Gdzież marznąc w siarczystym mrozie można zmierzyć się z Volvo V60 Cross Country? No jasne, że w północnej Szwecji, gdzie zimno, biało, czysto, i da się pomknąć po lodowych drogach wskroś zamarzniętego Bałtyku, a konkretnie wrzynających się głęboko w kontynent ramion Zatoki Botnickiej. Albo zanurzyć się w leśne ostępy, gdzie nawet asfaltowe drogi nie są czyszczone „do czarnego” i nikt nie używa soli, bo to nieekologiczne. To dopiero cross country pełną gębą.
fot. Wojciech Romański
Dlaczego akurat trzeba marznąć? Niby po nic, ale z drugiej strony temperatury sięgające minus 30, które w okolicy położonej na północnym skraju Zatoki Botnickiej Lulei nie są o tej porze roku niczym niezwykłym, stawiają przed samochodami dodatkowe wyzwania. Auto gotowe na przygodę, a takie w założeniu jest Volvo V60 Cross Country, powinno umieć bez problemu im sprostać. Po drugie, to także okazja by ruszyć w drogę jedną z publicznych dróg lodowych, wytyczanych w poprzek morza czy jezior – to szerokie pasy odśnieżonego lodu, po których można się poruszać z prędkością do 30 km/h. Oczywiście w dbającej o bezpieczeństwo Szwecji nikt nie wpuściłby na lód samochodów bez gwarancji ich bezpieczeństwa – kiedy byliśmy w Lulei, średnia warstwa lodu w zatoce sięgała 1 metra. To w zupełności wystarczy, chociaż świadomość, że suniemy po zamarzniętym morzu i nie jest to sytuacja do końca normalna, gdzieś tam się czai z tyłu głowy… W sumie – choć warunki zimą są tam trudne – to właśnie wtedy mieszkańcom wielu miejscowości położonych w okolicy żyje się łatwiej – lód poprawia dostępność komunikacyjną. Latem trzeba bóg wie ile czekać na prom lub nadkładając drogi okrążać głęboko wrzynające się w ląd zatoki.
Nie, nie poruszamy się amfibią Pana Samochodzika, ale suniemy po zamarzniętej Zatoce Botnickiej / fot. Wojciech Romański
CZYTAJ TAKŻE: Rekord sprzedaży Volvo w Polsce: diesle wciąż mocne