W Europie i w USA dochodziło ostatnio często do odwoływania pierwotnych ofert publicznych (IPO) z powodu rosnącej inflacji i i światowych kłopotów z dostawami komponentów. Te dwa czynniki zwiększyły brak stabilizacji notowań giełdowych. Wiele firm wolało jednak odroczyć debiut, niż rezygnować z wejścia na giełdę. Volvo Cars ogłosiło początkowo widełki ceny emisyjnej 53-68 koron za akcję, ostatecznie wybrało tę niższą. Zapewni to wycenę rynkową szwedzkiej firmy na ponad 18 mld dolarów, przy wyższej cenie widełek byłoby to 23 mld. Szwedzi spodziewają się też mniej pieniędzy z debiutu: około 20 mld koron (2,3 mld dolarów), wcześniej byłoby to 2,9 mld.

Czytaj więcej

Rekordowe zamówienie dla Volvo Trucks

Pierwszy dzień notowań i obrotu akcjami Volvo Cars na giełdzie Nasdaq w Sztokholmie nastąpi 29 października, o dzień później niż termin dotychczasowy. Prezes Hakan Samuelsson jest jednak całkowicie przekonany, że to wystarczy, a niższa cena emisyjna nie powinna być uważana za coś negatywnego. — Przysłuchiwaliśmy się rynkowi, z pokorą — powiedział agencji prasowej TT.

Czytaj więcej

Volvo Concept Recharge: Tak może wyglądać następca XC90

Hampus Engellau, analityk w Handelsbanken uważa, że Volvo zależy na pozyskaniu sobie wszystkich szwedzkich inwestorów instytucjonalnych. — Widziałbym chętniej większą część tej firmy notowaną na giełdzie, aby uzyskała liczniejsze grono właścicieli i wyższe środki płynne. Teraz będzie to mniej, co jest trochę mniej korzystne — przyznał.