Reklama

Wynalazek, który ocalił silnik spalinowy. Turbodoładowanie ma już ponad 50 lat

Każda epoka motoryzacji ma swoją technologię, która wyznacza kierunek zmian. W latach 70. był to katalizator, w latach 90. ABS i common rail, a od dwóch dekad – elektryfikacja. Ale zanim przyszły hybrydy i napędy z gniazdka, świat motoryzacji poznał coś, co zrewolucjonizowało sposób myślenia o osiągach.

Publikacja: 12.10.2025 12:26

BMW 2002 Turbo rozpoczęło się era turbodoładowanych modeli aut

BMW 2002 Turbo rozpoczęło się era turbodoładowanych modeli aut

Foto: mat. prasowe

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego technologia turbodoładowania zyskała tak dużą popularno
  • W jaki sposób turbodoładowanie ewoluowało w kontekście ekologii i regulacji emisji?
  • Jakie są współczesne zastosowania turbodoładowania w kontekście elektryfikacji?

W 1973 roku, gdy na rynku debiutowało BMW 2002 Turbo, rozpoczęła się era turbodoładowanych modeli aut. Dziś, pół wieku później, ta technologia nie tylko nie przeszła do historii, ale wręcz przeżywa drugą młodość – tym razem w symbiozie z elektryfikacją. Pomysł sprężania powietrza w silniku nie narodził się w motoryzacji. Już w 1905 r. szwajcarski inżynier Alfred Büchi opatentował rozwiązanie, które pozwalało zwiększyć moc silnika bez powiększania jego pojemności – wykorzystując do tego energię spalin. Pierwsze turbosprężarki trafiły do samolotów i ciężarówek. W lotnictwie – szczególnie podczas II wojny światowej – turbodoładowanie dawało przewagę w dużych wysokościach, gdzie powietrze jest rzadsze. W motoryzacji osobowej minęły jednak dziesięciolecia, zanim ktoś odważył się zastosować ten pomysł na masową skalę.

Chevrolet Corvair Monza Spyder z 1962 roku

Chevrolet Corvair Monza Spyder z 1962 roku

Foto: mat. prasowe

Amerykańskie eksperymenty: szalone lata 60.

Pierwsze seryjne samochody z turbosprężarką pojawiły się w USA na początku lat 60. – to były czasy, gdy inżynierowie bardziej eksperymentowali, niż kalkulowali. Chevrolet Corvair Monza Spyder (1962) i Oldsmobile Jetfire z tego samego roku to prawdziwi pionierzy. Ten drugi miał nawet system wtrysku metanolu i wody (Turbo Rocket Fluid), który chłodził spaliny, by uniknąć detonacji. Niestety, oba pomysły nie były dopracowane i wyprzedziły swój czas – turbiny były prymitywne, miały ogromną turbodziurę, a niezawodność pozostawiała wiele do życzenia. Projekt zakończył się porażką, ale w pamięci inżynierów pozostało jedno: idea ma potencjał, trzeba tylko poczekać, aż technika nadąży.

Oldsmobile Jetfire z 1962 roku

Oldsmobile Jetfire z 1962 roku

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Początek legendy – Europa odkrywa turbo

To właśnie Europa, a konkretnie Niemcy dały turbo drugie życie. W 1973 r. świat poznał BMW 2002 Turbo, pierwszy w Europie seryjny samochód z turbosprężarką. 2-litrowy silnik o mocy 170 KM brzmiał jak deklaracja wojny wobec sportowych ikon tamtych czasów. Auto z napisem Turbo wypisanym lustrzanie na spoilerze – by kierowcy widzieli go w lusterku – stało się symbolem odwagi i możliwości niemieckiej inżynierii. Dwa lata później przyszedł prawdziwy przełom – Porsche 911 Turbo (930). Silnik z turbiną KKK dostarczał 260 KM, a kierowcy po raz pierwszy doświadczyli zjawiska, które przeszło do legendy: „turbo kick” – chwilowego opóźnienia, po którym następował brutalny wybuch mocy. 911 Turbo stało się obiektem kultu i wzorcem dla całej dekady.

Czytaj więcej

Oto nowe 911 Turbo S. Najmocniejszy model w historii Porsche 911
BMW 2002 turbo z 1973 roku

BMW 2002 turbo z 1973 roku

Foto: mat. prasowe

Porsche 911 Turbo z 1974 roku

Porsche 911 Turbo z 1974 roku

Foto: mat. prasowe

Turbo w codziennym aucie – Saab, Volvo i Renault

W końcówce lat 70. turbodoładowanie zaczęło schodzić z torów wyścigowych i supersamochodów do aut codziennych. Największą zasługę miał w tym Saab 99 Turbo (1978) – samochód, który udowodnił, że turbo może być praktyczne. Inżynierowie Saaba stworzyli układ, w którym turbina włączała się płynnie, a nie jak detonator. To dzięki nim turbo przestało być kaprysem, a zaczęło być użytecznym narzędziem. Renault 5 Turbo (1980) z kolei było rajdowym potworem – silnik umieszczony centralnie, napęd na tył, 160 KM z 1.4 litra. Małe auto, które zmiotło konkurencję na odcinkach specjalnych. W tym samym czasie Volvo 240 Turbo pokazało, że turbodoładowanie pasuje też do solidnych limuzyn. Turbo stawało się synonimem nowoczesności – i mocy dostępnej dla zwykłych kierowców.

