Reklama

Chińska inwazja motoryzacji na Europę. Fabryki powstają wszędzie tylko nie w Polsce

Chińscy producenci samochodów jeszcze kilka lat temu byli w Europie egzotyką. Dziś stają się realnym zagrożeniem dla lokalnych marek, a ich ekspansja przyspiesza. Nowe modele GAC, BYD, MG, Chery czy Xpeng coraz śmielej pojawiają się na ulicach, a za chwilę nie będą już importowane z Azji lecz budowane w europejskich fabrykach. Skala tych inwestycji robi wrażenie.

Publikacja: 22.09.2025 01:12

Xpeng rozpoczął montaż modeli G6 i G9 w zakładzie Magna Steyr w austriackim Graz

Xpeng rozpoczął montaż modeli G6 i G9 w zakładzie Magna Steyr w austriackim Graz

Foto: mat. prasowe

Symboliczna jest decyzja chińskiego Xpenga, który rozpoczął montaż modeli G6 i G9 w zakładzie Magna Steyr w austriackim Graz. Na razie to montaż w formule SKD – czyli składanie aut z chińskich zestawów – ale z perspektywą pogłębienia współpracy. To nie tylko sposób na ominięcie ceł, lecz także na zdobycie know-how i przyczółka w sercu Europy. Co więcej, Magna zapowiada, że wkrótce może montować także sedana P7, a równolegle negocjuje z GAC – innym chińskim gigantem, który planuje sprzedać pół miliona aut poza Chinami do 2030 roku. GAC już ogłosił, że rozważa budowę własnej fabryki w Europie. W grę wchodzi przejęcie istniejącego zakładu – w tym m.in. brukselskiej fabryki Audi, której Volkswagen desperacko szuka nabywcy.

Czytaj więcej

GAC Hyptec HT: Chiński SUV z aspiracjami premium

Jeszcze bardziej zdecydowane ruchy wykonuje BYD, największy producent aut elektrycznych na świecie. Firma otwiera zakład na Węgrzech (Szeged, start produkcji w 2025 r.), kolejny w Turcji, a w planach ma trzeci w Europie oraz fabrykę baterii. Do 2028 roku BYD chce, aby wszystkie sprzedawane w Europie auta były produkowane lokalnie. To nie tylko odpowiedź na unijne cła, ale także próba budowy własnego ekosystemu dostawców. BYD deklaruje współpracę z setkami europejskich firm, by stopniowo uniezależnić się od chińskich komponentów. Skala? Do 300 tys. aut rocznie na Węgrzech i w Turcji, a więc porównywalnie z dużymi fabrykami Volkswagena czy Renault.

BYD Seal

BYD Seal

Foto: mat. prasowe

Na południu Europy działa już Chery, który w Barcelonie, w dawnej fabryce Nissana, uruchomił produkcję modelu Ebro S700 (inna nazwa dla modelu Chery). Zakład ma potencjał produkcji do 200 tys. aut rocznie, a jeszcze w tym roku dołączą do niego elektryczne modele Omody i Jaecoo. Chińczycy negocjują też wejście do nieczynnych fabryk Volkswagena w Niemczech (Drezno, Osnabrück). Dla Berlina byłaby to polityczna i gospodarcza szansa – zachowanie miejsc pracy i wykorzystanie pustych hal, dla Chery – możliwość wejścia na najważniejszy rynek UE bez barier celnych.

Reklama
Reklama

Chiński Leapmotor wszedł w strategiczny sojusz z Stellantis, który przejął 51 proc. praw do sprzedaży i produkcji aut marki poza Chinami. Pierwszym projektem był montaż miejskiego T03 w Tychach, jednak został on wstrzymany. Ale to nie koniec: Stellantis przenosi produkcję modeli serii B (m.in. B10) do zakładu w Saragossie w Hiszpanii. Europa stanie się więc głównym centrum ekspansji Leapmotor z potencjałem cenowym, który może zdemolować segment kompaktowych EV.

Omoda 9

Omoda 9

Foto: mat. prasowe

SAIC, właściciel marki MG, sprzedał w Europie w 2024 roku ponad 240 tys. aut. Teraz rozważa budowę własnej fabryki – najprawdopodobniej w Hiszpanii lub na Węgrzech. Lokalizacja nie jest przypadkowa: Galicja oferuje świetne połączenia z Wielką Brytanią, a Węgry – atrakcyjne subsydia i ekosystem chińskich inwestycji. Na liście są też inni gracze: Great Wall Motor, który rozważa Węgry, ewentualnie Czechy lub Niemcy. Dongfeng prowadzi rozmowy o inwestycji we Włoszech.

Z perspektywy Unii Europejskiej chińskie inwestycje mają dobre strony. To tysiące nowych miejsc pracy w regionach, gdzie przemysł motoryzacyjny dogorywa. To także szansa na utrzymanie kompetencji produkcyjnych – jeśli Volkswagen, Ford czy Stellantis zamykają zakłady, to lepiej, by produkcja w nich trwała, nawet jeśli pod chińskim szyldem. Dla konsumentów oznacza to także realną konkurencję cenową. Chińczycy wchodzą agresywnie, oferując modele tańsze od europejskich odpowiedników nawet o 20–30 proc. To presja, która może zmusić marki samochodowe w Europie do przekalkulowania swoich cen.

