Zacznijmy od najważniejszego. Co prawda na razie jest mróz, leży śnieg a na drogach jest ślisko, niebawem znów będzie wiosna. A to oznacza, że teraz jest najlepszy czas, by zacząć myśleć o kabriolecie. Najlepiej nietuzinkowym. Takim jak ten, w którym moc sześciocylindrowego, trzylitrowego silnika zwiększono z 431 do równych 450 koni. Moment obrotowy pozostał taki sam – 550 Nm. Niewielka zmiana? Na papierze tak, bo do 100 km/h przyspiesza w zaledwie 0,1 sekundy szybciej niż „zwyczajne M”. Ale to tylko pozory. W prawdziwym, pełnym zakrętów, świecie ten samochód jest znacznie szybszy od swojego niewiele słabszego brata. Można nim ostrzej pokonywać łuki, później hamować i wcześniej wyzwalać pełną moc. To zasługa kilku skomplikowanych wynalazków bawarskich inżynierów.
fot. iven.bambot
Pierwszy z nich to specjalne zawieszenie Adaptive M. Niższe o 10 mm, z dodatkowymi stabilizatorami i elektrycznie regulowanymi amortyzatorami. Dzięki temu samochód jest jeszcze sztywniejszy i jeszcze bardziej stabilny na zakrętach. To – oczywiście – nie wszystko. Równie ważny jest system Active M Differential, który zamontowano na tylnej osi. Kompensuje on różnicę prędkości w obracaniu się tylnych kół, co jest szczególnie ważne na łukach.
CZYTAJ TAKŻE: BMW 8 Cabrio: Będą się za nim oglądać
Dopracowane przez bawarskich specjalistów M4 ma wprost niesamowitą trakcję. Mimo potężnej mocy auto jest łatwe w kontrolowaniu. Nie wyrywa się, nie stara samodzielnie wyznaczyć sobie drogi – jedzie tam, gdzie kierowca chce. Nawet przy wyłączonej kontroli trakcji daje niespodziewanie duży margines na błąd lub dobrą zabawę. Do tej ostatniej służy też tryb MDM. To system, który częściowo wyłącza reakcję ESP. Pozwala na lekkie zerwanie przyczepności i jazdę w kontrolowanym poślizgu, ale bezbłędnie reaguje, gdy naprawdę przesadzimy i sytuacja staje się niebezpieczna. Oczywiście można też całkowicie wyłączyć wszystkie elektroniczne wspomagacze i zdać się wyłącznie na własne umiejętności.