Opel Insignia Sports Tourer 2,0 CDTI Exclusive: Częściej słońce, czasem deszcz

Auta aspirujące do klasy biznes powinny się wyróżniać odpowiednio bogatym wyposażeniem standardowym i możliwością personalizacji pojazdu. Co oferuje swoim potencjalnym użytkownikom Insignia Exclusive?

Publikacja: 09.03.2019 22:32

Opel Insignia Sports Tourer 2,0 CDTI Exclusive: Częściej słońce, czasem deszcz

Foto: moto.rp.pl

Wersja Exclusive to bardziej komfortowa i zindywidualizowana alternatywa dla usportowionej Insigni GSi. Bardziej menedżerska lub rodzinna, bezpieczna, komfortowa, spokojna, za to z bogatym wyposażeniem podstawowym i praktycznie niedostępnymi w innych samochodach tej klasy możliwościami personalizacji auta. Przykładem takiej ekstrawagancji jest możliwość polakierowania auta na niemal dowolny, ulubiony kolor klienta. Co prawda nasza długodystansowa Insignia w swoim Exclusive nie poszła aż tak daleko, to nawet jej kolor nie był taki sobie zwykły, tylko specjalny biały, perłowy Abalone, za który trzeba dopłacić 3,5 tys.

""

fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Ale to nas jeszcze nie wyróżni na drodze – w ofercie jest jeszcze lakier ekskluzywny i ekskluzywny specjalny za 10-12,5 tys. zł, i szczyt ekstrawagancji – lakier personalizowany. Ulubiona barwa nieba nad Mozambikiem czy Muszyną? Oczy partnerki? Maść ukochanego psa? Wszystko da się zrobić, o ile ich odpowiednik znajdzie się w palecie kolorów RAL. A pewnie się znajdzie, bo jest ich tam niezliczona ilość. „Cena od…” to 18 tys. zł, ale z zastrzeżeniem, że ostateczny koszt zostanie określony po ustaleniu koloru oraz dopasowaniu wykończenia auta. Indywidualizacja na najwyższym poziomie.

Bogate wnętrze

Insignia Exclusive chwali się naprawdę bogatą listą wyposażenia standardowego, co nie znaczy, że nie da się tu jeszcze czegoś dołożyć. Przyjrzyjmy się, jak działają wybrane rozwiązania i systemy, które dostajemy w cenie i do czego warto dopłacić, aby uczynić auto jeszcze lepszym, a co można sobie bez żalu darować. Tym bardziej, że choć większość współczesnych samochodów chwali się posiadaniem na pokładzie całego wachlarza asystentów kierowcy i rozwiązań podnoszących bezpieczeństwo, ale nie wszystkie i nie zawsze w różnych modelach działają tak samo. Do standaryzacji i powtarzalności jeszcze daleko.

CZYTAJ TAKŻE: Opel Insignia Sports Tourer 2,0 CDTi Exclusive: Nie taki diesel straszny

Na liście wyposażenia standardowego Insigni Exclusive znajduje się m.in. zestaw „Dobrej Widoczności” z asystentem świateł drogowych, czujnikiem deszczu i światłoczułym lusterkiem wewnętrznym, pakiet Asystent Kierowcy 1 ze wskaźnikiem odległości do poprzedzającego pojazdu i systemem ostrzegania przed kolizją wraz z automatycznym hamowaniem przy niskich prędkościach, systemem wykrywania pieszych i ostrzeganiem o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, pokryta skórą, podgrzewana kierownica, tempomat z funkcją ogranicznika prędkości, system Multimedia Navi Pro, wyświetlacz przezierny head up, adaptacyjny układ jezdny FlexRide, i tak dalej… Jak widać, nie pożałowano. To wszystko – z silnikiem 2,0 CDTI o mocy 210 KM,  automatyczną, ośmiobiegową skrzynią i napędem 4×4 – jest wycenione na 178,4 tys. zł.

