Chcesz szybko ładować? Zacznij od pieczątki z UDT, inaczej kara będzie sroga

Zgodnie z nowym rozporządzeniem Ministra Energii szybkie ładowarki przed rozpoczęciem pracy muszą zostać przebadane przez Urząd Dozoru Technicznego. Na razie żadna nie ma jednak stosownej pieczątki, a może grozić za to spora grzywna.

Publikacja: 29.08.2019 20:23

Chcesz szybko ładować? Zacznij od pieczątki z UDT, inaczej kara będzie sroga

Foto: fot. AdobeStock

Według licznika elektromobilności przygotowanego przez PSPA obecnie w Polsce dostępnych jest raptem 785 punktów ładowania. 261 to punkty najszybsze punkty zasilane prądem stałym (DC), zaś 524 to te wolniejsze, korzystające z prądu przemiennego (AC). To wciąż mało, choć na szczęście chętnych do korzystania z nich wciąż nie jest wielu – obecnie zarejestrowanych jest 6330 samochodów mogących przemieszczać się na prądzie – 4009 to tzw. BEV (Battery Electric Vehicle), zaś 2321 to pojazdy PHEV (Plug-in Hybrid Electric Vehicle). Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Energii z dnia 15 lipca 2019 r. każdy punkt ładowania musi zostać formalnie dopuszczony do eksploatacji. Co więcej, za użytkowanie go bez odpowiedniej zgody grozi wysoka grzywna. Dlatego zanim stacja będzie mogła formalnie ruszyć, należy zgłosić wniosek do odpowiedniego urzędu w celu dokonania oględzin aparatury.

Definicja mówi…

Zanim jednak przejdziemy do kwestii „kto i za ile?”, przydałoby się w pierwszej kolejności określić, czym tak naprawdę jest stacja ładowania oraz infrastruktura ładowania drogowego transportu publicznego. Są to dwa pojęcia, które w przypadku tego tematu są nad wyraz istotne. Według ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych stacja ładowania to:

  1. urządzenie budowlane obejmujące punkt ładowania o normalnej mocy lub punkt ładowania o dużej mocy, związany z obiektem budowlanym, lub
  2. wolnostojący obiekt budowlany z zainstalowanym co najmniej jednym punktem ładowania o normalnej mocy lub punktem ładowania o dużej mocy.

CZYTAJ TAKŻE: Tesla: Musk obiecuje stacje obsługi i szybkie ładowarki w Polsce

Z kolei infrastruktura ładowania drogowego transportu publicznego to z kolei punkty ładowania lub tankowania wodoru wraz z niezbędną dla ich funkcjonowania infrastrukturą towarzyszącą, przeznaczone do zasilania pojazdów zeroemisyjnych, wykorzystywanych w transporcie publicznym.

""

moto.rp.pl

Teraz możemy wrócić do badań. Otóż na mocy nowych przepisów badanie techniczne stacji ładowania jest wykonywane przez UDT. Tym samym Urząd Dozoru Technicznego stał się monopolistą na rynku. Jak wyjaśnia Maciej Zagrobelny, rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego, że badanie techniczne należy obowiązkowo przeprowadzić nie tylko przed oddaniem urządzenia do eksploatacji, ale po każdej naprawie, modernizacji czy zmianie miejsca zainstalowania. Tym samym koszty związane z eksploatacją ładowarek mogą wzrosnąć. Według informacji podanych przez portal wysokienapięcie.pl, na dzień dobry UDT zainkasuje 854,30 zł. Na tyle wycenione zostało dokonanie badań urządzenia ładującego. Warto pamiętać, że jest ono obowiązkowe dla każdej ładowarki. Dotyczy to również małych punktów przy sklepach, hotelach, parkingach czy w garażach. Co więcej, przy jej naprawie czy modernizacji trzeba każdorazowo wezwać urzędnika z UDT. To ciągnie za sobą kolejne koszty – około 170 zł za godzinę (maksymalny czas, jakim można obciążyć właściciela to pięć godzin). Za to brak odpowiedniej pieczątki może grozić grzywną nawet do 100 tys. zł.

CZYTAJ TAKŻE: Ładowarek w Polsce ciągle za mało

– Badania techniczne obejmują zakres bezpiecznej eksploatacji, naprawy i modernizacji stacji ładowania, czyli całą instalację od przyłącza poprzez obudowę wraz z zawartą w niej energoelektroniką, do gniazda czy końca przewodu ładowania. Warto zaznaczyć, że badaniom podlegają także pantografy, określane w myśl Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych jako punkty ładowania stanowiące element infrastruktury drogowego transportu publicznego – komentuje Maciej Zagrobelny.

