Na widok Inspekcji Transportu Drogowego wielu kierowców osobówek oddycha z ulgą myśląc, że nic im nie grozi. Nic bardziej mylnego. Inspekcja, popularnie nazywana „krokodylkami”, ma uprawnienia, które są zbliżone do tych posiadanych przez drogówkę. Oznacza to, że mogą oni odebrać prawo jazdy kierowcy samochodu osobowego, dokładnie na tej samej zasadzie jak w przypadku kontroli drogowej wykonywanej przez policję.
CZYTAJ TAKŻE: ITD odebrała nowe radiowozy. To MAN-y produkowane we Wrześni
ITD w swoich działaniach posługuje się podobnymi narzędziami co drogówka. Można powiedzieć, że w swoim asortymencie są nawet lepiej wyposażeni. Do dyspozycji mają „lizaki” do zatrzymywania pojazdów, auta wyposażone w wideorejestratory, mobilne radary prędkości, alkomaty, przenośne wagi to sprawdzania masy pojazdów, przenośne analizatory spalin i inne przydatne urządzenia, niezbędne do kontroli kierowcy i jego samochodu. Poza tym ITD zarządza systemem fotoradarów, co oznacza, że ustala sprawców wykroczeń, wystawia mandaty i rozsyła je do właścicieli samochodów.
Organ kieruje również wnioski do sądów o ukaranie winowajców, jak też może wystąpić do starosty z wnioskiem o skierowanie kierującego na ponowne badania lekarskie albo na egzamin sprawdzający jego kwalifikacje do prowadzenia auta. To nie wszystko, gdyż ITD ma również prawo zabronić dalszej jazdy, jeżeli stwierdzą, że kierujący jest pod wpływem alkoholu. Kodeks Drogowy daje tym samym Inspektorowi ITD zbliżone uprawnienia do policji, ale nie zawsze może z nich w pełni korzystać.