""

fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Ale największym prezentem dla kupującego są ujęte w cenie podstawowej reflektory matrycowe LED IntelliLux z automatycznym sterowaniem światłami drogowymi. Za chwilę do nich przejdziemy, ale już mogę powiedzieć, że Oplowi udało się zrobić jedne z najlepszych matrycówek na rynku, nie tylko wśród marek bardziej masowych, ale i tych mieniących się luksusowymi. Do tego dochodzi bogaty katalog wyposażenia opcjonalnego, z którego część jest niedostępna w innych liniach Insigni. Jest tam wiele mniej lub bardziej kosztownych drobiazgów i kilka tańszych pomysłów, jak np. usunięcie, a właściwie nie umieszczenie znaczka Exsclusive na nadwoziu. Kosztuje to 50 zł, niby niewiele, ale większość firm nie każe sobie dopłacać za usunięcie oznaczeń modelu.

Plusy, plusiki, minusiki

To, o czym już wspomniałem, czyli matrycowe reflektory IntelliLux LED, udały się Oplowi znakomicie. Zostały zbudowane z 32 segmentów diodowych, a dodatkowo w module świateł mijania znalazł specjalny, punktowy reflektor, który przy włączonych światłach drogowych zapewnia zasięg do 400 metrów. Przyznam, nie mierzyłem, ale reflektory są technologicznym majstersztykiem, i nie ma tu ani grama przesady. Znakomicie działa także asystent świateł drogowych, koordynujący włączanie i wyłączanie poszczególnych segmentów tak, by z jednej strony jak najlepiej doświetlić drogę i pobocza przed samochodem, z drugiej – nie oślepiać kierowców jadących z przeciwka. Przy okazji mamy do czynienia z pięknym, świetlnym spektaklem, towarzyszącym przełączaniu kolejnych modułów.

""

fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Kolejnym elementem, za który wielu producentów każde sobie dopłacać, a w naszej Insigni Exclusive znalazł się w standardzie, jest wyświetlacz head-up.To kolejny element wart mszy, głównie z powodów bezpieczeństwa. Ale nie tylko. Pamiętam pierwsze jazdy nową generacją flagowego Opla i zaskoczenie, że to, co jest wyświetlane na szybie widać przez ciemne okulary. Ktoś spyta, ale o co chodzi? Ano o to, że w przypadku większości wyświetlaczy przeziernych włożenie okularów przeciwsłonecznych kasuje widok danych na szybie albo bardzo mocno go osłabia. I trzeba wybierać. Teraz powoli przestaje to być czymś nadzwyczajnym, ale nadal nie jest oczywistością, więc zasługuje na uznanie. I jeszcze jeden drobiazg – niezwykle proste i wygodne sterowanie zarówno ustawieniem projekcji na szybie (duży zakres regulacji), jak i wyświetlanymi danymi. Trzy przyciski umieszczone zostały po lewej stronie kolumny kierownicy i na co dzień są prawie niewidoczne. Kiedy jednak trzeba poprawić wyświetlacz, nie musimy przegrzebywać się przez wielowarstwowe, ekranowe menu. Kilka sekund i po sprawie.

CZYTAJ TAKŻE: Opel Insignia Sports Tourer 2,0 CDTI Exclusive: Kuszenie menedżera

W standardzie otrzymujemy także podgrzewany fotel kierowcy z certyfikatem AGR, regulowany ręcznie w ośmiu kierunkach z dodatkową czterokierunkową regulacją elektryczną podparcia lędźwiowego.Za elektryczną regulację całego siedziska, wraz opcją ustawiania boczków oparcia, wentylację i masaż trzeba dopłacić 3,5 tys. zł. Z kolei fotel pasażera z certyfikatem niemieckiej Akcji na Rzecz Zdrowych Pleców (AGR), częściowo regulowany ręcznie (i – ku zaskoczeniu – nie ma innej opcji), częściowo elektrycznie to wydatek 1 tys. złotych. W obu przypadkach to warta uwagi inwestycja. Jedyny minus, to tylko jeden program masażu. Tak, wiem, to brzmi nieomal jak rozwydrzenie, ale nie trzeba sięgać daleko – choćby w bratnim Peugeocie ta funkcja jest zdecydowanie bardziej i przyjemniej rozbudowana.

