Jesteśmy w Dieppe, sennym, portowym miasteczku położonym w Normandii nad kanałem La Manche. Podczas drugiej wojny światowej (19 sierpnia 1942) na tutejszych plażach wylądowało 5 tys. żołnierzy kanadyjskich, tysiąc komandosów brytyjskich i 50 amerykańskich. Ich akcja zakończyła się niepowodzeniem, ale doświadczenia uzyskane w Dieppe wykorzystano w przygotowaniach do inwazji na Francję dwa lata później. W Dieppe w XVI wieku urodził się Pierre le Grand, podobno pierwszy francuski pirat, który grasował na Karaibach, stąd pochodzi też aktorka Valérie Lemercier, znana z takich filmów, jak „Goście goście” czy „Asterix i Obelix”. Jednak nas najbardziej interesuje postać, przez którą trafiliśmy do Dieppe – Jean Rédélé. Kierowca wyścigowy, projektant i producent samochodów – założyciel marki Alpine. To właśnie tu ta awangardowa francuska marka ma swoją główną siedzibę, w miejscu urodzenia jej założyciela.
Już na wejściu widać, że Alpine to nie fabryka, a manufaktura
Apline to ta szybka i wyjątkowa strona francuskiej motoryzacji. Najnowszy model A110, produkowany od 2017 r., jest lżejszy i zwinniejszy od większości supersamochodów. Marka powstała w 1955 r. Rédélé wybrał nazwę Alpine, opierając się na swoim zwycięstwie w pucharze rozgrywanym w Alpach, który wygrał rok wcześniej. Zwróćcie uwagę, że wysunięta na górę literka A w logotypie marki ma przywiązywać na myśl szczyt górski. Na chwilę obecną Alpine jest w 100 proc. własnością grupy Renault. Od początku istnienia firmy pojazdy były wytwarzane ręcznie. I tak jest trochę do dzisiaj, bo robotów jest tu naprawdę niewiele. Co ciekawe, na taśmie zakładu pracuje dużo młodych ludzi. Jednak nikt się tu nie spieszy, nie ma tu atmosfery rodem z hali produkcyjnej, pośpiechu, syku maszyn i innych odgłosów typowych dla takich miejsc. Na pierwszy rzut oka widać, że to swego rodzaju nowoczesna manufaktura.
Czytaj więcej
Cały w uśmiechach Luca de Meo, prezes Renault przedstawił w Paryżu plany na najbliższe lata. Obiecał zwiększenie marży, solidny przepływ gotówki i powrót dywidendy.