Jest to konsekwencja malejącej dostępności pojazdów z powodu braków w dostawach elektronicznych komponentów, a przez wojnę w Ukrainie – także niedoboru niektórych surowców niezbędnych do produkcji aut. Na słabnącą sprzedaż wpływają również kolejne podwyżki cen oraz przyspieszająca inflacja, rodząca niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji gospodarczej w Polsce oraz ekonomicznej kondycji firm i konsumentów. Wbrew wcześniejszym przewidywaniom, także skumulowana sprzedaż liczona od stycznia do końca kwietnia okazuje się niższa niż w tym samym czasie przed rokiem. Od początku roku zarejestrowano niecałe 157,7 tys. aut, o prawie 14 proc. mniej niż w pierwszych czterech miesiącach 2021 r.
Podobne spadki widać w przypadku samych tylko nowych aut osobowych: w kwietniu ich sprzedaż zmalała o 13,1 proc. do 34,9 tys., natomiast od stycznia zmniejszyła się prawie 13,4 proc. do 136,9 tys. Samar prognozuje, że w całym 2022 r. sprzeda się 455 tys. samochodów osobowych oraz 70 tys. dostawczych. Zastrzega jednak, że sytuacja na rynku jest dynamiczna i roczny wynik sprzedażowy może być inny niż zakładany obecnie. Spadkowy trend w rejestracjach nowych aut w Polsce nie odbiega specjalnie od tego, co dzieje się na rynku europejskim. Jak podało europejskie stowarzyszenie producentów pojazdów ACEA, w marcu (to ostatnie dane) w unii Europejskiej zarejestrowano 844,2 tys. samochodów osobowych, co w porównaniu z ubiegłym rokiem stanowi spadek o 20,5 proc. Jedynie nieliczne, mniejsze rynki (m.in. Rumunia, Bułgaria, Słowacja) odnotowały spore wzrosty. Na największych, jak Niemcy, Francja, Włochy, spadki były dwucyfrowe.
Czytaj więcej
Po pierwszym kwartale Volvo Cars ma się dobrze. Problemy z niedostępnością procesorów stopniowo maleją, a marka z Göteborga wypracowała wyniki lepsze od prognozowanych.
W Polsce niekwestionowanym liderem w grupie samochodów osobowych jest Toyota, która w ubiegłym miesiącu sprzedała prawie 6,4 tys. aut, przeszło dwa razy więcej niż zajmująca drugie miejsce Skoda (2,82 tys.). Podium zamyka Hyundai z niewielką stratą do wicelidera (2,77 tys.), a na kolejnych miejscach znalazły się: Kia, BMW, Mercedes (wszystkie powyżej 2 tys.), następnie Volkswagen, Ford, Renault oraz Audi. Toyota wygrywa również w sprzedaży modeli: w kwietniu Corolla sprzedała się w ilości 2,2 tys. sztuk, dwukrotnie większej od zajmującej drugie miejsce Kii Sportage. Na kolejnych dwóch miejscach także znalazły się toyoty: Yaris i C-HR, wyprzedzające dwa modele Hyundaia – I30 oraz Tucsona. W sprzedaży liczonej od początku roku do Toyoty należy już całe podium - z Corollą, Yarisem i RAV4.
Jeszcze gorzej od aut nowych radzi sobie polski rynek wtórny. W liczbie używanych samochodów sprowadzanych z zagranicy, kwiecień (pominąwszy ten z pandemicznego 2020 r.) okazał się najsłabszym od 2014 r. Z danych Samaru wynika, że zarejestrowano niewiele ponad 67,5 tys. aut osobowych i lekkich dostawczych, co w porównaniu z ub. rokiem oznacza 17-procentowy spadek. Skumulowany import od początku roku wyniósł 265,5 tys. i był mniejszy od czterech pierwszych miesięcy ub. roku o 14,1 proc. Padł przy tym niechlubny rekord co do wieku wwożonych do kraju samochodów: jak podał Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, 63,1 proc stanowiły auta mające ponad 10 lat, natomiast zaledwie 8 proc. było tych, które nie przekroczyły jeszcze 4 lat.