Efekty tego już widać. Przykład: Volkswagen w Polsce od 1 września 2025 r. radykalnie przeszlifował cenniki gamy ID — model ID.3 oferowany jest teraz od ok. 137 700 zł za wersję z akumulatorem 52 kWh, co oznacza spadek o około 20 tys. zł względem poprzedniej oferty. Również Mazda podjęła podobny krok ze zmodernizowaną wersją CX-5 — wprowadzając odświeżoną generację za cenę od 139 900 zł, kiedy poprzednia cena startowała od kwoty 160 900 zł. A to tylko dwa przykłady z kilkunastu ostatnich podobnych ruchów innych marek.

MG HS

MG HS

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Ale jest i druga strona medalu. Wejście chińskich koncernów to nie filantropia. Ich celem jest zdobycie rynku, a później stopniowe podporządkowanie sobie całego łańcucha wartości – od dostawców po serwis i infrastrukturę ładowania. Unia Europejska ryzykuje utratę kontroli nad strategicznym sektorem. Już dziś MG, BYD czy Chery sprzedają setki tysięcy aut rocznie – a to dopiero początek. Co stanie się, gdy za kilka lat większość budowanych w Europie EV będzie miała chińskie logo, a lokalne marki ograniczą się do produkcji modeli premium? W pierwszej połowie 2025 r. chińskie marki sprzedały w Europie około 347 135 samochodów. To oznacza udział rynkowy na poziomie 5,1 proc. na 28 europejskich rynkach.

Na inwazji chińskich marek zyskują Węgry, Hiszpania czy Austria, ale nie Polska

Na tle tej ekspansji szczególnie smutno wygląda Polska. Choć w Tychach chwilowo montowany był Leapmotor T03, to i ten projekt został wstrzymany. Geely prowadziło rozmowy o potencjalnej fabryce w naszym kraju, ale polski rząd miał uznać, że „to nie jest idealny partner”. Efekt? Chińskie miliardy płyną na Węgry, do Hiszpanii czy Austrii. To olbrzymi niewykorzystany potencjał. Polska, która ma jedną z największych w UE kadr inżynierskich, rozwiniętą bazę poddostawców i dobrą logistykę nie potrafi przyciągnąć inwestorów motoryzacyjnych z Chin. Powód? To chyba brak strategii, ludzi z wizją, polityczna nieufność i niechęć do ryzyka. Tymczasem Węgry bez kompleksów stają się nie tylko chińskim hubem, ale i wyrastają na bardzo ważne miejsce na mapie motoryzacyjnej Europy. Inwestują tam nie tylko takie marki jak BYD, CATL czy Eve Energy, ale i Audi, BMW czy Mercedes.

Chińska ekspansja to szansa i zagrożenie jednocześnie. Szansa na nowe inwestycje, miejsca pracy i dostęp do tanich aut elektrycznych. Zagrożenie – że europejski przemysł motoryzacyjny stanie się zależny od Pekinu równie mocno, jak sektor fotowoltaiki czy elektroniki. Największym problemem nie jest dziś pytanie, czy chińskie fabryki powstaną w Europie – bo one już powstają. Pytanie brzmi: kto zdoła je przyciągnąć, a kto zostanie na peryferiach? Polska – póki co – wybrała rolę widza.

Czy wiesz, że…
- BYD w węgierskiej fabryce w Szeged zamierza początkowo produkować ok. 150 tys. aut rocznie – tyle co średniej wielkości zakład Volkswagena.
- Chery w Barcelonie uruchomił produkcję w dawnej fabryce Nissana, którą europejski koncern porzucił jako nierentowną.
- Xpeng w Austrii montuje swoje SUV-y w zakładzie Magna, który wcześniej produkował… Toyotę Suprę, BMW Z4.
- MG (SAIC) sprzedało w Europie w 2024 roku ponad 240 tys. aut – więcej niż Fiat czy Honda.

Czytaj więcej

Chińskie koncerny motoryzacyjne nie traktują Europy jak rynku pobocznego

Symboliczna jest decyzja chińskiego Xpenga, który rozpoczął montaż modeli G6 i G9 w zakładzie Magna Steyr w austriackim Graz. Na razie to montaż w formule SKD – czyli składanie aut z chińskich zestawów – ale z perspektywą pogłębienia współpracy. To nie tylko sposób na ominięcie ceł, lecz także na zdobycie know-how i przyczółka w sercu Europy. Co więcej, Magna zapowiada, że wkrótce może montować także sedana P7, a równolegle negocjuje z GAC – innym chińskim gigantem, który planuje sprzedać pół miliona aut poza Chinami do 2030 roku. GAC już ogłosił, że rozważa budowę własnej fabryki w Europie. W grę wchodzi przejęcie istniejącego zakładu – w tym m.in. brukselskiej fabryki Audi, której Volkswagen desperacko szuka nabywcy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Tu i Teraz
Mercedes w tarapatach. Spadek sprzedaży i gigantyczna akcja serwisowa w Chinach
Materiał Partnera
KNM 2025: Porozumienie Sektorowe – przełom w sektorze infrastruktury ładowania
Materiał Partnera
KNM 2025: tych 5 punktów programu ścieżki Urban Innovation nie możesz przegapić
Materiał Partnera
Od taksówkarza Yellow Cab do komisarza transportu Nowego Jorku: Ydanis Rodriguez wystąpi w Katowicach na KNM 2025
Materiał Partnera
KNM 2025: 5 punktów programu ścieżki Clean Transport, których nie możesz przegapić
Reklama
Reklama