Celina Mikolajczak, główny inżynier Ubera: Czas na podniebne taksówki

W 2020 r. rozpoczniemy próbne loty w kilku miastach na świecie. 
Na początku z pilotem. Docelowo pojazdy będą autonomiczne – mówi 
główny inżynier Ubera w rozmowie z Michałem Duszczykiem.

Publikacja: 07.11.2018 22:24

Celina Mikolajczak, główny inżynier Ubera: Czas na podniebne taksówki

Foto: mat.pras.

Jak to się stało, że mająca polskie korzenie pani inżynier najpierw pracowała dla Elona Muska nad bateriami w Tesli, a teraz jest głównym inżynierem w innej globalnej i jednej z najbardziej innowacyjnych firm – Uberze?

Moi rodzice pochodzą z Polski, ale ja urodziłam się już w Stanach Zjednoczonych. Mimo że moim rodzimym językiem jest polski, to z jego znajomością nie jest najlepiej. Wciąż mam jednak wielki sentyment do kraju. Jestem inżynierem ds. mechaniki. Pierwszą pracę dostałam w firmie Schlumberger, jednym z największych na świecie przedsiębiorstw zajmujących się usługami związanymi z obsługą pól naftowych. Czułam, że kwestie energetyczne są istotne dla naszej przyszłości.

Staramy się rozwijać miejską mobilność lotniczą, często nazywaną „latającymi taksówkami”. Projekt ten sprowadza się do posiadania małego samolotu, w którym pasażerowie i pilot będą przemieszczać się w obrębie miasta, omijając korki

Należałam w tym czasie do najbardziej renomowanych ekspertów w zakresie badania zawodności baterii. W sposób naturalny trafiłam więc do Tesli, gdzie przepracowałam sześć lat. Kiedy opuszczałam firmę, byłam odpowiedzialna zarówno za jakość baterii litowo-jonowych, jak i innych akumulatorów. Pracowałam m.in. nad projektem badającym możliwości szerokiego wykorzystania właściwości ogniw litowo-jonowych czy projektem dotyczącym ich żywotności. Niecały rok temu trafiłam do Ubera, gdzie dziś jestem dyrektorem ds. projektowania baterii w Uberze i pracuję nad programem Elevate.

""

fot. mat.pras.

moto.rp.pl

No właśnie, to projekt rodem z filmów science fiction, tyle że Uber mówi o nim na poważnie. Będziemy latać samochodami?

Uber Elevate to nasz najambitniejszy projekt. Staramy się rozwijać miejską mobilność lotniczą, często nazywaną „latającymi taksówkami”. Projekt ten sprowadza się do posiadania małego samolotu, w którym pasażerowie i pilot będą przemieszczać się w obrębie miasta, omijając korki. Plan zakłada, że początkowo sterować będą nimi piloci, ale ostatecznie będą to autonomiczne taksówki. Loty byłyby krótsze od tych, które odbywają się w ramach tradycyjnego transportu lotniczego. Chodzi o odległości rzędu 40–100 km. Pojazdy będą mogły zabrać pasażerów w podróż, np. w obrębie Los Angeles, lub przetransportować ich z San Jose do San Francisco. W Londynie czy Paryżu taka podróż mogłaby trwać około 15 minut. Dla porównania tradycyjna jazda pociągiem zajęłaby 1–2 godziny. Zatem dużą korzyścią takiego rodzaju transportu jest na pewno oszczędność czasu. Sądzę, że rozwiązanie to może za jakiś czas stać się masowym.

Latające taksówki Ubera mogłyby się pojawić np. w Warszawie?

W 2020 r. rozpoczniemy próbne loty w kilku lokalizacjach na świecie, jednak nie będą one dotyczyły pojazdów komercyjnych. Dopiero w 2023 r. planujemy przetestować to rozwiązanie z myślą o użytkownikach. Testy będą dotyczyło prawdopodobnie trzech metropolii i około dziesięciu statków powietrznych. Do tej pory wybraliśmy dwie w Stanach Zjednoczonych, w których przeprowadzimy pilotaże. Mamy też krótką listę rezerwową za granicą, na której znalazło się pięć krajów. Dotyczy to Francji, Indii, Japonii, Brazylii i Australii.

CZYTAJ TAKŻE: Uber chce wlecieć do miast

Uber Elevate znajduje szczególne zastosowanie w rozwiniętych miastach, w których jest naprawdę duża gęstość zaludnienia. Nie da się w nich już często zbudować nowych autostrad czy większych ulic. Nowe bulwary czy trasy pociągów mogą sprawić, że miasto stanie w korkach. Nasze podniebne taksówki są nową formą transportu zbiorowego, które pomagają zmniejszyć zatory uliczne, usprawniając szybką komunikację miejską. Bo szybkość ma być głównym atutem.

""

Jeden z projektów Ubera – model elektrycznej maszyny pionowego startu eCRM-003 prezentowany podczas Uber Elevated Asia Pacific Expo w Tokio we wrześniu 2018 r. / fot. Tomohiro Ohsumi/Bloomberg

moto.rp.pl

Z jaką prędkością będą poruszać się te pojazdy?

Około 240 km/h. Latające samochody nie mają na celu zastąpienia na przykład szybkiej podróży koleją pomiędzy miastami czy większymi obszarami, ponieważ szybka kolej jest tam bardzo wydajna. Podniebne taksówki uzupełnią więc transport miejski. Przykładowo, w wielu azjatyckich metropoliach stacja kolejowa znajduje się w znacznej odległości od centrum miasta i żeby się do niego dostać, trzeba zamówić taksówkę lub wsiąść do autobusu. Rozwiązaniem może być właśnie „samolot” Ubera, który bez przesiadek przetransportuje pasażera do centrum aglomeracji.

