Państwo traci miliardy, czekając na nowe e-myto

W tym roku znów przy większych korkach idą w górę bramki na wiodącej nad morze autostradzie A1. Ale dużo większe straty przynosi darmowy ruch na tych trasach, które miały być płatne.

Publikacja: 23.07.2019 22:22

Państwo traci miliardy, czekając na nowe e-myto

Foto: fot. viaToll

Politycy wolą nie drażnić obywateli i tradycyjnie, jak co roku w wakacje, szlabany na wiodącej nad Bałtyk autostradzie A1 idą w górę, aby zlikwidować tworzące się korki. Ministerstwo Infrastruktury tłumaczy, że ruch na krańcowych punktach poboru opłat w Rusocinie i Nowej Wsi występujący podczas wakacyjnych weekendów bywa nawet dwukrotnie większy niż średni dobowy ruch roczny. Zatory zawsze budzą ogromne emocje, a zdenerwowani kierowcy winą za tę sytuację obarczają zwykle tych, którzy są u władzy.

Straty pójdą w koszty

Dlatego swobodny przejazd przez bramki może być sposobem na ograniczanie „strat społecznych”, choć traci na tym Krajowy Fundusz Drogowy. Szlabany na A1 poszły w górę po raz pierwszy w 2014 r. Wówczas do KFD nie wpłynęło 14,6 mln zł z opłat, w kolejnym roku 33 mln zł, a w 2016 r., gdy resort zdecydował się jedynie na interwencyjne otwieranie bramek, niecałe 0,5 mln zł. W 2017 r. było to już 3,4 mln zł.

""

fot. Facebook Amber One

Foto: moto.rp.pl

Obecnie ministerstwo zezwoliło, aby na okres wakacji zarządca A1 odstąpił od poboru opłat od wszystkich pojazdów na czas do 30 minut, gdy średnie oczekiwanie na uiszczenie opłaty w punkcie poboru opłat w Nowej Wsi lub w Rusocinie przekroczy 25 minut. Straty znów mogą sięgnąć kilku milionów złotych. Wolny przejazd może zostać przedłużony do 45 minut, jeżeli pół godziny nie wystarczy do rozładowania zatoru. Jednocześnie resort infrastruktury pozwolił na zaokrąglenie stawki opłaty za przejazd samochodów osobowych całym odcinkiem Rusocin–Nowa Wieś z 29,90 zł do 30 zł i na krótszych fragmentach tej trasy w sytuacji, gdy szlabany są zamknięte, żeby kierowcy szybciej przejeżdżali przez bramki wyjazdowe. – Dotąd szlabany były podnoszone po kilka razy w ciągu weekendu. Zdarzało się także, że ruch rozkładał się na tyle płynnie, iż nie było takiej konieczności – mówi rzeczniczka zarządzającej autostradą A1 spółki Gdańsk Transport Company Anna Kordecka.

""

Foto: moto.rp.pl

Drogowcy uważają, że rozładowanie korków przez swobodne puszczenie ruchu jest mniejszym złem. – Niedrożność autostrady zmusza kierowców do szukania tras alternatywnych. Wówczas potoki ruchu przemieszczają się na drogi lokalne i krajowe przebiegające przez zurbanizowane tereny, a więc powodują obniżenie poziomu bezpieczeństwa oraz szybsze zużycie nawierzchni. W przypadku autostrady A1 to przede wszystkim DK91 – wskazuje rzecznik GDDKiA Jan Krynicki. Dodaje, że zarówno natężenie ruchu, jak i zdenerwowanie kierowców powodują wzrost ryzyka wypadków, w szczególności z udziałem niechronionych uczestników ruchu. – Bank Światowy szacował, że koszt ofiary śmiertelnej to ponad 2 mln zł. Zatem czasowe wstrzymanie poboru opłat może się okazać bardziej ekonomicznym rozwiązaniem dla państwa niż ich stałe pobieranie niezależnie od natężenia ruchu – tłumaczy Krynicki.

Kosztowne zaniechanie

Ale czasowe otwieranie bramek jest stosunkowo małą stratą w porównaniu z zaniechaniem rozszerzenia sieci płatnych autostrad dla samochodów osobowych. Kierowcy płacą obecnie za przejazd 712 km autostrad. Na zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad mierzących 260 km odcinkach A2 Konin–Stryków i A4 Bielany Wrocławskie–Sośnica pobrano manualnie w 2017 roku 209 mln zł oraz 15 mln dzięki viaAuto, czyli systemowi mikrofalowemu.