""

fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Plusik należy się także za adaptacyjny układ jezdny FlexRide z trzema ustawieniami– Tour, Normal i Sport. Co prawda nie dostrzegłem specjalnej różnicy pomiędzy dwoma pierwszymi, za to szczególną atencją obdarzyłem tryb sport, który utwardza zawieszenie, usztywnia układ kierowniczy tak, że auto zdecydowanie lepiej się czuje i dodatkowo nieco poprawia pracę skrzyni biegów. Mówiąc wprost, FlexRide jest w tym aucie obowiązkowy i dobrze, że w wersji Exlusive dostajemy go w cenie, bo inni muszą dopłacić za to 4,5 tys. zł.

""

fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Wróćmy jeszcze na moment do otrzymanego w standardzie pakietu Asystent Kierowcy 1. Przyznam, że nie sprawdziliśmy automatycznego hamowania (przy niskich prędkościach), natomiast spore zastrzeżenia mam do systemu wykrywania pieszych. Brzmi to nieźle, wiem, w różnych samochodach działa to na razie lepiej lub gorzej, i niestety Opel należy do tej drugiej kategorii.Dlaczego to ważne? Bo często poruszam się po podmiejskich, nie najlepiej oświetlonych drogach, gdzie po poboczu kręci się wiele osób, nieraz w stanie różnym, często ubranych w czarne stroje maskujące. System w Insigni powinien ostrzegać o nich wyświetlając sylwetkę człowieka na head-upie. Powinien, bo raz to robi, raz nie i nie udało mi się dociec, czy – poza niedopracowaniem tego rozwiązania – jest jakieś inne, racjonalne wyjaśnienie tej sytuacji.

CZYTAJ TAKŻE: Opel Insignia: Nowy silnik i system rozrywki

W tym samym pakiecie otrzymujemy także system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu z układem utrzymania auta w pasie. O ile do samego ostrzegania trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, to z utrzymywaniem jest zdecydowanie gorzej. Owszem, w przypadku zjeżdżania z pasa bez włączonego kierunkowskazu czuć wyraźnie, że samochód jest temu przeciwny, narastający opór na kierownicy daje wyraźny sygnał, że coś jest nie tak. Ale… Nie ma co liczyć na wiele więcej. Puszczona wolno Insignia co najwyżej będzie się „zataczała” pomiędzy pasami, poza tym sam system działa powyżej 60 km/h, o czym kierowca musi pamiętać chociażby wtedy, gdy auto prowadzone przez aktywny tempomat zwolni poniżej tej prędkości. Nie zawsze właściwie działa także „czytanie” przez kamerę pasów na drodze. To wymaga poprawki, choć przyznam, że wspomagane utrzymywanie w pasie nie jest mocnym punktem żadnego auta koncernu PSA, a przynajmniej tych, które prowadziłem.

Kiedy warto dopłacić

Sprawdźmy jeszcze opcje dodatkowe. Pierwszą jest wyceniony na 3,2 tys. zł pakiet Asystent Kierowcy 2, czyli tempomat adaptacyjny z funkcją Stop&Go i systemem automatycznego hamowania. Zdecydowanie warto. Tempomat radzi sobie bardzo dobrze, choć wymaga oswojenia – nawet przy ustawieniu dużego dystansu do poprzedzającego auta system dość późno rozpoczyna przyhamowywanie, tak jakby przejął styl jazdy od naszych drogowych kozaków.

""

Nasza testowa Insignia była wyposażona w system informacyjno-rozrywkowy poprzedniej generacji, pod koniec ubiegłego roku został on zmodyfikowany / fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

""

Opel Insignia Multimedia Navi Pro jest, wprowadzony do Insigni, jest zdecydowanie nowocześniejszy od poprzednika, ma również ciekawszy interfejs / fot. Opel