CZYTAJ TAKŻE: Uber chce wznowić testy samochodów autonomicznych

Dlaczego Elevate bazuje na wykorzystaniu elektryczności? Może Uber powinien wykorzystać konwencjonalne paliwo?

Dużo osób zastanawiało się nad tym problemem. Niektóre z naszych testów będą bazować na bardziej konwencjonalnych silnikach hybrydowych. Ten rodzaj statków będzie wyposażony w akumulator, a także silnik turbo-gazowy. Jednak, żeby produkt ten stał się skalowalny, czyli żebyśmy mogli go bez problemu reprodukować, a także żeby mógł dać nową jakość i był używany na co dzień, potrzebujemy prawdopodobnie dziesiątków tysięcy samolotów. Tymczasem silniki z turbiną gazową są znacznie droższe niż akumulatory. O wiele droższa jest również obsługa układu paliwowego w porównaniu z układem elektrycznym. Poza tym wyzwaniem jest hałas silnika turbo-gazowego, wytwarzanie oparów czy tankowanie. Większość budynków nie ma możliwości instalowania infrastruktury do tankowania samolotów na ich dachu. Rozwiązania elektryczne istnieją, są bezpieczniejsze i o wiele bardziej przyjazne dla środowiska. Wszystkie te kwestie przemawiają na korzyść energii elektrycznej. To ona jest przyszłością.

Ale problem w tym, że jak mówiła pani kilka miesięcy temu podczas jednej z konferencji, „akumulator, którego dzisiaj potrzebujemy, jeszcze nie istnieje”.

Bo to prawda. Możemy już sprawić, by samoloty wzbijały się w powietrze, wykorzystując dostępne na rynku ogniwa czy baterie. Nadal jednak jest przed nami taki projekt baterii, która byłaby pojemniejsza i wystarczająco lekka. Nasze symulacje podpowiadają nam, że jesteśmy w stanie stworzyć taki projekt. Musimy jednak wykonać całą pracę badawczą, nikt przecież nie przyjdzie i nie wręczy nam gotowego rozwiązania. Oczywiście, wspomniany przeze mnie wcześniej samolot nie będzie miał jeszcze takiego zasięgu, na jakim nam zależy, ani ładował się tak szybko, jak byśmy tego chcieli. Tak więc, jeśli mówimy o skalowalności takiego systemu, o możliwości sprawienia, by stał się on elementem transportu masowego, to taka technologia faktycznie jeszcze nie istnieje.

Wydaje mi się, że ludzie dopiero zaczynają odkrywać pojazdy elektryczne i cieszyć się nimi. Nic dziwnego – są oszczędne, ciche, mają dobre przyspieszenie, łatwo pozwalają się prowadzić i można je ładować w domu

Rewolucyjna technologia, nad którą pracujemy, jest dziś w centrum zainteresowania wszystkich twórców baterii. Z moich rozmów z wybitnymi przedstawicielami tego sektora wynika, że zaawansowane prace nad takim projektami trwają. To, co planują oni na następne pięć–dziesięć lat, z pewnością spełni nasze wymagania. Oczywiście długa jest jeszcze droga od laboratorium do komercjalizacji takiego produktu. W tym sensie wciąż od tej nowej technologii dzieli nas jeszcze kilka lat.

Czy byłaby to technologia litowo-jonowa?

Z nią jest nam najbardziej po drodze. Tym bardziej że branża zdała już sobie sprawę, iż musi zacząć myśleć o poprawie odporności w zakresie samozapłonów. Bezpieczeństwo to kluczowy element.

""

fot. Tomohiro Ohsumi/Bloomberg

moto.rp.pl

Polski rząd chce przestawić transport publiczny i prywatny na zasilanie elektryczne. Tradycyjne silniki odejdą do lamusa?

Sama od czterech lat jeżdżę Teslą, uważam, że to fantastyczne rozwiązanie. Wydaje mi się, że ludzie dopiero zaczynają odkrywać pojazdy elektryczne i cieszyć się nimi. Nic dziwnego – są oszczędne, ciche, mają dobre przyspieszenie, łatwo pozwalają się prowadzić i można je ładować w domu. Równocześnie są one rozwiązaniem znacznie bardziej przyjaznym środowisku. Wykorzystanie odnawialnych źródeł do wytwarzania energii elektrycznej, którą zasilane są systemy transportowe to dziś najbardziej optymalne rozwiązanie, zwłaszcza dla transportu zbiorowego. Mimo to myślę, że przed spalinowymi autami jest jeszcze długa droga. Proszę pamiętać, że tradycyjne silniki mają za sobą 100 lat rozwoju i nie ulega wątpliwości, iż są bardzo przydatne i nadal znajdują zastosowanie w wielu obszarach.

Jak to się stało, że mająca polskie korzenie pani inżynier najpierw pracowała dla Elona Muska nad bateriami w Tesli, a teraz jest głównym inżynierem w innej globalnej i jednej z najbardziej innowacyjnych firm – Uberze?

Moi rodzice pochodzą z Polski, ale ja urodziłam się już w Stanach Zjednoczonych. Mimo że moim rodzimym językiem jest polski, to z jego znajomością nie jest najlepiej. Wciąż mam jednak wielki sentyment do kraju. Jestem inżynierem ds. mechaniki. Pierwszą pracę dostałam w firmie Schlumberger, jednym z największych na świecie przedsiębiorstw zajmujących się usługami związanymi z obsługą pól naftowych. Czułam, że kwestie energetyczne są istotne dla naszej przyszłości.

Pozostało 91% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta