Reklama
Rozwiń
Reklama

Miliard złotych bez odbiorców. Rozczarowanie systemem subsydiów do ciężarówek elektrycznych

Ambitny program wsparcia zakupu zeroemisyjnych pojazdów ciężarowych okazał się klapą. W ciągu czterech miesięcy od startu złożono zaledwie 14 wniosków o dofinansowanie. To sygnał, że polski system wsparcia elektromobilności w transporcie ciężkim wymaga gruntownej przebudowy.

Publikacja: 16.10.2025 07:00

Do połowy września wpłynęło jedynie 14 wniosków na dotację do zakupu elektrycznych ciężarówek na łąc

Do połowy września wpłynęło jedynie 14 wniosków na dotację do zakupu elektrycznych ciężarówek na łączną kwotę 4,37 mln złotych

Foto: mat. prasowe

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego ambitny program wsparcia zakupu elektrycznych ciężarówek w Polsce okazał się nieefektywny?
  • Jak wygląda obecna sytuacja finansowa polskiej branży transportowej?
  • W jakim stopniu Polska jest przygotowana do eksploatacji elektrycznych ciężarówek w porównaniu do standardów unijnych?

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił w maju 2024 r. program z budżetem przekraczającym miliard złotych, który miał przyspieszyć transformację polskiej branży transportowej. Maksymalna wysokość dotacji – nawet 750 tysięcy zł na jeden pojazd kategorii N3 – wydawała się atrakcyjną propozycją dla przewoźników. Rzeczywistość okazała się brutalna. Do połowy września wpłynęło jedynie 14 wniosków na łączną kwotę 4,37 mln złotych. W kraju, w którym funkcjonuje 127 tysięcy firm transportowych, taka liczba oznacza jedno – program minął się z oczekiwaniami rynku. Kluczowym problemem jest konstrukcja programu. Choć przedsiębiorcy mogą składać wnioski przed finalizacją zakupu, muszą najpierw sami sfinansować cały pojazd lub wpłatę początkową w leasingu. Dopiero po spełnieniu wszystkich wymogów formalnych – w tym zarejestrowaniu pojazdu i wykupieniu obowiązkowych polis OC i AC – mogą ubiegać się o zwrot kosztów.

Pogłębiający się kryzys branży

Tymczasem branża transportowa już teraz zmaga się z poważnymi problemami finansowymi. Według danych z drugiego kwartału 2025 r., średni czas oczekiwania na płatności od kontrahentów w sektorze TSL przekroczył 21 dni i systematycznie się wydłuża. W takich warunkach wymóg zamrożenia nawet kilkuset tysięcy złotych na kilka miesięcy – bo właśnie tyle może trwać proces oceny wniosku i wypłaty dotacji – staje się barierą nie do pokonania dla wielu przewoźników. Firmy finansujące branżę transportową wprost wskazują, że mechanizm refundacji post factum eliminuje z programu znaczną część potencjalnych beneficjentów. Szczególnie dotknięci są mali i średni przewoźnicy, którzy stanowią trzon polskiego rynku transportowego.

Czytaj więcej

Alexander Vlaskamp, dyr. gen. MAN Truck&Bus: W 2040 r. większość transportu drogowego będzie elektryczna

Europa przyspiesza, Polska hamuje

Problem nabiera dodatkowego wymiaru w kontekście europejskim. Według najnowszych danych za pierwsze półrocze 2025 r., elektryczne ciężarówki osiągnęły 3,6 proc. udziału w rynku Unii Europejskiej – niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Choć liczby wciąż są skromne, tempo wzrostu pokazuje kierunek zmian. Liderem transformacji jest Holandia, gdzie w pierwszej połowie 2025 r. liczba rejestracji elektrycznych ciężarówek wzrosła o prawie 188 proc. i wypracowano 17 proc. udział w rynku. Ten rezultat to efekt połączenia programów dopłat z regulacjami wymuszającymi przejście na zeroemisyjny transport oraz rozwiniętej infrastruktury ładowania.

