasem stało się standardem. Opracowany wspólnie z Mitsubishi Electric system nazwano CCS (Car Communication System). Korzystał z satelitów na orbicie, które pozwalały określić pozycję pojazdu w czasie rzeczywistym i wskazać trasę na ekranie dotykowym. Jak na swoje czasy był to technologiczny przełom – kierowca mógł wybrać cel podróży, a komputer pokazywał drogę na mapie, jednocześnie integrując obsługę klimatyzacji i audio. To właśnie Cosmo wprowadziło do aut połączenie GPS, dotykowego ekranu i cyfrowego interfejsu użytkownika – trzy filary współczesnych systemów infotainment.

System GPS w Mazdzie Cosmo

System GPS w Mazdzie Cosmo

Foto: mat. prasowe

Wcześniej podobne pomysły pojawiały się jedynie w wersjach mechanicznych. Honda już w 1981 roku eksperymentowała z systemem Electro Gyrocator, który używał żyroskopu i mikromapy na folii, ale nie korzystał z satelitów. Dopiero Mazda stworzyła pierwszy prawdziwy GPS, wykorzystujący dane przesyłane z kosmosu. Pomysł szybko podchwycili inni producenci. W 1992 roku General Motors testował podobne rozwiązanie TravTek w modelach Oldsmobile, a kilka lat później pojawiły się pierwsze nawigacje Alpine i Garmina. Dopiero decyzja prezydenta Billa Clintona z 2000 r. o zniesieniu ograniczeń w dokładności sygnału GPS otworzyła drogę do jego masowego wykorzystania. Dziś GPS to funkcja oczywista, ale wszystko zaczęło się od jednego, limitowanego coupe z Japonii – Mazdy Cosmo, samochodu, który wyprzedził swoją epokę i na zawsze zmienił sposób, w jaki poruszamy się po świecie. W 1991 roku technologia ta kosztowała w Mazdzie równowartość ponad 2 tys. dol., a cały system zajmował niemal połowę bagażnika. Produkcja Mazdy Cosmo była limitowana i przeznaczona wyłącznie na rynek japoński, głównie z powodu zbyt wysokich kosztów. Napędzał ją trójrotorowy silnik Wankla 20B-REW o mocy 280 KM – pierwszy w historii seryjny silnik z trzema wirnikami. Cosmo była też pierwszym samochodem Mazdy z fabrycznym modemem, który umożliwiał przesyłanie informacji do serwisu – na długo przed erą „connected cars”.

Mazda Cosmo

Mazda Cosmo

Foto: mat. prasowe

System Bluetooth – Chrysler 300M
Na długo przed erą Android Auto i Apple CarPlay, w w 2001 roku Chrysler jako pierwszy producent na świecie wprowadził do seryjnego auta łączność Bluetooth. Debiut technologii odbył się w modelu Chrysler 300M (a później 300C), który mógł pochwalić się nowatorskim systemem komunikacji bezprzewodowej o nazwie UConnect. Bluetooth, opracowany pierwotnie przez firmę Ericsson, pozwalał kierowcy połączyć telefon komórkowy z samochodem bez użycia kabli – rewolucyjne rozwiązanie jak na początek XXI wieku. System umożliwiał prowadzenie rozmów telefonicznych w trybie głośnomówiącym, korzystanie z książki kontaktów i odbieranie połączeń jednym przyciskiem na kierownicy.

Dziś takie funkcje są oczywiste, ale w 2001 roku stanowiły symbol luksusu i technologicznej przewagi. Chrysler reklamował UConnect jako „pierwszy krok w stronę samochodu przyszłości” – auta, które potrafi komunikować się z urządzeniami osobistymi kierowcy. W kolejnych latach Bluetooth trafił do modeli Dodge i Jeep, a następnie do aut z Europy i Japonii. W połowie dekady stał się standardem w segmencie premium, a z czasem także w autach kompaktowych. Dziś trudno wyobrazić sobie samochód bez bezprzewodowego połączenia z telefonem – od prostych rozmów po strumieniowe odtwarzanie muzyki. Wszystko jednak zaczęło się od Chryslera 300 z 2001 roku, który po raz pierwszy połączył świat motoryzacji z cyfrową siecią komunikacji. Pierwsza wersja działała tylko z kilkoma modelami telefonów Motoroli i Noki. UConnect opracowano wspólnie z firmą Peiker Acustic – specjalistą od systemów głośnomówiących w lotnictwie.

