Przyszłość Challengera i Chargera w Dodge'u jest elektryczna. Czas spalinowych silników V8 już minął. Aby ułatwić fanom to pożegnanie Dodge wypuszcza edycje Last Call modeli Challenger i Charger - w sumie będzie ich aż siedem. Wszystkie są limitowane. Sześć z nich zostało już zaprezentowanych. Numer siedem pojawi się niebawem - w listopadzie na targach tuningowych SEMA w Las Vegas. Prawdopodobnie będzie to Challenger SRT Hellcat Redeye widebody z 6,2-litrowym doładowanym V8 o mocy 850 KM.
Czytaj więcej
Jeep Gladiator w wersji specjalnej – moc 1014 KM, maksymalny moment obrotowy 1265 Nm. Szaleństwo na czterech kołach. Na żywo auto będzie można zobaczyć na targach SEMA w Las Vegas.
Pierwszym z siedmiu modeli Last Call to Challenger Shakedown, który czerpie swoje wskazówki stylistyczne z samochodu pokazowego z targów tuningowych Sema z 2016 r. Zgodnie z nazwą, Shakedown jest wyposażony w Shaker Hood - wlot powietrza na masce. Wewnętrzna strona maski silnika została wzbogacona o specjalną grafikę, a przez całą długość auta biegną paski w kolorze czarnym i czerwonym. Są jeszcze 20-calowe czarne felgi, układ hamulcowy Brembo z czerwonymi zaciskami oraz wnętrze z czarnej skóry z czerwonymi pasami bezpieczeństwa i czerwonymi kontrastowymi szwami. Powstanie tylko 1000 sztuk Challenger Shakedown. 500 z nich będzie w kolorze Destroyer Grey, natomiast pozostałe 500 z lakierem Pitch Black.
Dodge Challenger Shakedown
Numerem drugim w serii Last Call jest Charger Super Bee. Specjalne wyposażenie obejmuje tu logotyp Super Bee, dopasowaną grafikę i napisy na masce. Na tylnej osi zamontowano specjalne opony drag, a adaptacyjne zawieszenie ma ma również tryb przeznaczony do drag stripu. Końcówki wydechu są w kolorze czarnym, a zaciski hamulcowe Brembo mają kolor czerwony. Tu też wyprodukowanych zostanie 1000 egzemplarzy. 500 sztuk w kolorze niebieskim, druga połowa będzie miała kolor Plum Crazy.