Biorąc pod uwagę ostatnie 4 lata, dopiero w 2021 r. liczba fotoradarów zwiększyła się – o 14 urządzeń w porównaniu z poprzednim rokiem. W 2020 r. przybył tylko jeden fotoradar, w latach 2018-2019 było ich 430. W kilku województwach radarów wręcz ubyło: w województwie kujawsko-pomorskim w 2018 r. działało 19, w tym roku już tylko 15. W województwie warmińsko-mazurskim z 21 zostało 19, w opolskim jest 10, gdy trzy lata wcześniej było 11. Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) ma jednak rozbudować system fotoradarów. Zakupionych zostanie 358 urządzeń, w tym 100 pojawi się w nowych lokalizacjach. Przeszło dwukrotnie zwiększy się liczba odcinkowych pomiarów prędkości. W końcu ubiegłego roku GITD podpisał umowę na dostawę i montaż 26 stacjonarnych fotoradarów. Mają być zainstalowane do końca lutego 2022 r.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy taryfikator mandatów. 15 punktów za przekroczenie prędkości
Skuteczność zabudowanych na stałe fotoradarów jest dyskusyjna. Efekty pomiarów prędkości są bowiem punktowe – po minięciu urządzenia kierowcy znów przyspieszają. Za to przed nim mocno wciskają hamulec. – Obecnie kierowcy przy stacjonarnych miernikach prędkości, które ustawione są na drogach z ograniczeniem do 70 km/h, potrafią zwolnić nawet do 40 km/h. Niestety w takich sytuacjach również gwałtownie hamują, a takie zachowanie może być przyczyną kolizji – mówi Julia Langa z Yanosika. Niektóre z urządzeń potrafią jednak „strzelać w plecy” – robią zdjęcie pojazdu po ich minięciu, a więc gdy kierowca traci czujność. W dodatku policja coraz częściej prowadzi kaskadowe kontrole prędkości. Polega to na kontroli kierowców w kilku miejscach na danym odcinku drogi. Ma to na celu zapobieganie punktowemu zmniejszaniu prędkości przed fotoradarem.
Fot. AdobeStock
Dużo bardziej skuteczne są odcinkowe pomiary prędkości. Mierzą średnią prędkość na monitorowanym fragmencie trasy, który może liczyć kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów, jak w przypadku fragmentu budowanej autostrady A1 pomiędzy Kamieńskiem a obwodnicą Częstochowy. Takim monitoringiem objętych zostanie kolejnych 39 odcinków. Z kolei na skrzyżowaniach w 18 miastach (m.in. w Warszawie, Krakowie, Szczecinie, Bydgoszczy, Piotrkowie Trybunalskim, Łodzi, Katowicach, Sosnowcu i Rzeszowie) pojawi się 30 fotoradarów monitorujących wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Urządzenia będą nie tylko identyfikować pojazd, ale dokumentować czas, jaki upłynął od zapalenia czerwonego światła.
CZYTAJ TAKŻE: Polski super radar wyłapuje 32 auta jednocześnie
Już wkrótce batem na kierowców przekraczających dozwoloną prędkość będą nie tyle nowe fotoradary, co radykalnie wyższe mandaty. Przykładowo przekraczanie dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h będzie skutkowało minimalnym mandatem w wysokości 1,5 tys. zł, niezależnie czy miało to miejsce w obszarze zabudowanym czy poza nim. Jeśli sprawca ponownie popełni takie wykroczenie w ciągu 2 lat, to zostanie ukarany grzywną nie niższą niż 3 tys. zł. A wtedy dzisiejsze stawki kierowcy będą mogli wspominać z rozrzewnieniem.
Ile obecnie płacimy za przekroczenie prędkości:
do 10 km/h – 50 zł, bez pkt karnych
11-20 km/h – 50-100 zł i 2 pkt karne
21-30 km/h – 100-200 zł i 4 pkt karne
31-40 km/h – 200-300 zł i 6 pkt karnych
41-50 km/h – 300-400 zł i 8 pkt karnych
ponad 51 km/h – 400-500 zł i 10 pkt karnych