Jasne, że tak. Jeśli nie wiesz, jaki model uwieczniłeś na zdjęciu, to zaczynasz od numeru rejestracyjnego. Później przyglądasz się, w jaki sposób auto jest zamaskowane. Każdy z producentów robi to inaczej, w swój specyficzny sposób. Ciężej jest przy azjatyckich czy amerykańskich markach.
Która z marek najlepiej skrywa swoje tajemnice?
Zdecydowanie Volkswagen. Przykładają się najbardziej, żeby jak najmniejsza liczba osób zobaczyła ich zamaskowane prototypy. Jeżdżą w nocy, wybierają bardzo odległe i trudno dostępne lokalizacje. Do końca prac nad samochodem maskowanie zmienia się najwyżej raz. Inni, jak BMW czy Mercedes przez okres dwóch lat kilkakrotnie zmieniają poziom maskowania. Poza tym inne marki dużo częściej poruszają się po drogach publicznych niż Volkswagen.
Mimo to udało ci się jakoś sfotografować ósmą generację Golfa praktycznie bez maskowania?
Tak, ale Volkswagen robi to bardzo sprytnie. Mają kilkanaście miejsc w Europie, w których testują po raptem kilkanaście dni w roku. Nigdy nie wiesz, gdzie są czy będą. Trzeba od czasu do czasu się w tych miejscach pojawić, jednak bez żadnej pewności, że cokolwiek się uda. Jeśli jesteś we właściwym miejscu o właściwej porze, to masz szóstkę w totka. Zdjęcia Golfa, o których wspomniałeś, powstały na polnej drodze. Kolumna jechała tak, żeby jej nikt nie zauważył.
Ciemne strony tego zawodu?
Jesteś bardzo dużo w drodze, często sam w dzikich miejscach i przy ekstremalnych temperaturach. Od minus 35 do plus 45.
Jaguar Land Rover Experience – Ice Academy, Jaguar F-Pace, Land Rover Range Sport. EUROPE, Sweden, Arjeplog, 21.02.2017
Foto: moto.rp.pl