Konsekwencją ostatnich badań jest fakt, że zgodnie z projektem przepisów dotyczących zielonego finansowania, zakazano by oznaczania tych aut po 2025 roku jako „zrównoważonych inwestycji”. Proponowane zmiany mają jeszcze bardziej przyspieszyć przechodzenie na pojazdy czysto elektryczne i osiągniecie założonych celów klimatycznych. Oznaczałyby one jednak odejście od dotychczasowej polityki Unii Europejskiej (np. norm emisji CO2), które traktowały hybrydy na równi z samochodami całkowicie elektrycznymi. Potencjalna zmiana strategii jest kolejnym ciosem dla koncernów. Wielu producentów pojazdów przewidywało utrzymanie technologii „przejściowej” (hybryd plug-in) przynajmniej do końca 2030 roku. Głosy mówiące o skróceniu czasu promowania samochodów hybrydowych nie spotkały się z zadowoleniem. – Szaleństwem jest wycofanie się z tej technologii do 2025 roku. Takie postawienie sprawy skutecznie zabija się popyt na takie modele już dziś. Tym bardziej, że dla większości ludzi samochód w pełni elektryczny nie jest jeszcze wystarczająco praktyczny – twierdzi Adrian Hallmark, prezes brytyjskiego producenta luksusowych samochodów Bentley.
CZYTAJ TAKŻE: Hybryda czy hybryda plug-in? Czym się różnią, jak działają
Całe to zamieszanie powstało m.in. przez badania przeprowadzone przez Międzynarodową Radę Czystego Transportu, która stwierdziła, że pojazdy PHEV emitują około cztery razy więcej substancji szkodliwych niż dane podawane w homologacji. Dzieje się tak dlatego, że nie są one ładowane tak często jak być powinny. Julia Poliscanova, starszy dyrektor ds. pojazdów i e-mobilności w europejskiej organizacji pozarządowej Transport & Environment, powiedziała, że badania jej organizacji wykazały, wyższą emisję CO2 dla aut PHEV niż w przypadku aut konwencjonalnych. – Są one cięższe niż samochody spalinowe i więc zużywają więcej paliwa – argumentowała Poliscanova. Jest to zmiana stanowiska, które jeszcze w 2018 roku mówiło o zaletach tej technologii i konieczności jej promocji.
Producenci pojazdów są podzieleni w kwestii walki o PHEV. Nie każdy jest skłonny poświęcać swój kapitał oraz koneksje polityczne w walce o technologię przejściową. Mimo ponoszonych kosztów rozsądniejszym wydaje się wejście od razu w pełną elektryfikację. Innego zdania jest Stephan Neugebauer, przewodniczący European Green Vehicles Initiative Association, który powiedział Reutersowi, że ulepszenia technologiczne będą oznaczać, że przyszłe PHEV będą mniej polegać na swoich silnikach spalinowych. Oznaczałoby to, że będą nadawać się do zielonej transformacji w ciągu następnej dekady, albo i dłużej. – Czy wszyscy klienci będą kupować pojazdy elektryczne za dziesięć, czy dziewięć lat? Nie uważamy tak. Dlaczego? Ponieważ czasami musisz odbyć długodystansową podróż, jedziesz na wakacje, musisz ciągnąć przyczepę. A do tego potrzebna jest publiczna infrastruktura ładowania. I to nadal jest i będzie punkt krytyczny – powiedział Neugebauer.