Zapowiedział również podział firmy na dwie części: produkującą auta elektryczne (Ampere) i drugą, która pozostanie przy silnikach spalinowych (Power). Renault planuje, że już w 2025 roku będzie w stanie wypracować marżę w wysokości 8 proc, która w 5 lat później wzrośnie jeszcze do 10 proc. W tym roku ma to być 5 proc. Zgodnie z planami przepływ gotówki przekroczy 2 mld euro w latach 2023-2025 i zwiększy się do powyżej 3 mld w latach 2026-2030. Wróci dywidenda, która będzie także rosła w kolejnych latach. Tyle, że będzie to możliwe dopiero po tym, jak Renault odzyska swój rating inwestycyjny. Produkcja aut z e-napędem ma przestać być deficytowa w 2025 roku, a w roku 2030 dać już marżę w wysokości 10 proc. Wielkie plany są dla marki Alpine, która w roku 2026 ma wypracować 2 mld euro przychodów i wtedy wyjść ze strat. Przychody Alpine w 2030 roku mają już sięgnąć 8 mld euro.
Czytaj więcej
Renault planuje wskrzesić legendarny mały samochód R4 z lat 60. Model koncepcyjny o nazwie 4Ever Trophy pokazany został na targach w Paryżu. R4 powróci jako SUV.
Jak przyznał Luca de Meo podział firmy na dwie ułatwi pozyskanie inwestorów chętnych do współfinansowania produkcji aut elektrycznych i nie ukrywał, że obecna transformacja biznesu jest kosztowna i wymagająca. Tyle, że obecny prezes Renaulta jest jednym z najlepszych na rynku specjalistów od restrukturyzacji firm, a przywrócenie przez niego zysków hiszpańskiemu Seatowi przy szerokim wsparciu strony społecznej, znalazło się w podręcznikach ekonomii. Ciekawym posunięciem jest współpraca z chińskim Geely, z którym ma produkować czyste silniki spalinowe i hybrydy. Rynki kapitałowe nie przyjęły entuzjastycznie nowych pomysłów de Meo. Kurs akcji na otwarciu w Paryżu spadł o 3,5 proc. To wydaje się dziwne w sytuacji, kiedy analitycy rynku motoryzacyjnego ocenili plan prezesa Renaulta jak najbardziej pozytywnie. Plany naprawy finansów uznano nawet , za „bardziej ambitne, niż tego oczekiwano”, chociaż pojawiły się także wątpliwości co do podziału firmy na e-auta i napęd tradycyjny. Bo może okazać się trudne, skoro przecież dzisiaj ta produkcja współistnieje ze sobą.
Przy tym tych podziałów ma być więcej, bo nie tylko wydzielone zostaną auta elektryczne i spalinowe razem z hybrydami, ale także auta sportowe, czyli Alpine, usługi finansowe, nowa mobilność oraz recykling. Tyle, że Luca de Meo ma już na kim się wzorować i nie jest pierwszym w wydzieleniu działu produkcji e-aut. Wcześniej zrobił to Ford, który odseparował szybko od produkcji aut spalinowych rozwijającą się produkcję aut elektrycznych i połączył ją z działem oprogramowania. A Daimler już rok temu wydzielił produkcję aut osobowych i dostawczych, wtedy powstała Mercedes-Benz Group AG i Daimler Truck Holding AG. W przypadku Renaulta zdecydowano, że Ampere poszuka sobie inwestorów z zewnątrz. Te plany są już bardzo konkretne, bo nie jest wykluczone, że już w roku 2023 firma wejdzie na Euronext. Z tym zastrzeżeniem jednak, że Renault pozostawi sobie w niej „silny” pakiet większościowy. Warto pamiętać, że Renault do spółki z Nissanem są pionierami elektromobilności ze swoimi Zoe i Leafem. Ze względu na to doświadczenie właśnie i rosnący popyt na auta z e-napędem Renault wycenia Ampere na przynajmniej 10 mld euro. Plany są takie, by Ampere wypuściła na rynek 6 nowych modeli do końca tej dekady i w roku 2031 sprzedawała milion aut. A podawana dzisiaj wycena oznacza, że Ampere miałaby być wtedy cenniejsza od obecnej kapitalizacji rynkowej całego Renaulta, która wynosi 9,4 mld euro.
Czytaj więcej
Renault i Nissan potwierdziły, że prowadzą rozmowy o przyszłości ich sojuszu, także o możliwości zainwestowania przez Japończyków w nowy dział elektrycznych aut tworzony przez francuskiego partnera.