Chrysler 300M

Chrysler 300M

Foto: mat. prasowe

Kamera cofania – Infiniti Q45
Infiniti Q45 to pierwszy samochód z kamerą cofania. Historia tego rozwiązania sięga 1991 roku, gdy marka Infiniti – należąca do Nissana – pokazała światu rewolucyjny system wspomagania parkowania. Po raz pierwszy zamontowano go w Infiniti Q45 zaprezentowanym na Tokyo Motor Show. System składał się z miniaturowej kamery umieszczonej nad tablicą rejestracyjną oraz ekranu wbudowanego w konsolę środkową. Obraz z kamery na żywo pokazywał przestrzeń za autem – rozwiązanie, które dziś wydaje się oczywiste, ale wówczas brzmiało jak wizja z filmu science fiction.

W latach 90. Infiniti eksperymentowało z technologią głównie na rynku japońskim, gdzie pojawiła się w Nissanie President – limuzynie dla kierowców i dygnitarzy. Dopiero dekadę później rozwiązanie zaczęło trafiać do aut produkcyjnych w USA i Europie. Co ciekawe, kamera cofania została pierwotnie opracowana nie dla wygody, lecz dla bezpieczeństwa – miała pomóc uniknąć potrąceń pieszych przy parkowaniu tyłem w gęstej miejskiej zabudowie. Dziś system, który narodził się w laboratoriach Nissana ponad trzy dekady temu, jest standardem na rynku. Pierwszy system nazywał się Rear View Monitor i korzystał z miniaturowej kamery firmy Clarion, połączonej z małym ekranem CRT w konsoli środkowej. Podobny pomysł pokazano już w 1956 roku w koncepcyjnym Buicku Centurion, ale jego kamera była atrapą – ta technologia nie istniała jeszcze naprawdę. Do aut seryjnych system trafił dopiero w 2000 roku – w Toyocie Celsior (znanej w USA jako Lexus LS 430).Dziś kamery cofania są tak powszechne, że od 2018 roku są obowiązkowe we wszystkich nowych samochodach sprzedawanych w USA, a podobne przepisy wprowadzają także kraje UE.

Infiniti Q45

Infiniti Q45

Foto: mat. prasowe

Przycisk zamiast stacyjki – Mercedes klasy S (W220), 2003 r.
W 2003 roku Mercedes-Benz zaprezentował kolejną generację swojej flagowej limuzyny – klasę S (W220). To właśnie ten model jako pierwszy wprowadził do motoryzacji nowe rozwiązanie: uruchamianie silnika przyciskiem Start/Stop zamiast tradycyjnej stacyjki. System nosił nazwę Keyless-Go i był opcją w topowych wersjach S 500 i S 600. Działał w sposób zaskakująco nowoczesny jak na tamte czasy – kierowca nie musiał wyjmować kluczyka z kieszeni, wystarczyło dotknąć przycisku na konsoli i silnik V8 lub V12 budził się do życia. Zasięg działania klucza wynosił zaledwie kilka metrów, a system rozpoznawał jego sygnał dzięki specjalnym czujnikom w drzwiach i wewnątrz kabiny.

Inspiracją dla rozwiązania była technologia znana z lotnictwa – Mercedes chciał, aby jego flagowy model działał jak kokpit samolotu: elegancko, cicho i bez zbędnych ruchów. Dla wielu klientów była to prawdziwa rewolucja – koniec z przekręcaniem kluczyka i szukaniem go w torbie czy marynarce. W kolejnych latach system Keyless-Go trafił do większości modeli Mercedesa, a później także do aut konkurencji. Dziś przycisk start/stop znajdziemy niemal w każdym samochodzie, ale to właśnie S-Klasa z 2003 roku po raz pierwszy pokazała, że luksus może zaczynać się… jednym dotknięciem palca. System Keyless-Go opracowano we współpracy z firmą Siemens VDO. Pierwsze wersje systemu działały na podczerwień, a nie – jak dziś – na fale radiowe. W zestawie z samochodem klienci otrzymywali specjalny „smart key” w formie karty kredytowej, który mieścił się w portfelu. Kilka lat później, w 2006 r., podobne systemy pojawiły się w Lexusie LS 460 i BMW 7.

