Od kilku lat na naszych drogach rośnie liczba luksusowych aut z zagranicznymi rejestracjami. Część należy do… polskich firm.
Przepisy wyganiają firmy z Polski
A wszystko przez przepisy podatkowe. Nasze są mniej korzystne niż te, które oferują przedsiębiorcom Czesi, Słowacy czy Niemcy. Nie chodzi przy tym tylko o niższe podatki czy składki emerytalne, lecz także o bardziej sprzyjające zasady rozliczania kosztów firmowych. Jeśli do tego przedsiębiorca chce jeździć luksusowym samochodem, to jego opory przed wyprowadzką za granicę dodatkowo maleją. A to dlatego, że zakup takiego samochodu na przykład w Czechach może oznaczać kilkadziesiąt i więcej tysięcy złotych oszczędności. Nasi południowi sąsiedzi nie nakładają akcyzy na samochody. U nas auta z silnikami o pojemności ponad 2 litrów obłożone są aż 18,6-proc. stawką akcyzy. Nie koniec na tym – tam przedsiębiorca odlicza przy zakupie samochodu pełny VAT, to samo, gdy kupuje paliwo. U nas odlicza połowę podatku zawartego w ich cenie.
fot> AdobeStock
Ale sam zakup samochodu za granicą to za mało. Trzeba tam przenieść działalność gospodarczą, czyli zarejestrować firmę. Nie wszystkich polskich przedsiębiorców to powstrzymuje, tym bardziej że nasi sąsiedzi starają się im ułatwiać rejestracje biznesu u siebie.
Niekorzystne zmiany
Od nowego roku zmieniają się w Polsce zasady rozliczania aut kupowanych i użytkowanych przez firmy. Jeśli przedsiębiorca używa auta nie tylko do celów służbowych, ale też prywatnie, do kosztów uzyskania przychodu będzie mógł zaliczyć 75 proc. związanych z tym wydatków. Co więcej wartość rat leasingowych będzie kosztem podatkowym wyłącznie do kwoty 150 tys. zł. Dziś nie ma tu limitu. Jego wprowadzenie sprawi, że zakup, leasing i wynajem drogich aut będzie mniej opłacalny.