Volkswagen ID. Buzz: To musi się udać

To jest jedna z najważniejszych premier roku. Volkswagen otwiera nowy segment i zupełnie nowe spojrzenie na niego. ID Buzz ma szansę jak T1 stać się elementem popkultury i zapisać się w wyjątkowy sposób w historii motoryzacji.

Publikacja: 01.02.2023 11:24

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Foto: Albert Warner

Wszystko zaczęło się od Holendra o nazwisku Ben Pon. Był kwiecień 1947 roku kiedy Pon, przyszły generalny importer marki Volkswagen w Niderlandach odwiedza fabrykę w Wolfsburgu i proponuje wdrożenie do produkcji małej furgonetki o ładowności 750 kg. Na spotkaniu z dyrektorem fabryki sporządza nawet odpowiedni szkic z zabudowanym furgonem opartym na na Garbusie o ładowności 750 kg, tylnym napędem i silnikiem zabudowanym z tyłu. Auto powstało i ochrzczono je Bulli od pierwszych słów Bus Lieferwagen (samochód dostawczy). Model okazał się strzałem w dziesiątkę. Model trafił również na rynek amerykański i tam pokochali go hipisi. Był motoryzacyjnym odzwierciedleniem sloganu "Flower Power". Ten samochód nie tylko zapoczątkował erę bardzo udanych dostawczych Volkswagenów, ale również stał się symbolem wolności i podróży. 76 lat później startuje nowa generacja, która jeszcze nigdy nie była tak inna, a za razem chciała być tak podobna do swojego protoplasty.

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

ID. Buzz ciekawi i przyciąga uwagę jak żaden inny Volkswagen od bardzo, bardzo dawna. Trzeba było mieć sporo odwagi żeby wprowadzić takie auto do produkcji seryjnej. Jednak jestem przekonany, że to właśnie wygląd przyczyni się do sukcesu Volkswagena ID. Buzz. Jest na wskroś nowoczesny, ale już na pierwszy rzut oka widać, że ten projekt ma w sobie elementy retro. Efektem tego jest ponad 21 tys. zamówień w przedsprzedaży, a w Polsce znalazło się już 500 chętnych. Innymi słowy w tym roku tego auta już się nie da kupić. ID. Buzz jest oferowany w wersji osobowej i cargo. I co ciekawe ilość zamówień pomiędzy tymi wersjami rozkłada się niemal dokładnie po połowie. I jakoś mnie to nie dziwi, bo Cargo to prawdziwy majstersztyk. Kto by nie chciał mieć logotypu swojej firmy na tak urokliwej i ekstrawaganckiej karoserii.

Czytaj więcej

Pavel Šolc, prezes zarządu VW Group Polska: Elektromobilna transformacja nabiera tempa
Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

Tego samochodu nie pomylisz z żadnym innym autem. 4,7 metrowa karoseria, która może być a dopłatą dwukolorowa (cukierkowa biel z limonkowym żółtym lub pomarańczowym prezentuje się najlepiej!), ma niepowtarzalny kształt, ekstremalnie krótkie zwisy i uśmiech z przodu. No tak, uśmiech. Sami popatrzcie i przekonacie się, że ID. Buzz się do was uśmiecha. Jak w każdym porządnym vanie boczne drzwi przesuwają się elektrycznie, są duże i zapewniają znakomity dostęp do wnętrza. Ogromna tylna klapa jest tak wielka, że po otwarciu może służyć jako schronienie przed deszczem dla wszystkich podróżnych. Bagażnik mieści 1121 litrów, ma płaską podłogę (Multi-Flex) i po rozłożeniu tylnej kanapy, można tu spokojnie zrobić sobie sypialnię czy też przewieźć pralkę. W planach na 2024 rok jest wersja z przedłużonym rozstawem osi (4,9 m długości) i z trzema rzędami siedzeń. Buzz ma niemal trzymetrowy rozstaw osi i 193 cm wysokości.

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

Wnętrze jest bardzo obszerne. Wykończone jest ekologiczną skórą, która nie pochodzi od zwierząt, materiałami z recyklingu i mieszanką, która powstała z butelek PET oraz plastiku pochodzącego z oceanów. Czyli wszystko jest tu bardzo, bardzo eko. Jakość materiałów jest bardzo dobra. Chyba najlepsza z wszystkich zaprezentowanych do tej pory elektrycznych Volkswagenów. Do tego jest tu kolorowo i kto chce może wybrać jasne barwy środka, co tylko podbija pozytywny wizualny efekt. Gdyby ID.3 miał taki poziom wykończenia na pewno bym go bardziej polubił. We wnętrzu jest dużo jest półek, schowków i różnego rodzaju miejsc, gdzie możemy schować wszystko, co nam się na co dzień może przydać. Wybrać można wersję cztero- lub pięciomiejscową. Przywyknąć trzeba do tego auta siedząc za kierownicą. Przednia szyba jest bardzo daleko odsunięta, co w połączeniu ze sporym przeszkleniem karoserii i wysokości wnętrza daje poczucie obcowania z dużo większym autem niż ID. Buzz faktycznie jest. Trzeba się nauczyć gdzie kończy się przód, za to tego problemu nie ma z tyłem. Tu ściana karoserii jest pionowa i kończy się dokładnie tam gdzie ją widzicie. W jeździe pomaga rewelacyjnie mały promień zawracania (11,1 m). To auto jest zwinniejsze niż niejeden kompakt. To efekt zastosowania tylnego napędu, dzięki temu konstruktorzy mogli sobie pozwolić na dużo większy kąt skrętu przednich kół.

