Jaguar Land Rover (JLR) – przeznaczył 90 milionów funtów (118 mln USD) na zapłacenie Unii Europejskiej potencjalnej grzywny za nieosiągnięcie dopuszczalnego limitu emisji dwutlenku węgla (CO2) z floty sprzedanych pojazdów. W dużej mierze tak wysoka kara jest wynikiem opóźnień we wprowadzeniu na rynek nowych pojazdów hybrydowych typu plug-in. Unia Europejska w ramach dążenia do zrównoważonego transportu i walki ze zmianami klimatycznymi, wymaga od producentów pojazdów osiągnięcia średniej emisji CO2 nie przekraczającej 95 g/km (średnia emisja floty sprzedanych pojazdów). Każdy producent ma swój indywidualny cel, w dużej mierze oparty na wadze sprzedawanych przez siebie samochodów.
CZYTAJ TAKŻE: Przetarg CBA: Wybrali luksusowego Land Rovera za ponad 300 tys. zł
Strategia JLR w walce o obniżenie emisji z oferowanych pojazdów, opierała się przede wszystkim na zaoferowaniu klientom hybrydowych odmian swoich modeli, takich jak: Land Rover Discovery Sport Hybrid Plug-In, Range Rover Evoque Hybrid Plug-In czy Jaguara F-Pace Hybrid Plug-In. Problem pojawił się, gdy stwierdzono rozbieżności emisyjne w dwóch najpopularniejszych autach na rynku: Range Rovera Evoque i Land Rovera Discovery Sport. Jak podaje Automotive Europe News, JLR zadeklarował wcześniej, że Evoque P300e charakteryzował się emisją na poziomie 32 g CO2/km, a Discovery Sport – 36 g CO2/km. Jednak przez panującą pandemię producent miał problem z dostarczeniem ostatecznych wyników emisji z testu WLTP. Teraz twierdzi, że poziom emisji określa się na 44 g CO2/km i 43 km zasięgu na prądzie. Firma jednak zamierza poprawić te wartości.
Range Rover Evoque.
To właśnie z tego względu Adrian Mardell, dyrektor finansowy JLR zwiększył „zabezpieczoną” kwotę z 58 do 90 mln USD, na karę dla UE. Ma jednak nadzieję, że w czwartym kwartale uda się osiągnąć wyznaczony cel redukcji emisji. Wszystko zależy od sprzedaży hybrydowego i w pełni elektrycznego modelu I-Pace, który ma stanowić ok. 11-12 proc. całej sprzedaży JLR w UE i Wielkiej Brytanii, w ostatnim kwartale roku.