Organizacja Transport & Environment zebrała dane dotyczące importu samochodów używanych do Polski. “Rzeczpospolita” jako pierwsza poznała wyniki tego badania. Okazuje się, że 40 proc. z 850 tys. sprowadzonych do Polski w 2017 roku pojazdów miało silnik diesla, a 75 proc. z nich spełniało stare normy, jeszcze sprzed Euro 5, czyli były wyprodukowane przed 2011 rokiem. To samochody, które nie mają filtra cząstek stałych (DPF), a tym samym emitują więcej rakotwórczych cząstek drobnego pyłu. I bez tego importu cząstki te są w Polsce poważnym problemem, nasze miasta spowija trujący smog, a unijny Trybunał Sprawiedliwości uznał, że Polska nie przestrzega unijnych norm o dopuszczalnych limitach stężeń pyłów rakotwórczych z 2008 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Polska kluczowa dla unijnych planów redukcji emisji CO2
Sprowadzone do Polski w ubiegłym roku samochody z silnikiem diesla emitują średnio 12,5 raza więcej tlenku azotu niż wynosi aktualnie obowiązująca norma Euro 6. Samochody dopuszczane w tej chwili do sprzedaży nie mogą emitować więcej niż 80 mg/km, podczas gdy średnia emisji samochodów importowanych wynosi 1000 mg/km. To tlenek azotu był w centrum dieselgate, czyli afery związanej z instalowaniem przez koncern Volkswagen oprogramowania do fałszowania poziomu emisji. VW naprawia wszystkie wadliwe egzemplarze na swój koszt, ale — jak wynika z danych Komisji Europejskiej — w Polsce na dużo mniejszą skalę niż w Europie Zachodniej. Bo nie ma do tego odpowiednich przepisów. W Polsce skala wymiany wadliwych urządzeń sięga tylko 40 proc., podczas gdy w państwach Europy Zachodniej wynosi 100 proc.
Silniki diesla w Europie są coraz bardziej na cenzurowanym / fot. AdobeStock
Zjawisko wypychania trujących diesli do Europy Wschodniej jeszcze się nasili w związku z rosnącą świadomością ekologiczną w Europie Zachodniej i wprowadzanym przez wiele miast zakazem poruszania się pojazdów z silnikiem wysokoprężnym. Takie ograniczenia wprowadziły już m.in. Paryż, Madryt, Oslo, Amsterdam, Ateny, a ostatnio także wiele miast niemieckich i włoskich. Inne miasta, np. Bruksela, zakazują wjazdu autom z takim silnikiem, jeśli nie spełnia normy Euro 5, która zresztą i tak nie była zbyt restrykcyjna pod tym względem. Dopiero norma Euro 6 stanowi w tej dziedzinie zdecydowany postęp.