Pod względem prowadzenia auto to spełnienie marzeń firmowego kierowcy. Do poruszania się po mieście nadaje się wręcz idealnie. Elektryczny silnik rozwija całą moc i moment obroty od pierwszego wciśnięcia pedału gazu. To oznacza, że prowadzący vana może wykorzystać każdą okazję, żeby przeciskać się w miejskim ruchu i zdążyć ze swoim towarem. Do tego może korzystać z buspasów, gdy jego koledzy stoją w porannych korkach (choć z egzekwowaniem tego przywileju, zapisanego w Ustawie o elektromobilności są wciąż problemy). Do tego ma wymiary normalnego auta kompaktowego, więc nie trzeba szukać specjalnych miejsc do parkowania. Co typowe dla elektryków, można nim też pokonywać zakręty stabilniej przy większych prędkościach. To zasługa umieszczonych w podłodze baterii, które obniżają środek ciężkości samochodu. To jednak sprawa marginalna, bo przecież nie po to się kupuje pojazd dostawczy, bo bić nim rekordy okrążeni na torach wyścigowych. Ma wozić towary – sprawnie, ekonomicznie i w dużych ilościach.
CZYTAJ TAKŻE: Renault Kangoo Z.E.: Towar z prądem wiozę
No właśnie, przejdźmy do tego, co jest najważniejsze, czyli części znajdującej się za kierowcą. Przestrzeń ładunkowa e-NV200 nie różni się niczym od spalinowej wersji tego pojazdu. Mieści dokładnie 4,200 litrów towaru. i ma dokładnie tak wyliczone wymiary, by zmieściły się obok siebie dwie europalety. Podłoga jest całkowicie płaska, również po bokach nie ma żadnych wystających elementów, które mogłyby utrudniać pakowanie towarów. W załadunku i rozładunku mniejszych przedmiotów pomaga fakt, że oprócz tylnych drzwi mamy po parze przesuwanych po obu bokach pojazdu.
fot. moto.rp.pl/Krzysztof Galimski
moto.rp.pl
Jak jest jednak z ekonomicznością takiego pojazdu? Cena wyjściowa elektrycznego Nissana to nieco ponad 156 tys zł. Jak na samochód na prąd nie jest to dużo, ale i tak sporo więcej, niż trzeba by zapłacić za jego odpowiednik z silnikiem spalinowym. NV-200 rozpoczyna swój cennik od niecałych 64 tys. zł za podstawową wersję Visia ze 110-konną benzyną. Na pierwszy rzut oka kalkulacja jest więc bardzo prosta. Wersja z małą literką „e” w nazwie się zwyczajnie nie kalkuluje. Ale to nie jest takie proste. Ładując samochód nocą, z firmowego gniazdka „paliwo” na 100 km będzie kosztować ok. 4 zł. Kolejne oszczędności są na częściach eksploatacyjnych – nie ma tu czegoś takiego, jak wymiana oleju i filtrów, a dzięki odzyskiwaniu energii również hamulce starczają na dłużej. Możliwość bezpłatnego korzystania z postoju w strefach płatnego parkowania to zaś oszczędność do 20–30 zł dziennie. To wszystko małe pieniądze, ale jak wie każdy właściciel firmy, co roku sumują się do całkiem zauważalnych kwot.
CZYTAJ TAKŻE: Audi e-tron: Cisza nowego świata