Rozliczanie z emisji CO2. Która marka zapłaci karę?

To trudny rok dla motoryzacji. Nie tylko z powodu koronawirusa. To pierwszy rok, w którym producenci będą rozliczani z nowych norm emisji CO2. Jeśli ich nie spełnią będą musieli zapłacić miliony jak nie miliardy euro kary.

Publikacja: 11.05.2020 23:28

Rozliczanie z emisji CO2. Która marka zapłaci karę?

Foto: moto.rp.pl

Prognozy póki co nie są najgorsze. Z wielu analiz ekspertów wynika, że jest szansa na to że większość producentów uniknie płacenia kar za CO2 w 2020 roku. Według obliczeń organizacji ochrony środowiska ICCT (International Council on Clean Transportation) znaczna część koncernów motoryzacyjnych znajduje się poniżej dopuszczalnych wartości, a pozostałym brakuje niewiele do wyznaczonych celów. Sumując wszystkie nowe samochody z z bieżącego roku sprzedane w Unii Europejskiej, Norwegii, Liechtensteinie i Islandii wychodzi średni wynik emisji 106 gramów CO2/km. Do celu ustawionego przez UE brakuje 11 gram. Dużo i mało, bo np. Unia przyznaje dodatkową premię za każdy nowo zarejestrowany samochód elektryczny. Dodatkowo, w tym roku 5 procent aut, które osiągają najgorszy wynik we flocie zostanie pominięte w bilansie. Tym samym z matematycznego punktu widzenia średnia emisja CO2 dla flot wynosi nie 95, a 97 gram.

""

moto.rp.pl

Żeby było trudniej w tym wszystkim połapać każda marka ma wyliczony indywidualny limit. Ma to na celu uniknięcie niekorzystnych warunków dla marek posiadających wiele dużych i wysokoemisyjnych modeli. UE zwróciła szczególną uwagę na niemieckich producentów, których portfolio zawiera wiele dużych limuzyn i SUV-ów. Tak więc w przypadku producentów z mniejszymi, lżejszymi i odpowiednio bardziej ekonomicznymi pojazdami wartości docelowe są często niższe niż wymagane 95 gramów.

CZYTAJ TAKŻE: Infiniti wycofuje się z Polski i z Europy

""

Mercedes GLS 600 Maybach.

moto.rp.pl

PSA-Opel radzi sobie obecnie szczególnie dobrze w wyścigu o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Sprzedane w tym roku modele Peugeota, Citroena, DS-a, Vauxhalla i Opla emitują średnio 92 gramy CO2. Jeszcze lepszą sytuację ma Nissan. Japończycy są w rankingu CO2 liczeni bez swojego partnera Renault. 10 procent sprzedaży Nissana przypada na modele elektryczne, tym samym Japończycy zbierają wszystkie premie, a ich aktualna średnia flotwa wartość CO2 wynosi 89 gram. Równie dobrze radzą sobie dwie grupy producentów – Toyota-Mazda i FCA-Tesla. Takie niecodzienne sojusze są również możliwe na mocy przepisów UE. Koncern FCA kupuje u Tesli za ciężkie pieniądze bonusy płynące z ich produkcji aut elektrycznych. Bez tego Włosi nie byliby w stanie osiągnąć obecnie deklarowanego wyniku 89 gram CO2/100 km. Toyota-Mazda jest również poniżej wartości minimalnej i komunikuje aktualnie wynik 91 gram.

""

Opel Corsa-e.

moto.rp.pl

W zielonym polu mieści się również BMW i Volvo. Obydwie marki z dość dużymi modelami w portfolio mają obliczoną nieco inną granicę CO2 – 102 gramy (BMW) i 108 gram (Volvo). Również Renault radzi sobie z nowymi przepisami całkiem dobrze, głównie dzięki sukcesowi ZOE, który z każdym sprzedanym egzemplarzem dostarcza sporo premiowanych punktów.

""

Elektryczny Renault Zoe.

moto.rp.pl

Po drugiej stronie jest też kilka firm, które póki co nie osiągnęły limitu CO2. Zaliczyć można do nich takie marki jak Ford, który musi zejść o 6 gram (ich wartość docelowa to 96 gram) oraz Volkswagena jako całą grupę, który ma póki co średnią o 7 gram za wysoką. Tu wartość docelowa dla całej grupy to również 96 gram. Obydwie firmy planują wprowadzić na rynek nowe samochody elektryczne. Ford Mustanga Mach-e, a VW ID.3. Trochę gorzej sytuacja wygląda dla Daimlera/ Smarta. Te dwie liczone razem marki są aktualnie aż 17 gram od obowiązkowych i wyliczonych dla nich 102 gram. Według obliczeń ICCT w przypadku Daimlera zniwelowanie różnicy może być wyjątkowo trudne. Nieosiągnięcie celów w zakresie CO2 może być kosztowne. Firmom grożą kary, które mogą sięgać nawet miliardów euro. Obliczenia ICCT póki co są niedokładne. Analiza np. nie bierze pod uwagę premii z ekoinnowacji, która została wprowadzona w celu wsparcia wprowadzenia nowych technologii. Wszyscy wiedzieli, że rok 2020 będzie bardzo trudny i kosztowny. Jednak nikt nie liczył, że firmom poza nowymi regulacjami przyjdzie zmierzyć się z kryzysem jakiego dawno nie było. Jak widać nieszczęścia chodzą parami.

CZYTAJ TAKŻE: Nowe normy emisji CO2 zatwierdzone. Następne 10 lat zmieni oblicze motoryzacji

Prognozy póki co nie są najgorsze. Z wielu analiz ekspertów wynika, że jest szansa na to że większość producentów uniknie płacenia kar za CO2 w 2020 roku. Według obliczeń organizacji ochrony środowiska ICCT (International Council on Clean Transportation) znaczna część koncernów motoryzacyjnych znajduje się poniżej dopuszczalnych wartości, a pozostałym brakuje niewiele do wyznaczonych celów. Sumując wszystkie nowe samochody z z bieżącego roku sprzedane w Unii Europejskiej, Norwegii, Liechtensteinie i Islandii wychodzi średni wynik emisji 106 gramów CO2/km. Do celu ustawionego przez UE brakuje 11 gram. Dużo i mało, bo np. Unia przyznaje dodatkową premię za każdy nowo zarejestrowany samochód elektryczny. Dodatkowo, w tym roku 5 procent aut, które osiągają najgorszy wynik we flocie zostanie pominięte w bilansie. Tym samym z matematycznego punktu widzenia średnia emisja CO2 dla flot wynosi nie 95, a 97 gram.

Tu i Teraz
Orlen obniży ceny paliw na majówkę. Promocja tylko dla wybranych klientów
Tu i Teraz
Rolnicy protestują. Na 24 godziny zablokowali trasę S3
Tu i Teraz
Budowa trasy S1 opóźni się o ponad 7 miesięcy. Archeologiczne odkrycie na budowie
Tu i Teraz
"Ostatnie Pokolenie" zablokowało skrzyżowanie w centrum Warszawy
Tu i Teraz
Jesienią Zakopianka zyska kolejne 16 km nowej trasy. Budowa kosztowała 1 mld zł