Niedawna kolizja znanego dziennikarza Kamila D. spowodowana pod wpływem alkoholu ponownie wzbudziła dyskusję o problemie pijanych kierowców na polskich drogach. A statystyki są tu zatrważające. W 2018 r. spowodowali 2,1 tys. wypadków, czyli blisko 7 proc. wszystkich tego rodzaju zdarzeń drogowych. Doprowadzili do śmierci 266 osób, czyli niemal 9 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych na drogach.
fot. AdobeStock
Wiele wskazuje na to, że te statyki na koniec 2019 r. mogą być jeszcze gorsze. Do tej pory policja zatrzymała niemal 60 tys. kierowców „na podwójnym gazie”, co oznacza, że trend spadkowy z ostatnich lat mocno wyhamował. W całym ubiegłym roku zatrzymano 104,6 tys. osób prowadzących w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila) i nietrzeźwych kierowców (powyżej 0,5 promila). – Rocznie trafia do nas kilkaset zgłoszeń dotyczących kolizji i wypadków, których sprawca nie był trzeźwy. Jeśli kierowcy wsiadają za kierownicę po alkoholu, muszą liczyć się z tym, że będą płacili ze swoich pieniędzy za szkody wyrządzone na zdrowiu i mieniu poszkodowanych. Niezależnie od tego, czy mieli wykupione obowiązkowe ubezpieczenie OC, czy nie – mówi Damian Andruszkiewicz z Compensa TU Vienna Insurance Group.
CZYTAJ TAKŻE: Nawet jedno na 200 aut może nie mieć ważnej polisy OC
To jeden z batów na pijanych kierowców. Obok mandatu, utraty prawa jazdy i pozbawienia wolności grozi im też konieczność pokrycia szkód spowodowanym pod wpływem alkoholu. – Ubezpieczyciel nie odmawia wypłaty odszkodowania, gdy sprawcą jest pijany kierowca. Jest jak najbardziej zobowiązany wypłacić odszkodowanie poszkodowanemu, nawet jeśli sprawca był pijany. Sprawca musi mieć pewność ochrony ubezpieczeniowej niezależnie od tego, czy sprawca był trzeźwy czy nietrzeźwy – mówi Marcin Tarczyński, ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Po wypłacie odszkodowania ubezpieczyciel ma jednak w takim przypadku prawo wystąpić z regresem do sprawcy szkody, co oznacza, że sprawca musi zwrócić koszty wypłaconego odszkodowania – dodaje.