Mercedes klasy S W220

Mercedes klasy S W220

Foto: mat. prasowe

Automatyczny system parkowania – Lexus LS 460, 2006 r.
W 2006 roku Lexus LS 460 zapisał się w historii motoryzacji nie tylko jako luksusowa limuzyna, ale jako pierwszy seryjnie produkowany samochód na świecie, który potrafił samodzielnie zaparkować. System nazwano Advanced Parking Guidance System (APGS) i był jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie rozwiązań swoich czasów. Działanie systemu było imponujące. Po włączeniu biegu wstecznego na ekranie centralnym pojawiał się obraz z kamery cofania oraz schemat parkingu. Kierowca wybierał miejsce, w które chciał wjechać, a samochód sam przejmował kontrolę nad kierownicą, precyzyjnie manewrując w wybrane miejsce. Zadaniem kierowcy było jedynie operowanie pedałem gazu i hamulca. System potrafił samodzielnie wjechać tyłem na miejsce równoległe lub prostopadłe. W chwili premiery Lexus reklamował LS 460 jako „auto, które myśli za kierowcę”. W Japonii LS 460 wyposażony w APGS był tak popularny, że dealerzy tworzyli specjalne strefy demonstracyjne, gdzie klienci mogli obserwować, jak auto samo wjeżdża w ciasne miejsca.

Technologia ta opierała się na czujnikach ultradźwiękowych, kamerze cofania i elektronicznym wspomaganiu układu kierowniczego. W 2006 roku brzmiało to jak science fiction – tymczasem Lexus wprowadził system do seryjnej produkcji, czyniąc parkowanie w limuzynie o długości ponad pięciu metrów prostym i bezstresowym. APGS szybko stał się jednym z symboli innowacyjności marki Lexus. Choć dziś automatyczne parkowanie jest dostępne nawet w miejskich hatchbackach, to właśnie LS 460 jako pierwszy udowodnił, że auto może samo zaparkować.

Lexus LS 460

Lexus LS 460

Foto: mat. prasowe

Czytaj więcej

Nowy Lexus ES urósł do rozmiarów Mercedesa Klasy S. Teraz także jako elektryk i z AWD

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były początki cyfrowych kokpitów w motoryzacji i kto był ich prekursorem?
  • Jak Toyota Prius zrewolucjonizowała rynek samochodów hybrydowych?
  • Dlaczego Buick Riviera z 1986 roku jest istotnym punktem w historii motoryzacji?
  • Jak system 4WS w Hondzie Prelude wpłynął na rozwój technologii skrętnych kół?
  • Jaka innowacja w Renault Fuego zmieniła sposób, w jaki otwieramy samochody?
  • W jaki sposób Mazda Cosmo wprowadziła GPS do przemysłu motoryzacyjnego?
Pozostało jeszcze 98% artykułu

Cyfrowe wskaźniki – Aston Martin Lagonda, 1976 r.
Pierwszy cyfrowy kokpit powstał prawie 50 lat temu. Na długo przed erą Tesli czy Audi e-tron, pierwszym samochodem z cyfrowym zestawem wskaźników był Aston Martin Lagonda z 1976 r.. Brytyjska limuzyna wyglądała jak wehikuł z przyszłości — zamiast klasycznych zegarów miała zielony, podświetlany ekran LED, pokazujący prędkość, obroty i dane pokładowe w formie cyfr i symboli. System budził zachwyt i frustrację jednocześnie: był niezwykle nowoczesny, ale też niebywale awaryjny. Mimo to Lagonda otworzyła nowy rozdział w historii motoryzacji – zapowiadając cyfrową rewolucję, która dziś stała się standardem. W ślad za Astonem poszły m.in. Buick Riviera i Cadillac Eldorado (1983), Toyota Soarer (1981) oraz Nissan 300ZX (1984), wprowadzając coraz bardziej zaawansowane wyświetlacze LCD i kolorową grafikę.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Po Drodze
Wynalazek, który ocalił silnik spalinowy. Turbodoładowanie ma już ponad 50 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Po Drodze
Kończy się era kolejnych fajnych modeli aut. Ostatni Ford opuścił fabrykę
Po Drodze
Koniec ery Godzilli. Nissan GT-R R35 odchodzi po 18 latach chwały
Po Drodze
Szept luksusu unoszący się nad asfaltem. Rolls-Royce Phantom ma 100 lat
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Po Drodze
Maybach i AMG: Dwa światy, jedna filozofia
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama