Podróż elektrykiem: frajda czy udręka?

O e-samochodach krąży wiele mitów związanych z czasem ładowania czy kosztami. Mam wrażenie, że ile publikacji, tyle opinii. A jak jest w praktyce?

Publikacja: 22.08.2023 03:00

Sortimo Innovationspark na Bawarii ma 74 szybkie punkty ładowania mat. pras.

Sortimo Innovationspark na Bawarii ma 74 szybkie punkty ładowania mat. pras.

Jak zatem wygląda dziś przejechanie dłuższej trasy z perspektywy kierowcy auta elektrycznego? Sprawdziłem na przykładzie trasy z alpejskiego Garmisch-Partenkirchen do Wrocławia. W sumie 850 km, żadne wyzwanie dla auta spalinowego, ale jak wypadły na niej auta elektryczne? W teście wzięły udział cztery samochody Grupy Volkswagen: Skoda Enyaq Coupe RS, Cupra Born, Volkswageny ID.Buzz i ID.5 GTX.

Auta dają sporo frajdy z jazdy, pierwszy i ostatni z listy dysponują mocą 300 KM i napędem na cztery koła. Maksymalna moc i moment obrotowy dostępne są natychmiast, co przekłada się na świetną dynamikę. Każde z nich można ładować z mocą nawet 170 kW, więc całkiem szybko.

Bez karty

Przed hotelem w alpejskim kurorcie odbieram kluczyk do ID.Buzza. Ustawiam w nawigacji Wrocław jako miejsce docelowe. System w kilka sekund zaplanował całą trasę, zaproponował trzy postoje na ładowanie, w sumie mają one trwać godzinę, przy czym ostatni postój zaledwie siedem minut.

W pozostałych autach nawigacja sugeruje tylko dwa przystanki. ID.Buzz jest sporym vanem, więc jego zużycie energii będzie nieco większe. Ale co najważniejsze, w ogóle nie muszę o tym myśleć. Fabryczny planer podróży radzi sobie znakomicie. I to jest olbrzymia zmiana. Mówią o tym sami przedstawiciele Volkswagena. Jeszcze niedawno do zaplanowania trasy, znalezienia odpowiednich ładowarek należało użyć kilku aplikacji. Dziś stały się one zbędne.

A co z płatnością? Tu też sporo się zmieniło dzięki integracji operatorów stacji ładowania w roamingu. Dziś, mając tylko jedną kartę VW czy Skody, można uruchomić ponad 500 tys. punktów ładowania w Europie. To olbrzymia wygoda, niezależnie od tego, gdzie wypadnie ładowanie, zawsze można uruchomić ładowarkę. Co więcej, na całej trasie z Alp do Wrocławia, dzięki funkcji Plug & Charge, która jest już wdrożona w tysiącach stacji największych operatorów, ani razu nie musiałem wyjąć karty z kieszeni. ID.Buzza ładowaliśmy w hubie Audi w Norymberdze, na stacji Aral Pulse, gdzie było dziesięć ładowarek o mocy 300 kW, i w Polsce, na Ionity. Wszędzie tam, zaraz po wpięciu kabla, ładowanie uruchamiało się automatycznie.

Oczywiście, aby to wszystko zadziałało, kluczowa jest infrastruktura. Różnica pomiędzy Polską a Niemcami jest olbrzymia. W Polsce cieszyliśmy się z rekordowych 1200 nowych punktów ładowania powstałych w minionym roku. W Niemczech w tym samym czasie oddano ich do użytku 30 tys. Niemcy przekroczyły w minionym roku liczbę miliona w pełni elektrycznych samochodów na drogach.

Ile kosztuje ładowanie?

Spójrzmy na koszty. Karta, którą oferują marki Grupy VW, dostępna jest z trzema taryfami do wyboru. Pierwsza, darmowa, z wyższymi stawkami za ładowanie, dla osób korzystających sporadycznie z publicznej infrastruktury, pośrednia z miesięczną opłatą 13,99 i opcja dla osób często podróżujących z abonamentem w wysokości 59,99 zł. W tym najdroższym koszt ładowania w sieciach partnerskich, które dysponują ultraszybkimi ładowarkami i odpowiednim zapleczem, kosztuje 2,33 zł za kWh. Zakładając średnie zużycie energii w wysokości 20 kWh na 100 km, koszt przejechania 100 km wyniesie 47 zł. Przyjmując średnie zużycie SUV-a wielkości Enyaqa czy ID.5 na poziomie 8 litrów na 100 km i cenę paliwa 6,63, otrzymujemy 53 zł. Na 1000 km oszczędność w przypadku auta elektrycznego to 60 zł. Na trasie w Alpy i z powrotem – ponad 100 zł. Jeśli dodamy do tego darmowe ładowanie w hotelu, co jest dość powszechne, i uwzględnimy ceny paliwa przy niemieckiej autostradzie, a nie średnią polską, różnica będzie jeszcze większa na korzyść elektryka. A pamiętajmy, że ładując auto na co dzień w domu czy nawet z publicznej stacji AC, będzie jeszcze taniej.

Jeżeli masz możliwość ładowania auta w garażu lub w firmie, warto pomyśleć o elektryku: na co dzień na pewno skorzystasz, a wakacyjnej trasy nie należy się już obawiać. Dziś każdy, zarówno początkujący, jak i doświadczony kierowca, poradzi sobie z nią bez problemów.

Jak zatem wygląda dziś przejechanie dłuższej trasy z perspektywy kierowcy auta elektrycznego? Sprawdziłem na przykładzie trasy z alpejskiego Garmisch-Partenkirchen do Wrocławia. W sumie 850 km, żadne wyzwanie dla auta spalinowego, ale jak wypadły na niej auta elektryczne? W teście wzięły udział cztery samochody Grupy Volkswagen: Skoda Enyaq Coupe RS, Cupra Born, Volkswageny ID.Buzz i ID.5 GTX.

Auta dają sporo frajdy z jazdy, pierwszy i ostatni z listy dysponują mocą 300 KM i napędem na cztery koła. Maksymalna moc i moment obrotowy dostępne są natychmiast, co przekłada się na świetną dynamikę. Każde z nich można ładować z mocą nawet 170 kW, więc całkiem szybko.

Pozostało 83% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Elektryczne
Kierunkiem i celem na przyszłość jest elektromobilność
Materiał Partnera
Elektryfikacja ciężkiego transportu samochodowego czeka na wsparcie
Materiał Partnera
Elektromobilność dotyczy także samochodów ciężarowych
Materiał Partnera
Szef GZM: Stawiamy na elektromobilność, liczymy na własną kolej
Elektryczne
Porsche rozważa przejęcie znanego producenta baterii