Volvo V60 Cross Country: Hej, przygodo!

To naprawdę magiczne pudełko – można je nieco wydłużyć lub skrócić, podnieść lub opuścić, i zawsze wyjdzie z tego rozpoznawalne z daleka Volvo, niby każde bardzo podobne, a jednak subtelnie różne od rodzeństwa. Tak jest z wjeżdżającym do salonów V60 Cross Country, któremu jest równie blisko do klasycznego V60, jak i V90 CC.

Publikacja: 03.02.2019 16:46

Volvo V60 Cross Country: Hej, przygodo!

Foto: fot. Wojciech Romański

Gdzież marznąc w siarczystym mrozie można zmierzyć się z Volvo V60 Cross Country? No jasne, że w północnej Szwecji, gdzie zimno, biało, czysto, i da się pomknąć po lodowych drogach wskroś zamarzniętego Bałtyku, a konkretnie wrzynających się głęboko w kontynent ramion Zatoki Botnickiej. Albo zanurzyć się w leśne ostępy, gdzie nawet asfaltowe drogi nie są czyszczone „do czarnego” i nikt nie używa soli, bo to nieekologiczne. To dopiero cross country pełną gębą.

""

fot. Wojciech Romański

moto.rp.pl

Dlaczego akurat trzeba marznąć? Niby po nic, ale z drugiej strony temperatury sięgające minus 30, które w okolicy położonej na północnym skraju Zatoki Botnickiej Lulei nie są o tej porze roku niczym niezwykłym, stawiają przed samochodami dodatkowe wyzwania. Auto gotowe na przygodę, a takie w założeniu jest Volvo V60 Cross Country, powinno umieć bez problemu im sprostać. Po drugie, to także okazja by ruszyć w drogę jedną z publicznych dróg lodowych, wytyczanych w poprzek morza czy jezior – to szerokie pasy odśnieżonego lodu, po których można się poruszać z prędkością do 30 km/h. Oczywiście w dbającej o bezpieczeństwo Szwecji nikt nie wpuściłby na lód samochodów bez gwarancji ich bezpieczeństwa – kiedy byliśmy w Lulei, średnia warstwa lodu w zatoce sięgała 1 metra. To w zupełności wystarczy, chociaż świadomość, że suniemy po zamarzniętym morzu i nie jest to sytuacja do końca normalna, gdzieś tam się czai z tyłu głowy… W sumie – choć warunki zimą są tam trudne – to właśnie wtedy mieszkańcom wielu miejscowości położonych w okolicy żyje się łatwiej – lód poprawia dostępność komunikacyjną. Latem trzeba bóg wie ile czekać na prom lub nadkładając drogi okrążać głęboko wrzynające się w ląd zatoki.

""

Nie, nie poruszamy się amfibią Pana Samochodzika, ale suniemy po zamarzniętej Zatoce Botnickiej / fot. Wojciech Romański

moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Rekord sprzedaży Volvo w Polsce: diesle wciąż mocne

No i na koniec – gdzież lepiej sprawdzić działanie opcji trzypoziomowego podgrzewania kierownicy? W większości aut podgrzewanie wieńca jest zerojedynkowe – tak/nie. W Volvo można je dopasować do okoliczności. Czy to już nie przesada? To zależy, jak na to patrzeć, może i tak, ale – jak widać – to rozwiązanie zwracające uwagę.

Tradycja zobowiązuje

Uterenowione kombi zamiast SUV-a? To trend, który widać w ofertach koncernów motoryzacyjnych. Zwykle to marketingowy chwyt – nieco podniesione zawieszenie, plastikowe osłony na nadkolach, czasem dodatkowa płyta pod silnikiem – i już mamy chwytliwy towar, do którego nawet nie próbuje się montować napędu 4×4, bo nikt tego nie oczekuje. To stylizacja, na którą jest dziś popyt, podobnie jak w przypadku wielu crossoverów czy SUV-ów. Coraz więcej jest takich modeli, w których opcja AWD nie jest dostępna nawet za dopłatą, choć wyglądają tak, jakby mogły ruszać w nawet trudniejszy teren bez żadnych obaw. Na szczęście modele Volvo oznaczone jako Cross Country nie idą na takie kompromisy. Ostatecznie to w europejskiej motoryzacji Szwedzi już w 1997 r. pokazali pierwsze uterenowione kombi z napędem 4×4 – V70 Cross Country, występujący też jako V70 XC. Dopiero dwa lata później na rynku pojawiło się jeszcze bardziej ekstremalne Audi Quattro Allroad z pneumatycznym, regulowanym zawieszeniem i – opcjonalną – skrzynią redukcyjną. Pamiętam, jak podczas prezentacji bazującego na A6 Allroada w austriackich Alpach z coraz większym zdumieniem i szacunkiem dla auta wspinaliśmy się górskimi dróżkami pod masyw Dachsteinu. Zarówno Volvo, jak i Audi nie zaproponowały zabawek. Fakt, wtedy były to modele niszowe, dziś już tak nie jest. Chociaż do dziś Audi A4 Allroad jest jedynym poważnym konkurentem dla Volvo V60 Cross Country.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

