Ale na feralnym do tej pory odcinku wciąż trzeba uważać. Według aneksu do umowy z wykonawcą, zakończenie inwestycji powinno nastąpić dopiero 29 maja. W rezultacie na początku i na końcu wybudowanego odcinka, tj. na węzłach Lotnisko oraz Podwarpie, wciąż trwają prace. Obowiązuje tam tymczasowa organizacja ruchu i zwężenie do jednego pasa, by umożliwić dokończenia robót związanych z likwidacją istniejących przewiązek na węzłach wraz z odtworzeniem pasa rozdziału i dokończeniem barier energochłonnych.
CZYTAJ TAKŻE: Dziurawa droga sama się załata
Oddanie do ruchu drugiej jezdni S1 finalizuje inwestycję rozpoczętą jeszcze w końcu 2002 r. Pierwsze dwa jej etapy realizowano do 2006 r. Pierwszy z nich obejmował budowę 3 km odcinka zlokalizowanego w obrębie gminy Siewierz oraz węzła Podwarpie. Etap drugi zakładał budowę trasy o długości około 9,5 km, biegnącej aż do lotniska w Pyrzowicach. Na rozpoczęcie trzeciego, ostatniego etapu trzeba było czekać do jesieni 2018 r., kiedy to podpisana została umowa na jego realizację.
W taki sposób budowana ekspresówka przyniosła opłakane skutki. To dlatego, że przez lata dwujezdniowa trasa zaraz za węzłem Podwarpie zwężała się do jednej jezdni po jednym pasie ruchu w każdą stronę. To myliło kierowców, którzy na dodatek nagminnie nie przestrzegali ustanowionego tam ograniczenia prędkości. Więc jak dochodziło do wypadków, to tragicznych w skutkach. W kwietniu w karambolu zginęła matka i niemowlę: zderzyło się pięć pojazdów, w tym dwie ciężarówki. W grudniu ub. roku kobieta pomyliła na tym odcinku pasy ruchu i zginęła po czołowym zderzeniu z TIRem. Rok wcześniej po zderzeniu z ciężarówka zginęła kierująca SUV-em. Cztery lata temu zginął kierowca golfa, który czołowo zderzył się z busem. W końcu 2016 r. czołowe zderzenie toyoty z oplem kosztowało życie trojga ludzi, a niespełna rok przed tym wypadkiem, w zderzeniu trzech samochodów zginęły dwie osoby.