Chcąc uniknąć kar producenci samochodowi muszą w tym roku postawić na realizację swoich celów w zakresie emisji CO2. Limity emisji CO2 dla flot muszą zostać obniżone w 2025 r. o 15 proc. w porównaniu z 2021 r., czyli z ok. 110 g/km do 93,6 g/km. Jak twierdzą eksperci, większość firm może to zrobić, z wyjątkiem Volkswagena i Renault z Dacią. Nawet Mercedes powinien prześlizgnąć się przez wąskie okienko CO2. Jeśli, to i tak tylko na krótko, bo od 2030 r. wartość CO2 musi zostać obniżona o kolejne 55 proc. w porównaniu z rokiem 2021. Limit floty wyniesie wówczas 45,9 g/km, co odpowiada udziałowi samochodów elektrycznych w nowych rejestracjach na poziomie około 55 proc. To cel na tyle ambitny, że może doprowadzić do bankructwa jednego lub dwóch producentów aut.
Marki samochodowe muszą wierzyć w powodzenie elektromobilności
Jednak pomimo całego pesymizmu, jaki panuje w branży, szczególnie jeśli chodzi o elektromobilność, firmy konsultingowe takie jak McKinsey w dalszym ciągu postrzegają samochody zasilane wyłącznie akumulatorami jako jedną z kluczowych technologii do 2040 r. Roczną stopę wzrostu w przedziale czasowym od 2022 r. do 2040 r. szacuje się na 12 proc. Dla porównania, niezwykle popularne usługi przesyłania strumieniowego i gry wideo mają szacowane tylko 11 proc. wzrostu.
Czytaj więcej
Portal analityczny Focus2Move.com opublikował wyniki globalnej sprzedaży samochodów osobowych po trzech kwartałach 2024 roku. Toyota Motor Corporation utrzymała pozycję lidera wśród producentów aut i jest najpopularniejszą marką motoryzacyjną od ponad 10 lat. Corolla jest najczęściej kupowanym autem na świecie.
Szefowie niemieckich koncernów motoryzacyjnych, jak Oliver Blume, dyrektor generalny Volkswagena czy szef Mercedesa Ola Källenius wierzą, że elektromobilność nabierze właściwego tempa. Wprowadzenie na rynek nowego Mercedesa CLA w wersji elektrycznej będzie swoistym sprawdzianem dla niemieckiej marki. Od przyjęcia przez rynek tego modelu może wiele zależeć, jak rozwinie się przyszłość Mercedesa. A ryzyko jest duże. Tym bardziej, że w poprzednim, 2024 roku na rynku można było odczuć powrót do silników spalinowych, które są tańsze dla klientów, gwarantują firmom miejsca pracy no i się sprzedają. Tyle, że to też nieco złudna wizja, bo paliwa kopalne według oceny ekspertów mają być coraz droższe, a takie marki jak BMW, Audi nie produkują już silników spalinowych w Europie tylko często za granicą, w tym np. w Chinach.
W świecie motoryzacji maleje znaczenie Europy
Od 2013 roku produkcja samochodów w Niemczech spadła z 5,6 do 4,1 mln. Niemieccy producenci produkują ponad 70 procent (!) swoich aut za granicą - większość w Chinach, następnie w innych krajach Europy i w USA. Maleje znaczenie lokalizacji i ogólnie Europy. Firmy europejskie coraz częściej szukają partnerów w Azji czy USA. Widać to na przykładzie Volkswagena, który mimo kłopotów na własnym podwórku szuka partnerów za granicą np. z chińskim SAIC w obszarze platform czy Rivian w obszarze oprogramowania. Mercedes nie tylko intensywnie współpracuje z chińskim Geely, ale także z amerykańskim ekspertem od chipów Nvidią w obszarze jazdy autonomicznej. Niedoścignieni niegdyś giganci pod naporem nowych marek będą musieli się pogodzić z przegraną. I tak np. Bosch jako największy na świecie dostawca branży motoryzacyjnej w 2023 r. osiągnął sprzedaż na poziomie 61 mld dolarów, ale już czuje oddech chińskiego CATL, który był na drugim miejscu z 48 mld euro i wyprzedził Continentala, który wypracował 29 mld euro.