Na przeszło 221,3 tys. używanych samochodów sprowadzonych z zagranicy w I kwartale 2019 r. już 58 proc. stanowiły auta przeszło dziesięcioletnie, podczas gdy w pierwszych trzech miesiącach 2018 r. było ich 56,6 proc. Przy tym średnia wieku prywatnego importu rośnie szybko. Z danych służby celnej wynika, że w 2014 r. odsetek przeszło dziesięcioletnich sprowadzanych samochodów nie przekraczał połowy. A w roku 2010 wynosił 43 proc.
Przewidywany wzrost
Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wciąż bardzo duży udział w imporcie mają samochody z silnikiem wysokoprężnym. W I kw. wyniósł 43,5 proc. To nawet minimalnie więcej (0,2 pkt proc.) niż w tym samym czasie przed rokiem. Jeszcze większy udział miały używane diesle w całym polskim rynku wtórnym. Jak podaje firma AAA Auto, jeden z największych dealerów używanych w Europie Środkowo-Wschodniej, od stycznia w komisach, na stronach internetowych oraz u dilerów pojawiło się 717,3 tys. ofert sprzedaży, w tym 383,5 tys. dotyczyło diesli. To przeszło 110 tys. więcej niż w przypadku samochodów benzynowych.
Jest bardzo prawdopodobne, że udział diesli w prywatnym imporcie będzie się zwiększał. Najważniejszym kierunkiem napływu aut na polski rynek wtórny są Niemcy (przeszło połowa importu), a tam afera z fałszowaniem pomiarów emisji spalin przyspieszyła proces wymiany starych samochodów z silnikiem wysokoprężnym na nowe lub na auta benzynowe. Taki krok wymusiły wprowadzane lub zapowiadane zakazy wjazdu dla starych diesli do centrów dużych miast. Jeszcze w maju ub.r. taką decyzję podjął Hamburg, ale dotyczącą tylko kilku ulic. W ubiegłym tygodniu najdalej poszedł Stuttgart: zakazał jazdy i parkowania w całym mieście dla diesli z normą czystości spalin Euro 4 lub niższą. Możliwe, że w połowie roku obejmie on także auta z normą Euro 5. W lipcu zakazy obejmą część ulic Berlina. Podobne ograniczenia mogą wkrótce dotknąć posiadaczy starszych diesli w Düsseldorfie, Bonn i Kolonii.
Powinno być taniej
To sprawi, że na niemieckim rynku wtórnym ceny takich aut będą spadać, co jeszcze zwiększy zainteresowanie ze strony polskich prywatnych importerów. Tymczasem zdaniem Jakuba Farysia, prezesa PZPM, ta sytuacja paradoksalnie może okazać się dla polskiego rynku nawet korzystna. – Będą pojawiać się na naszym rynku diesle np. z normą Euro 4 lub Euro 5 za cenę niższą niż do tej pory. W rezultacie średnia wieku sprowadzanych samochodów mogłaby się odnowić – uważa Faryś. Już w ub.r. sprowadzane używane diesle były młodsze od samochodów z silnikami benzynowymi. Te drugie miały średnio 13 lat, podczas gdy auta z silnikiem wysokoprężnym – 10 lat i 8 miesięcy.