Bez pieczątki ani rusz!

Do UDT, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Energii z dnia 15 lipca 2019 r. wnioski dotyczące badań punktów ładowania można składać do UDT od 30 lipca 2019 roku. Urząd musi uwinąć się ze sprawą w 30 dni. – Jeśli się okaże, że przesłana dokumentacja jest niekompletna lub na etapie weryfikacji załączników zostaną stwierdzone niezgodności, wnioskujący zostaje poinformowany o konieczności uzupełnienia dokumentów. Kluczowym momentem, który wpływa na czas oczekiwania na badanie jest zatem złożenie kompletnego wniosku wraz z dokumentacją – dodaje Maciej Zagrobelny. Co ciekawe według informacji, które uzyskaliśmy z UDT, do tej pory, czyli w ciągu miesiąca, do urzędu nie wpłynął żaden wniosek o wykonanie badania co może sugerować, że w tym czasie nie powstał ani jeden nowy punkt ładowania. Albo też inwestorzy nie boją się kar.

""

fot. BMW

moto.rp.pl

Na swojej stronie UDT odniósł się też do sytuacji, w której budowa stacji została rozpoczęta przed wprowadzeniem rozporządzenia, co dotyczy wszystkich działających obecnie punktów. W tym wypadku w ciągu 12 miesięcy od dnia wejścia w życie rozporządzenia trzeba dostosować się do wymagań określonych w ustawie oraz w rozporządzeniu, a także złożyć do UDT wniosek o przeprowadzenie badania zezwalającego na ich dalszą eksploatację.

CZYTAJ TAKŻE: Kalifornia ujednolica system płatności za ładowanie aut elektrycznych

Inspektor UDT na miejscu dokona oględzin samego urządzenia i sprawdzenia protokołów pomiarów elektrycznych. Przeprowadzający badanie może także wyrywkowo skontrolować poprawność pomiarów z dostarczonych protokołów, a także przeprowadzić próby obciążeniowe i funkcjonalne. Po wykonaniu badania, niezależnie od jego wyniku, wystawiany jest protokół z badania. Jeżeli w trakcie badania okaże się, że urządzenie nie spełnia wymagań technicznych zawartych w Rozporządzeniu, wydana zostanie decyzja o niedopuszczeniu ładowarki do eksploatacji. Wskazane braki lub niezgodności należy wyeliminować i ponownie złożyć wniosek o badanie.

Badania techniczne punktów ładowania nie są złym rozwiązaniem. Dzięki temu może uniknie się niewłaściwego stanu technicznego takich punktów, w szczególności dotyczy to tak zwanych szybkich ładowarek, których moc jest o wiele większa niż np. garażowych Wall Boxów. Zobaczymy tylko, czy UDT będzie w stanie przebadać wszystkie punkty w wyznaczonym czasie od momentu złożenia wniosku. Teraz nie powinno być z tym problemu, zwłaszcza że nikt jeszcze takich dokumentów nie złożył. Jednak gdy liczba stacji ładowania zacznie się szybciej powiększać, może pojawić się problem.

Według licznika elektromobilności przygotowanego przez PSPA obecnie w Polsce dostępnych jest raptem 785 punktów ładowania. 261 to punkty najszybsze punkty zasilane prądem stałym (DC), zaś 524 to te wolniejsze, korzystające z prądu przemiennego (AC). To wciąż mało, choć na szczęście chętnych do korzystania z nich wciąż nie jest wielu – obecnie zarejestrowanych jest 6330 samochodów mogących przemieszczać się na prądzie – 4009 to tzw. BEV (Battery Electric Vehicle), zaś 2321 to pojazdy PHEV (Plug-in Hybrid Electric Vehicle). Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Energii z dnia 15 lipca 2019 r. każdy punkt ładowania musi zostać formalnie dopuszczony do eksploatacji. Co więcej, za użytkowanie go bez odpowiedniej zgody grozi wysoka grzywna. Dlatego zanim stacja będzie mogła formalnie ruszyć, należy zgłosić wniosek do odpowiedniego urzędu w celu dokonania oględzin aparatury.

Pozostało 86% artykułu
Tu i Teraz
W Tychach rozpoczęto produkcję chińskiego auta, które kupisz w Europie, ale nie w Polsce
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina