To jednak chyba była tylko moja opinia, bo zdecydowana większość osób, które widzą nową R.S., zachwyca się drapieżnym wyglądem pojazdu. Może dlatego, że na żywo auto rzeczywiście wygląda ciekawiej niż na zdjęciach.
R.S. z pakietem Cup i manualną skrzynią biegów to propozycja dla kierowców lubiących mieć więcej kontroli nad samochodem / fot. moto.rp.pl
Rozkład wnętrza jest żywcem wzięty ze zwyczajnej Megane. Jest jednak kilka akcentów, które dobitnie pokazują, z czym mamy do czynienia. Jak nakazuje tradycja – jest czerwono. Szczęśliwie Francuzi postanowili nie przesadzać z zastosowaniem tego wyróżnika i służy ona do podkreślana pewnych akcentów, nie zaś do pokrycia połowy kabiny. Najważniejsze jednak jest to, co znajdziemy pod maską. Moc silnika to równe 280 koni, wyciśnięte z pojemności 1,8 litra. To o 5 KM więcej, niż w wersji poprzedniej, która uchodziła za benchmark kompaktowych hot hatchy. Do tego moment obrotowy, liczący sobie solidne 390 Nm – to także zdecydowanie lepiej niż generację wcześniej, bo moment został podkręcony o 30 Nm, co więcej, jest on dostępny w znacznie szerszym zakresie obrotów.
CZYTAJ TAKŻE: KIA Stinger 2,0 T-GDI: Nie jestem szarą myszką
Pozwala to naprawdę na dużo. Nie dość, że do 100 km/h można się rozpędzić w 5,8 s. (niezależnie od rodzaju skrzyni biegów), to jeszcze nie ma zamontowanego elektronicznego ogranicznika prędkości. Megane może więc pojechać szybciej niż zwykłe 250 km/h. Co prawda tylko o całe 5 km/h, ale zawsze to coś. No dobrze, te 5 km/h zyskuje się mając manualną skrzynię biegów, automat zatrzymuje się na 250 km/h. Do dylematu skrzyni i tego, co zyskujemy i co tracimy wybierając jedną z tych opcji jeszcze wrócimy.