UOKiK oskarża dilerów ciężarówek DAF o budowanie kartelu

Dzielenie rynku, ustalanie cen, ustawianie przetargów – takie zarzuty wobec czterech polskich firm i jednej holenderskiej stawia UOKiK. W efekcie nabywcy mogli przepłacać za samochody.

Publikacja: 11.04.2019 14:26

UOKiK oskarża dilerów ciężarówek DAF o budowanie kartelu

Foto: fot. DAF

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko pięciu firmom i dziewięciu zatrudnionym w nich menedżerom z branży dealerów samochodów ciężarowych, sprzedających ciężarówki marki DAF. Zarzuty trafiły do firm DBK z Olsztyna, ESA Trucks Polska z Komornik, TB Truck&Trailer Serwis z Wolicy, WTC z dolnośląskiej Długołęki oraz Van Tilburg–Bastianen Groep z Bredy w Holandii.  Współpraca firm DBK i WTC trwała od 2011 r., potem dołączyły do nich pozostałe. Urząd znalazł dowody, że firmy te ustalały wspólnie działania, a ich menedżerowie zdawali sobie sprawę, ze mogą łamać przepisy. Swoją współpracę mieli określać jako układ, pakt czy zmowę.

""

fot. AdobeStock

moto.rp.pl

Urząd zarzuca dilerom, że uzgodnili, iż każdy z nich będzie sprzedawał ciężarówki DAF na określonym terenie i nie będą rywalizowali o klientów w innych regionach Polski. Mieli też wspólnie ustalać, kto wystartuje w przetargu na dostawę samochodów i wymieniać informacje o cenach. Przez to możliwe było zniechęcanie potencjalnych kupców do zakupów u innego dilera, spoza regionu, do którego klient został nieformalnie przypisany. Zdaniem urzędników w ten sposób klienci mieli stracić możliwość kupna produktów po niższych cenach. Jaką skalę miał jednak proceder, ile samochodów zostało sprzedanych w ten sposób czy ile mogli przepłacać klienci – urząd nie informuje.

CZYTAJ TAKŻE: Bruksela ukarze za zmowę BMW, Daimlera i Volkswagena

– Zmowy mogą być nie tylko cenowe, ale i geograficzne – wyjaśnia Marek Niechciał, prezes UOKiK. – Na podstawie zebranych materiałów, postawiliśmy zarzuty pięciu firmom, oprócz dealerów polskich o takim zachowaniu wiedziała centrala holenderska, więc jej też postawiliśmy zarzuty. A że podziału realnie dokonują ludzie – dlatego zarzuty trafiły też do dziewięciu osób – dodaje. – Mamy informacje, że holenderski przedsiębiorca był informowany przez jednego z pracowników, że w Polsce funkcjonuje porozumienie ograniczające konkurencję, nie podjął jednak kroków, by zakończyć udział swojej spółki–córki w kartelu. Dlatego prowadzimy postępowanie także przeciwko tej firmie i jej menedżerom – mówi Niechciał.

CZYTAJ TAKŻEUnia chce wypchnąć z dróg polskie TIR-y

Urząd powziął podejrzenia co do działalności tych firm po doniesieniach tzw. sygnalistów. W UOKiK działa pion dochodzeniowy, który analizuje sygnały z rynku. – W jaki sposób sprawdzamy, czy te sygnały są wiarygodne, to nasz wewnętrzny know–how. W tej sprawie możemy powiedzieć, że różne były źródła informacji o możliwych naruszeniach – mówi Anna Sekinda Maicka, zastępca dyrektora departamentu ochrony konkurencji. Gdy urząd zbierze wystarczająco mocne dowody, może uzyskać zgodę sądu na przeszukanie, a nawet pieczętować pomieszczenia i kopiować dokumenty. Ostatecznie urzędnicy weszli do biur pięciu firm w całej Polsce, w akcji brało udział 30 osób. Choć do ostatecznej decyzji urzędu jeszcze długa droga, bo UOKiK dopiero wszczął postępowanie, a od decyzji firmy mogą się odwołać do sądu, to stawka jest wysoka. Kara sięga do 10 proc. obrotu przedsiębiorstwa, a dla osób – po 2 mln zł na osobę. Do tej pory jednak jeszcze nikt, w żadnym postępowaniu, nie zapłacił takiej kary (może ze względu na to, że przepisy zostały wprowadzone dopiero dwa lata temu).