Saab 99 Turbo z 1978 roku

Saab 99 Turbo z 1978 roku

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama
Renault 5 Turbo z 1980 roku

Renault 5 Turbo z 1980 roku

Foto: mat. prasowe

Volvo 240 Turbo z 1981 roku

Volvo 240 Turbo z 1981 roku

Foto: mat. prasowe

Lata 80. – złota era turbo

W latach 80. świat dosłownie oszalał na punkcie turbo. W Formule 1 pojawiły się silniki 1.5 Turbo o mocy… 1000 KM, a w seryjnych autach każdy producent chciał mieć choć jeden model z napisem Turbo na klapie. Lancia Delta HF Turbo, Audi Quattro, Ferrari F40, Porsche 959 – wszystkie definiowały pojęcie supersamochodu. W motoryzacji popularnej turbo trafiło do Fiata Uno Turbo i.e., Peugeota 505 Turbo, Mazdy 626 Turbo, Opla Kadetta GSi Turbo czy nawet Mercedesa 300D Turbo – pierwszego diesla z doładowaniem. To był czas, gdy turbo oznaczało nie tylko moc, ale i status. Naklejki „TURBO” zdobiły karoserie, kurtki, a nawet radiomagnetofony.

Lancia Delta HF Turbo z 1983 roku

Lancia Delta HF Turbo z 1983 roku

Foto: mat. prasowe

Ferrari F40 z 1987 roku

Ferrari F40 z 1987 roku

Foto: mat. prasowe

Mercedes 300D Turbodiesel z 1985 roku

Mercedes 300D Turbodiesel z 1985 roku

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Lata 90. – dojrzewanie

Po eksplozji popularności przyszła stabilizacja. Turbosprężarki stawały się bardziej niezawodne i efektywne, ale też... mniej ekscytujące. Turbo przestało być hasłem marketingowym – stało się technologią użytkową. W latach 90. turbodoładowanie masowo trafiło do diesli, które dzięki niemu zyskały sens istnienia. Bez turbo nie byłoby legendarnego Volkswagena TDI (1991), ani rewolucji w oszczędnych autach flotowych. W segmencie sportowym nadal błyszczały Toyota Supra, Mitsubishi Lancer Evo czy Subaru Impreza WRX, ale turbodoładowanie przestało być ekstrawagancją – stało się częścią motoryzacyjnej codzienności.

volkswagen-golf III TDI z 1991 roku

volkswagen-golf III TDI z 1991 roku

Foto: mat. prasowe

Subaru Impreza 22B STi z 1994 roku

Subaru Impreza 22B STi z 1994 roku

Foto: mat. prasowe

Turbo 2.0 – downsizing i walka z emisjami

Po roku 2000 nadszedł czas downsizingu. Małe silniki z turbosprężarkami miały zastąpić duże jednostki, zachowując moc, ale redukując spalanie i emisje CO2. Volkswagen wprowadził koncepcję TSI (Turbocharged Stratified Injection), łącząc turbo z bezpośrednim wtryskiem. Ford odpowiedział serią EcoBoost, a BMW – silnikami TwinPower Turbo. Niestety, nie wszystko działało idealnie. Zmniejszone silniki często cierpiały na problemy z trwałością, a spalanie w rzeczywistych warunkach rzadko było tak niskie, jak w broszurach. Mimo to, turbo stało się absolutnym standardem. Dziś trudno znaleźć nowoczesny silnik benzynowy bez doładowania – nie dlatego, że producenci szukają mocy, lecz dlatego, że nie da się spełnić norm emisji inaczej.

Ford Mondeo z silnikiem EcoBoost z 2010 roku

Ford Mondeo z silnikiem EcoBoost z 2010 roku

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

Nowa epoka: e-turbo i hybrydy plug-in

Czy w świecie elektryfikacji turbodoładowanie ma jeszcze sens? O dziwo – tak, i to coraz większy. Nowa generacja tzw. e-turbo – czyli turbosprężarek wspomaganych silnikiem elektrycznym – rozwiązuje największą wadę klasycznego turbo: opóźnienie reakcji. Mercedes-AMG już stosuje to rozwiązanie w modelach C63 AMG i S63 E Performance, gdzie mały silnik elektryczny napędza wirnik turbiny zanim zrobią to spaliny. Efekt? Natychmiastowy przyrost mocy bez turbodziury. Z kolei w układach MHEV (miękkiej hybrydy) i PHEV (hybrydy plug-in), elektryfikacja pozwala inteligentnie zarządzać ciśnieniem doładowania, redukując spalanie i poprawiając elastyczność. Turbodoładowanie, które niegdyś było synonimem brutalnej siły, stało się dziś narzędziem precyzyjnej optymalizacji – równie technicznie wyrafinowanym jak układ baterii w elektryku.