Foto: moto.rp.pl

Na pewno warto wydać 2,9 tys. zł na system Bose, choć subwoofer pozbawi nas koła zapasowego w bagażniku. To w sumie nieduża dopłata za naprawdę bardzo przyzwoite, markowe audio. Z pakietem Asystent Kierowcy 3 (5,75 tys. zł) sprawa jest bardziej złożona. Kamera „Opel Eye” rozpoznająca znaki drogowe czyni to aż za dobrze (jako jeden z nielicznych system „czyta” ze zrozumieniem białe tablice obszaru zabudowanego). Niestety nie powierzyłbym jej prowadzenia auta z inteligentnym ogranicznikiem prędkości (ISA), bo nie rozpoznaje, czy znak stoi przy drodze głównej, czy np. przy łącznicy na drodze szybkiego ruchu. Ale tu akurat nie ma się co czepiać, bo podobny problem ma większość podobnych systemów. Panoramiczna kamera 360 stopni z bardzo słabym widzeniem w nocy – moim zdaniem z tych 360 st. spokojnie można zrezygnować na rzecz zwykłej kamery, bo system w Oplu jest jeszcze mocno niedoskonały. Udał się za to zaawansowany system wspomagania parkowania, bezbłędnie działa układ ostrzegania o pojeździe w martwym polu i tym, który zbliża się z tyłu. Może w tym przypadku nie trzeba korzystać z pakietu, tylko dodać warte tego opcje oddzielnie?

CZYTAJ TAKŻE: Opel GT X Experimental: Nowa twarz Opla

Nie wspominam tu o różnych dodatkowych opcjach obejmujących stylizację pojazdu czy wnętrza, bo to już sprawa indywidualnych preferencji. Jest ich naprawdę sporo, włącznie z tapicerką z szaroniebieskiej skóry. A co tam.

""

Panel ustawień układu FlexRide / fot. moto.rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Kilka słów na koniec

I co z tego wszystkiego wynika? Opel Insignia jest ciekawą ofertą w tłocznym segmencie D, pojemnym, wygodnym autem, bardziej klasyczną niż awangardową elegantką, choć z niektórych przetłoczeń na karoserii przebija się nieco zawadiacka nuta. To ten rodzaj samochodu, który powinien się długo i ładnie starzeć, co wcale nie jest takie oczywiste. Na pewno nie zaspokoi aspiracji bardziej sportowych, o ile ktoś o tym myśli, kierując się nazwą Sports Tourer, nawet jeśli na pokładzie jest najmocniejszy diesel, którym jeździliśmy. Z pewnością za to przyniesie wiele satysfakcji w dłuższych podróżach, bo jest to auto absolutnie nie męczące i komfortowe. Warte uwagi jest też bogate wyposażenie, choć nie wszystkie systemy działają jeszcze tak, jakby się można było tego spodziewać. Nie zmienia to faktu, że będziemy dobrze wspominać czas spędzony z Insignią, autem, w którym się odpoczywa. Ba, może nie tylko dobrze wspominać, ale trochę nawet tęsknić?

Wersja Exclusive to bardziej komfortowa i zindywidualizowana alternatywa dla usportowionej Insigni GSi. Bardziej menedżerska lub rodzinna, bezpieczna, komfortowa, spokojna, za to z bogatym wyposażeniem podstawowym i praktycznie niedostępnymi w innych samochodach tej klasy możliwościami personalizacji auta. Przykładem takiej ekstrawagancji jest możliwość polakierowania auta na niemal dowolny, ulubiony kolor klienta. Co prawda nasza długodystansowa Insignia w swoim Exclusive nie poszła aż tak daleko, to nawet jej kolor nie był taki sobie zwykły, tylko specjalny biały, perłowy Abalone, za który trzeba dopłacić 3,5 tys.

Pozostało 95% artykułu
Za Kierownicą
Podróż Rolls-Roycem Ghost po USA. Wyjątkowość miejsc i chwil
Za Kierownicą
Porsche elektrycznie. Jazda po torze e-nowościami i bicie rekordu
Za Kierownicą
Skoda Kodiaq: SUV, który potrafi wszystko
Za Kierownicą
Porsche Taycan Cross Turismo 4S: Zwykła podróż na prądzie przez pół Europy
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Za Kierownicą
Audi S8: S jak sport, siła i subtelność