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

Silnik ma moc 204 KM i 310 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To wystarczy do sprawnego poruszania się. Realny zasięg powinien wynieść powyżej 300 km, według danych fabrycznych to 402 km. Auto można ładować z maksymalną mocą 170 kW, a to znacznie skraca czas stania pod ładowarką. Akumulator ma pojemność netto 77 kWh. Podczas pierwszych jazd ID. Buzz zużywał nieco powyżej 20 kWh, co przy temperaturze 2 stopni wydaje się być dobrym wynikiem. W przyszłości planowane są mocniejsze wersje i model z napędem na cztery koła. Równie ważnym co wersja osobowa jest model Cargo. Ma dokładnie te same wymiary co wersja pasażerska, do 719 kg ładowności, może pociągnąć przyczepę od 1000 do 1800 kg, a jego paka ma 2,2 metra długości, 1,7 metra szerokości i 1,2 metra wysokości. Daje to przestrzeń 3,9 m2 i tu zmieszczą się dwie europalety. Silnik ma moc 204 KM i baterię o pojemności 77 kWh. W kabinie mogą być dwa lub trzy fotele.  Tak czy inaczej Buzz Cargo to najbardziej stylowy dostawczak jaki można obecnie kupić.

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

Volkswagen ID. Buzz startuje w wersji Pro z ceną 282 605 zł brutto. Za dostawczy model Cargo musimy zapłacić 280 342 zł. ID brutto. Dla porównania VW Multivan z benzynowym silnikiem o mocy 204 KM kosztuje 204 176 zł w najuboższej wersji wyposażenia. Jeśli sięgniemy po model Style lądujemy bez dodatków na kwocie około 304 tys. zł. Tak więc tanio już było, a elektryk mało nie kosztuje, ale jego cena względem modeli w tej klasie nie jest jakoś bardzo wywindowana. ID. Buzz to projekt, który już na starcie wygrywa i zdobywa sympatię. Kto wie, czy to nie pierwszy elektryk, który ma szansę na to żeby stać się kiedyś prawdziwym klasykiem. To jeden z tych projektów, który jest skazany na sukces.

Volkswagen ID. Buzz Cargo

Volkswagen ID. Buzz Cargo

mat. prasowe

Volkswagen ID. Buzz Cargo

Volkswagen ID. Buzz Cargo

mat. prasowe

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

mat. prasowe

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

Albert Warner

Volkswagen ID. Buzz

Volkswagen ID. Buzz

mat. prasowe

Czytaj więcej

Polski akcent w nowym modelu Porsche. Barwy rajdówki Sobiesława Zasady

Wszystko zaczęło się od Holendra o nazwisku Ben Pon. Był kwiecień 1947 roku kiedy Pon, przyszły generalny importer marki Volkswagen w Niderlandach odwiedza fabrykę w Wolfsburgu i proponuje wdrożenie do produkcji małej furgonetki o ładowności 750 kg. Na spotkaniu z dyrektorem fabryki sporządza nawet odpowiedni szkic z zabudowanym furgonem opartym na na Garbusie o ładowności 750 kg, tylnym napędem i silnikiem zabudowanym z tyłu. Auto powstało i ochrzczono je Bulli od pierwszych słów Bus Lieferwagen (samochód dostawczy). Model okazał się strzałem w dziesiątkę. Model trafił również na rynek amerykański i tam pokochali go hipisi. Był motoryzacyjnym odzwierciedleniem sloganu "Flower Power". Ten samochód nie tylko zapoczątkował erę bardzo udanych dostawczych Volkswagenów, ale również stał się symbolem wolności i podróży. 76 lat później startuje nowa generacja, która jeszcze nigdy nie była tak inna, a za razem chciała być tak podobna do swojego protoplasty.

Pozostało 86% artykułu
Ten pierwszy raz
Skoda Superb Combi: Praktycznie bez wad
Ten pierwszy raz
Suzuki Swift: Magia dnia wczorajszego
Ten pierwszy raz
Skoda Scala i Kamiq: auta dla ludu stały się dziś wygodne, nowoczesne i... drogie
Ten pierwszy raz
BMW X2: Dla tych młodych duchem
Ten pierwszy raz
Nowe Audi S3: Hot hatch jak za starych dobrych czasów