Mercedes S63 AMG E Performance z 2024 roku

Mercedes S63 AMG E Performance z 2024 roku

Foto: mat. prasowe

Dlaczego turbo wciąż żyje?

To paradoks współczesnej motoryzacji: technologia wymyślona ponad sto lat temu i spopularyzowana pół wieku temu wciąż jest nie do zastąpienia. Turbodoładowanie stało się pomostem między światem spalin a elektryfikacją. Pomaga spełniać normy Euro 7, pozwala tworzyć mocne, a jednocześnie efektywne napędy, a w połączeniu z napędami elektrycznymi otwiera nowe możliwości – od AMG, przez Ferrari, po Mazdę i Hyundaia. To już nie „Turbo Era” z lat 80., tylko „Smart Turbo Age” – era inteligentnych, hybrydowych i elektrycznie wspomaganych turbosprężarek, które nie budzą strachu, lecz respekt.

Porsche Taycan Turbo Cross-Turismo

Porsche Taycan Turbo Cross-Turismo

Foto: mat. prasowe

Renault 5 Turbo 3E

Renault 5 Turbo 3E

Foto: mat. prasowe

Reklama
Reklama

"Turbo bez turbo” – nowa era marketingu pod prądem

Trudno o bardziej ironiczny znak czasów niż fakt, że dziś symbol „Turbo” pojawia się… w samochodach, które żadnej turbosprężarki nie mają, ba, nie mają nawet silnika spalinowego. Weźmy chociażby nowego Porsche Macana Turbo – elektrycznego SUV-a, czy Porsche Taycana, w którym nie ma ani jednej części przypominającej turbosprężarkę. Mimo to, topowe wersje nazwano Turbo. Podobnie Renault 5 E-Tech Turbo – duchowe nawiązanie do kultowego „piątki turbo” z lat 80., tylko że zamiast świstu sprężarki mamy dziś cichy szum silnika elektrycznego i sztuczny dźwięk generowany przez głośnik. To trochę tak, jakby ktoś serwował wegański tatar i zarzekał się, że smakuje jak wołowina. Myślę, że używanie słowa Turbo w autach elektrycznych powinno być zakazane, tak jak w gastronomii zakazano używania nazw typu burger czy stek w odniesieniu do produktów wegańskich. Bo jedno i drugie jest nadużyciem.

Czy wiesz, że...
- Pierwszy patent na turbosprężarkę powstał w 1905 roku, ale pierwsze seryjne auto z turbo pojawiło się dopiero 57 lat później.
- W latach 80. bolidy F1 z silnikami turbo osiągały ponad 1000 KM z jednostek 1.5 litra – współczynnik 700 KM z litra pojemności to rekord do dziś.
- Saab 99 Turbo miał taką reputację, że w Szwecji stworzono nawet znak drogowy ostrzegający: „Uwaga – kierowca Saaba Turbo!”.

Czytaj więcej

Legendarne Renault powraca w nowej wersji. "Piątka" turbo już nie ma turbo

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego technologia turbodoładowania zyskała tak dużą popularno
  • W jaki sposób turbodoładowanie ewoluowało w kontekście ekologii i regulacji emisji?
  • Jakie są współczesne zastosowania turbodoładowania w kontekście elektryfikacji?
Pozostało jeszcze 97% artykułu

W 1973 roku, gdy na rynku debiutowało BMW 2002 Turbo, rozpoczęła się era turbodoładowanych modeli aut. Dziś, pół wieku później, ta technologia nie tylko nie przeszła do historii, ale wręcz przeżywa drugą młodość – tym razem w symbiozie z elektryfikacją. Pomysł sprężania powietrza w silniku nie narodził się w motoryzacji. Już w 1905 r. szwajcarski inżynier Alfred Büchi opatentował rozwiązanie, które pozwalało zwiększyć moc silnika bez powiększania jego pojemności – wykorzystując do tego energię spalin. Pierwsze turbosprężarki trafiły do samolotów i ciężarówek. W lotnictwie – szczególnie podczas II wojny światowej – turbodoładowanie dawało przewagę w dużych wysokościach, gdzie powietrze jest rzadsze. W motoryzacji osobowej minęły jednak dziesięciolecia, zanim ktoś odważył się zastosować ten pomysł na masową skalę.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Po Drodze
Kończy się era kolejnych fajnych modeli aut. Ostatni Ford opuścił fabrykę
Po Drodze
Koniec ery Godzilli. Nissan GT-R R35 odchodzi po 18 latach chwały
Po Drodze
Szept luksusu unoszący się nad asfaltem. Rolls-Royce Phantom ma 100 lat
Po Drodze
Maybach i AMG: Dwa światy, jedna filozofia
Po Drodze
Koenigsegg odzyskuje rekord 0-400-0 km/h. Benzyna znów górą nad prądem
Reklama
Reklama