CZYTAJ TAKŻE: (Prawie) bez bramek na polskich autostradach

Dla samochodów osobowych darmowych jest ponad 900 km autostrad pod zarządem GDDKiA. Przyjmując opłatę 10 groszy za kilometr oraz natężenie ruchu od 15 tys. do 30 tys. pojazdów na dobę, wartość niepobranego myta może sięgać pół miliarda złotych rocznie, co szacował m.in. Instytut Jagielloński. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk tłumaczy, że straty spowodowane niewprowadzeniem myta na tych odcinkach są rekompensowane zwiększoną liczbą podróży i zakupami paliw. A montaż niezbędnej infrastruktury nie zwróci się do czasu wprowadzenia w życie nowego systemu poboru opłat, nad którym prace już trwają.

Miliardowa dziura z ciężarówek

Jeszcze większe sumy Skarb Państwa traci, nie poszerzając sieci dróg płatnych dla samochodów ciężarowych. Według wcześniejszych planów resortu infrastruktury sieć płatnych dróg dla pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony miała mierzyć w listopadzie 2018 roku 7 tys. km. Ostatnie powiększenie systemu miało miejsce w 2017 roku i od tamtej pory obejmuje on 3660 km dróg. Rząd nie wydłuża sieci z tego samego powodu, z jakiego nie pobiera opłat na części autostrad – niezbędne inwestycje nie zwrócą się do 2021 roku, gdy ruszy nowy system poboru myta.

""

fot. viatoll

Foto: moto.rp.pl

Instytut Staszica szacuje, że przy planowanym średnim tempie rozwoju rocznie 600 km viaTOLL powinien obejmować ponad 2 tys. km dróg więcej niż obecnie i przynosić rocznie o ponad 1 mld zł więcej. Każdy dodatkowy płatny kilometr dróg to wpływy do KFD większe o 0,5 mln zł rocznie. – Z viaTOLL średnio dziennie wpływa na konto Krajowego Funduszu Drogowego 5,4 mln zł – informuje główny inspektor transportu drogowego Alvin Gajadhur. Ograniczenie tych przychodów ma wpływ na sytuację Funduszu, z którego finansowana jest budowa nowych dróg. Jego zadłużenie według resortu infrastruktury w tym roku sięgnie 62 mld zł, a w 2021 roku przekroczy 76 mld zł.

CZYTAJ TAKŻE: Za dwa lata na państwowych autostradach znikną bramki?

Nadzieja w nowym systemie

Wszystko ma się zmienić najpóźniej w maju 2021 roku, kiedy ruszy w Polsce nowy, satelitarny system poboru myta. Będzie miał „wirtualne bramki”, łatwiej i taniej da się go rozbudować o kolejne trasy. Jak prognozuje minister cyfryzacji Marek Zagórski, system ma być stopniowo uruchamiany od lutego 2021 r. Przyszły system e-myta wykorzysta już istniejący system SENT, przygotowany na zlecenie Ministerstwa Finansów, a służący do kontroli przewozu ładunków o dużej wartości podatkowej, przede wszystkim paliwa. Wykazał się szczelnością, a jej zapewnienie jest jednym z największych wyzwań w pracy nad nowym rozwiązaniem. W pierwszej fazie obejmie on niezmienioną sieć dróg płatnych pod zarządem GDDKiA i do korzystania z jego dobrodziejstw konieczne będzie specjalne urządzenie pokładowe. – System będzie można wprowadzić także na drogach zarządzanych przez koncesjonariuszy – podkreśla minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

CZYTAJ TAKŻE: 909 km autostrad za darmo

W fazie drugiej, która ruszy mniej więcej rok po pierwszej, myto będzie można płacić przy pomocy aplikacji na telefon, podobnej do dostępnej obecnie na koncesyjnym odcinku A1. Wtedy znikną wakacyjne korki. [G]

OPINIA | Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR

""

fot. rp.pl

Foto: moto.rp.pl

Od 2014 roku Skarb Państwa stracił na otwieraniu bramek 52 mln zł, czyli ponad jeden kilometr budowanej autostrady. O winietach kierowcy niech zapomną, bo Komisja Europejska pracuje nad ich zlikwidowaniem i zastąpieniem zasadą płacenia już stosowaną w Polsce: im kto więcej jeździ, niszczy nawierzchnię i truje, tym płaci więcej. Mamy w przyszłym roku, polskimi głowami, wymyślić nowy system poboru myta. Szkoda, że w pracach nie uczestniczą prywatni koncesjonariusze, bo to zwiększa ryzyko, że się potem z państwem nie dogadają finansowo i technicznie.

Tu i Teraz
Najtańszy nowy Rolls-Royce i wyjątkowy prezent pod choinkę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Tu i Teraz
Kolejna niemiecka marka zniknie z rynku. Poddostawca branży moto ogłasza upadłość
Tu i Teraz
Nowy znak drogowy na europejskich drogach. Co oznacza biały romb?
Tu i Teraz
Znana marka motoryzacyjna uratowana. Znaleziono nowego inwestora
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Tu i Teraz
Nowy cios w gospodarkę Niemiec. Strajk w fabrykach Volkswagena