""

fot. AdobeStock

moto.rp.pl

– Zmowy podziałowe są równie szkodliwe co zmowy cenowe i będą ścigane przez UOKiK z równą determinacją – mówi Wojciech Dorabialski, dyrektor departamentu ochrony konkurencji. – Różnica między takimi kartelami jest jedna, te podziałowe jeszcze trudniej wykryć niż cenowe. Ceny są przejrzyste, widać, gdy są jednolite lub podwyżki są ogłaszane w jednym momencie. W zmowie podziałowej my nie wiemy, w jaki sposób obsługiwani są klienci czy przedsiębiorcy walczą o tego klienta, czy po prostu nie mają danego modelu. Potrzebne są sygnały z rynku, od klientów, kontrahentów, którzy obserwują takie zachowania, które sugerują, że konkurencja na rynku nie jest idealna – mówił.

CZYTAJ TAKŻE: Pakiet Mobilności za wszelką cenę

W ciągu ostatnich dwóch lat, gdy wprowadzono te przepisy, do urzędu trafiło już kilka tysięcy zgłoszeń, ale postępowań uruchomiono tylko kilkadziesiąt. Nawet nie wszystkie przeszukania przynoszą potwierdzenie podejrzeń o łamaniu przepisów. – Oczywiście są próby wykorzystywania urzędu do własnych celów, dlatego do wszystkich sygnałów podchodzimy z dużą dozą sceptycyzmu. Jesteśmy świadomi, że mamy duże uprawnienia, i są próby wykorzystania nas – mówi Wojciech Dorabialski. – Jednak przedsiębiorcy, którym postawiliśmy zarzuty, kupowali te ciężarówki od importera, nie byli związani żadnymi instrukcjami, działali na własny rachunek i ryzyko i byli wobec siebie konkurentami.

""

fot. AdobeStock

moto.rp.pl

Z zarzutami oczywiście zupełnie nie zgadzają się firmy. W przesłanym tuż po konferencji oświadczeniu, spółki DBK i WTC informują, że o żadnym kartelu nie może być mowy. Wyjaśniają, że kwestionowane przez UOKIK działania mają „co najwyżej” związek z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu dystrybucji ciężarówek DAF, które wynikają z polityki importera. – Polityka ta nie stwarzała żadnych zachęt do sprzedaży pojazdów poza przypisanym danemu dilerowi terytorium. Działania takie nie były opłacalne ekonomicznie. Dlatego dealerzy rezygnowali z klientów z innych części kraju. Zamiast tego koncentrowali swoje wysiłki na konkurencji ze sprzedawcami innych marek samochodów ciężarowych na terenie swojej działalności. Działalność dealerów w żaden sposób nie naruszała interesów klientów – nie miała bowiem wpływu na ceny samochodów ciężarowych im oferowanych – piszą spółki razem w oświadczeniu.

CZYTAJ TAKŻE: Wyrok Trybunału, który może zatrzymać TIR-y w Polsce

Zdziwienie firm budzi też tempo pracy urzędu. – Jesteśmy zaskoczeni, że UOKiK zdecydował się na publiczne stawianie zarzutów naszym spółkom na tak wczesnym etapie, to jest w sytuacji, w której postępowanie antymonopolowe zostało dopiero wszczęte. Choć stawia to pod znakiem zapytania sens prowadzenia dalszych czynności w sprawie, DBK i WTC będą dalej otwarcie współpracować z urzędem, tak jak czyniliśmy to do tej pory – aż do ostatecznego wyjaśnienia sprawy i oczyszczenia nas z zarzutów – piszą spółki DBK i WTC.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko pięciu firmom i dziewięciu zatrudnionym w nich menedżerom z branży dealerów samochodów ciężarowych, sprzedających ciężarówki marki DAF. Zarzuty trafiły do firm DBK z Olsztyna, ESA Trucks Polska z Komornik, TB Truck&Trailer Serwis z Wolicy, WTC z dolnośląskiej Długołęki oraz Van Tilburg–Bastianen Groep z Bredy w Holandii.  Współpraca firm DBK i WTC trwała od 2011 r., potem dołączyły do nich pozostałe. Urząd znalazł dowody, że firmy te ustalały wspólnie działania, a ich menedżerowie zdawali sobie sprawę, ze mogą łamać przepisy. Swoją współpracę mieli określać jako układ, pakt czy zmowę.

Pozostało 88% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Podróżuj ekologicznie! Program Fundusze Europejskie dla zrównoważonej mobilności
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
„Skoro wiemy, że damy radę, to zróbmy to”. Oto ludzie, którzy tworzą Izerę
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta
Od kuchni
PZU zaniża odszkodowania napraw powypadkowych?