V70 CC zakończyło swój rynkowy żywot w 2016 r., gładko zastąpione przez dłuższe o 10 cm V90 Cross Country, jedną z odmian debiutującej serii S90/V90, zbudowanej na nowej platformie SPA. Wykorzystują ją obecnie wszystkie modele serii 90 i 60. Ci, dla których blisko pięciometrowe, uterenowione kombi spod znaku Volvo było zbyt duże, musieli uzbroić się w cierpliwość i poczekać do teraz, bo wchodzące na rynek V60 Cross Country jest zdecydowanie bardziej kompaktowe i poręczniejsze od swojego ogromnego, starszego brata, a jednocześnie o blisko 5,5 cm krótsze od V70 CC (mierzy 478,4 cm).

CZYTAJ TAKŻE: Ceny | Volvo V60 Cross Country: Szkoda, że tak drogo

Miarą „wizualnej” poręczności jest fakt, że mimo 21 cm prześwitu (to o 6 cm więcej od „normalnego” V60 i aż 7,5 cm w stosunku do wersji R-Design) nadwozie ma jedynie 149,9 cm wysokości („cywilne” 142,7 cm), co pozwoliło zachować zgrabną sylwetkę rasowego kombi. V70 CC było aż o 10 cm wyższe. Mówiąc wprost – V60 Cross Country ma wszystko to, co już polubiliśmy w nowej odsłonie Volvo – oryginalny, minimalistyczny design, komfort, rozbudowane systemy bezpieczeństwa czy wsparcia kierowcy, ale dodatkowe dwie literki CC sprawiają, że jest także ciekawa alternatywa dla tych, których zmęczyły SUV-y.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

Jak sprawdziliśmy, bardzo realna alternatywa, bo V60 w tej wersji może zdecydowanie więcej niż niejeden SUV, o crossoverach nie wspominając. I wiecie co? Chyba właśnie w modelach CC ledowe „młoty Thora”, światła do jazdy dziennej, charakterystyczny element reflektorów nowych serii Volvo, są najbardziej na miejscu. Masywniejsze nadwozie dodaje autu nieco dzikości, której brakuje „cywilnym” wersjom V60 czy V90, w których skandynawski minimalizm projektowy osiągnął wyżyny perfekcji. Nordycki bóg burzy i piorunów, sił witalnych a przy okazji patron małżeństwa i ogniska domowego patrząc na V60 Cross Country powinien być zadowolony.

Sunąc po lodzie

Ponieważ V60 Cross Country jest wyższe niż normalne kombi, takaż jest też pozycja za kierownicą, choć generalnie środek jest kopią zwykłej V60. Na zewnątrz oczywiście obowiązkowe, dodatkowe elementy osłaniające nadwozie (plastiki na nadkolach, inne wykończenia zderzaków, stalowa płyta osłaniająca silnik od dołu), zmodyfikowany grill, zintegrowane relingi dachowe, dwie zintegrowane końcówki rur wydechowych oraz napis Cross Country na listwie zamontowanej na dole pokrywy bagażnika.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

To, czego nie widać, to stały, seryjnie montowany napęd na cztery koła oraz dwa dodatkowe systemy wspomagające kierowcę – asystent zjazdu (Hill Descent Control) i asystent ruszania pod górę, który przez chwilę blokuje hamulec, pozwalając spokojnie wdrapać się na wzniesienie nawet wtedy, gdy będziemy się musieli na chwile zatrzymać. Plus specjalny tryb off road, poza znanymi z innych modeli trybami eco, comfort czy dynamic. Systemy spełniają swoje zadanie, co mieliśmy okazję sprawdzić na usypanym wśród śnieżnych zasp krótkim torze terenowym. I choć oczywiście nie sprawia to, że podniesionym kombiakiem można się wypuścić w rajd po bieszczadzkich bezdrożach, V60 Cross Country poza asfaltem poradzi sobie lepiej, niż można by się było spodziewać. Trzeba tylko uważać przy pokonywaniu poprzecznych przeszkód, bo przy 285,5 cm rozstawu osi trudno o wysoką wartość kąta rampowego. Volvo celowo zrezygnowało z montowania w CC adaptacyjnego zawieszenia uznając, że w terenie lepiej się sprawdzą się standardowe rozwiązania, ciut bardziej miękko zestrojone niż normalnym kombi.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Volvo S60: Szwedzka niania z temperamentem

V60, podobnie zresztą jak reszta z nowej gamy modeli Volvo, jest bardziej łagodny i przyjazny w prowadzeniu niż jego niemieccy rywale, komfort i bezpieczeństwo są tu zdecydowanie na pierwszym miejscu. To samo dotyczy Cross Country, mimo wyżej zawieszonego nadwozia. Dzięki elektronice, której – jak to w autach szwedzkiej marki – nie da się całkowicie wyłączyć, przyczepność na drodze, ale i na lodowym torze, na którym mogliśmy sprawdzić możliwości tego samochodu, jest naprawdę imponująca. No dobrze, jeździliśmy na kolcowanych oponach, które są u nas zakazane, ale nawet na zwykłych zimówkach auto będzie się starało zrobić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo. Oczywiście do momentu, w którym prawa fizyki wezmą górę, ale – jakby co – to już nie wina samochodu.