Reklama
Reklama

Niemcy posiadają 1800 zarejestrowanych e-ciężarówek i 4 proc. udziału w sprzedaży. To czyni ich ważnym europejskim graczem w transformacji napędowej w sektorze eHDV. Warto też zwrócić uwagę na Francję – 800 e-pojazdów i 3 proc. udziału w rynku oraz Szwecję z 500 autami i 15 proc. udziałem. Tymczasem Polska wciąż pozostaje daleko w tyle, mimo że w Polsce działają wszyscy główni europejscy producenci. Branża transportowa nie kwestionuje nieuchronności elektryfikacji. Problem w tym, że z perspektywy przewoźników istnieją pilniejsze wyzwania. W raporcie "Transport drogowy w Polsce 2024/2025" jako największe problemy wskazano konieczność wymiany tachografów, dostosowanie do wymogów Pakietu Mobilności oraz wprowadzane właśnie nowe opłaty drogowe uzależnione od emisji CO2.

W Polsce działa ok. 127 tys. firm transportowych, ale mniej niż 50 z nich ma doświadczenie z pojazdami zeroemisyjnymi

Przewoźnicy postulują też rozszerzenie programów wsparcia na alternatywne paliwa, takie jak bioLNG czy HVO, które mogłyby stanowić etap przejściowy w procesie dekarbonizacji. Te głosy pozostają jednak bez odpowiedzi. Dodatkowym problemem jest infrastruktura. Chociaż liczba punktów ładowania o mocy powyżej 350 kW w Europie wzrosła, Polska w rankingu gotowości do eksploatacji elektrycznych ciężarówek zajmuje dopiero 22. miejsce, plasując się między Czechami a Rumunią. Zgodnie z unijnym rozporządzeniem AFIR, nasz kraj zobowiązany jest do budowy sieci ładowania wzdłuż dróg TEN-T, jednak poziom realizacji tych celów jest zerowy.

Czy wiesz, że…
- W Europie działa obecnie ponad 10 000 elektrycznych ciężarówek, z czego połowa w czterech krajach: Holandii, Niemczech, Francji i Szwecji.
- Średnia cena elektrycznej ciężarówki jest o 80-120 proc. wyższa niż jej odpowiednika z silnikiem diesla.
- Koszt publicznej ładowarki wysokiej mocy (350 kW) to nawet 1,2 mln zł – bez kosztów przyłącza.
- Polska ma dziś poniżej 20 punktów ładowania o mocy ponad 350 kW – żaden nie jest przystosowany do obsługi zestawów ciągnik + naczepa.
- Holandia oferuje zwrot do 40 proc. ceny pojazdu przy zakupie e-trucka i ulgę podatkową dla operatorów logistycznych.

Czytaj więcej

Emil Lisowski, CEO Marathon International: W tej chwili wszystko jest trudne

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego ambitny program wsparcia zakupu elektrycznych ciężarówek w Polsce okazał się nieefektywny?
  • Jak wygląda obecna sytuacja finansowa polskiej branży transportowej?
  • W jakim stopniu Polska jest przygotowana do eksploatacji elektrycznych ciężarówek w porównaniu do standardów unijnych?
Pozostało jeszcze 94% artykułu

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił w maju 2024 r. program z budżetem przekraczającym miliard złotych, który miał przyspieszyć transformację polskiej branży transportowej. Maksymalna wysokość dotacji – nawet 750 tysięcy zł na jeden pojazd kategorii N3 – wydawała się atrakcyjną propozycją dla przewoźników. Rzeczywistość okazała się brutalna. Do połowy września wpłynęło jedynie 14 wniosków na łączną kwotę 4,37 mln złotych. W kraju, w którym funkcjonuje 127 tysięcy firm transportowych, taka liczba oznacza jedno – program minął się z oczekiwaniami rynku. Kluczowym problemem jest konstrukcja programu. Choć przedsiębiorcy mogą składać wnioski przed finalizacją zakupu, muszą najpierw sami sfinansować cały pojazd lub wpłatę początkową w leasingu. Dopiero po spełnieniu wszystkich wymogów formalnych – w tym zarejestrowaniu pojazdu i wykupieniu obowiązkowych polis OC i AC – mogą ubiegać się o zwrot kosztów.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Na prąd
Rośnie fala kradzieży i wandalizmu na stacjach ładowania
Na prąd
Chiny przyspieszają, Europa szuka równowagi, a USA stoją w miejscu
Na prąd
Miał być wizytówką amerykańskiej elektromobilności. Teraz otrzyma napęd V8
Na prąd
Porsche zmienia kurs. Elektryczny pionier wraca do spalinowych napędów
Na prąd
Ameryka nie chce elektrycznych pickupów. Ram wycofuje się z projektu
Reklama
Reklama