Dwa diesle, jedna benzyna

V60 Cross Country to ostatni wchodzący na rynek model Volvo, pod którego maską można znaleźć silniki diesla. Konkretnie dwa, znane z innych samochodów tej marki, dwulitrowe, czterocylindrowe jednostki oznaczone symbolem D3 i D4. Pierwsza rozwija moc 150 KM i oferuje maksymalny moment obrotowy 350 Nm przy 1500–2500 obr./min., druga kusi 190 KM i 400 Nm przy 1750–2500 obr./min. Na polski rynek wchodzi na razie wersja z mocniejszym dieslem w wersji wyposażenia Momentum i z ceną zaczynającą się od 197,6 tys. zł.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

W polskiej ofercie nie ma jeszcze D3, aczkolwiek nie ma chyba nad czym płakać, bo będzie raczej za słaby do tego ważącego ok. 1850 kg samochodu. Mówię raczej, bo nie mieliśmy okazji jeździć tak skonfigurowanym V60 Cross Country, który do setki przyspiesza w 9,9 s i pozwala na 195 km/h prędkości maksymalnej. 190-konny silnik, sprzęgnięty – podobnie jak słabszy D3 – z ośmiobiegowym automatem Geartronic – nic nie można zarzucić, choć ma nieco usypiającą charakterystykę – naprawdę budzi się dopiero w okolicach 2-2,2 tys. obrotów – D3 pod względem elastyczności na niskich obrotach bije go na głowę. Do setki rozpędza rekreacyjne kombi w 8,2 s i pozwala mu pojechać 210 km/h przy średnim spalaniu według procedury WLTP wynoszącym 5,9-6,6 l/100 km (identycznym zresztą jak D3).

""

Lodowe drogi wytoczone na zamarzniętej Zatoce Botnickiej / fot. Wojciech Romański

moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Hakan Samuelsson, prezes Volvo Cars: Małe auto po 2020 r.

Choć jestem zagorzałym zwolennikiem diesli, a 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy dość ciężkim jednak samochodzie (waży o 100-200 kg więcej od V60, w zależności od wersji) jest wartością godną uwagi, najwięcej radości dało mi benzynowe T5. Dwa litry, cztery cylindry, dwie turbiny, 310 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 1800-4800 obr./min. – naprawdę to odpowiedni silnik do tego samochodu. Przyspieszenie do setki 6,8 s., prędkość maksymalna ograniczona do 230 km/h przy zupełnie przyzwoitym – przynajmniej w teorii średnim spalaniu, wynoszącym 7,8-8,7 l/100 km. Przyzwoita dynamika, niezła elastyczność i odpowiednia moc to argumenty przemawiające za tą wersją napędu. Tyle, że na razie nie ma go jeszcze w polskim cenniku, prawdopodobnie pojawi się w pierwszej połowie tego roku. Ale chyba warto poczekać.

""

fot. Volvo

moto.rp.pl

Wprowadzając V60 Cross Country Volvo zakończyło budowę oferty modelowej opartej o platformę SPA – XC90, V90, V90 CC, S90, XC60, V60, V60 CC i S60 – to domknięta gama odmłodzonej marki. Plus XC40 oczywiście. I tym w najbliższym czasie Szwedzi będą walczyć o serca i kieszenie klientów, bo w tym roku, na razie bez następcy, zakończy się produkcja dotychczasowej wersji V40 i mały SUV będzie najmniejszym w katalogu firmy.

Gdzież marznąc w siarczystym mrozie można zmierzyć się z Volvo V60 Cross Country? No jasne, że w północnej Szwecji, gdzie zimno, biało, czysto, i da się pomknąć po lodowych drogach wskroś zamarzniętego Bałtyku, a konkretnie wrzynających się głęboko w kontynent ramion Zatoki Botnickiej. Albo zanurzyć się w leśne ostępy, gdzie nawet asfaltowe drogi nie są czyszczone „do czarnego” i nikt nie używa soli, bo to nieekologiczne. To dopiero cross country pełną gębą.

Pozostało 96% artykułu
Za Kierownicą
Nissan e-4ORCE: Coś więcej niż napęd na cztery koła
Za Kierownicą
Defender Experience: Coś więcej niż terenowa przygoda
Za Kierownicą
Porsche 911 Dakar RED58 Special: Uszanowanie, panie Sobiesławie
Za Kierownicą
Ford Transit Trail: Dostawczak z twarzą Raptora
Za Kierownicą
Volkswagen ID. Buzz: Wyjątkowość całości