Jesteśmy na progu wielkich zmian w motoryzacji. Jak patrzy Pan na nowe technologie i pomysły rodzące się na świecie właściwie każdego dnia?
Dzisiaj w motoryzacji faktycznie mamy do czynienia z rewolucją. I nie mam na myśli, że coś się powoli zmienia, tylko faktycznie będziemy świadkami wielkiego skoku technologicznego. Przez ostatnie 100 lat motoryzacja rozwijała się bardzo ospale. Co kilka lat mieliśmy nową generację napędów, które były trochę ulepszoną wersją poprzedniej, z dodatkiem kilka nowinek technologicznych. W motoryzacji nie mieliśmy takiego skoku technicznego, jak w wielu innych dziedzinach. Weźmy chociażby nośniki muzyki – były płyty winylowe, kasety magnetofonowe, płyty CD, później mieliśmy muzykę na USB, a teraz? Nie mamy jej fizycznie. Jest gdzieś w chmurze, ewentualnie w naszych telefonach. Zmienił się zapis muzyki oraz urządzenia do jej odtwarzania, które w większości odeszły do lamusa. Mam całą szufladę kaset i nie mam na czym tego odtworzyć (śmiech).
Auta elektryczne to przyszłość czy ślepa uliczka?
W technologii produkcji baterii niewiele się zmieniło. Mamy po prostu baterie litowo-jonowe. Wiemy już natomiast, że są one trudne do opanowania, nagrzewają się do wysokich temperatur. Inżynierowie nie poradzili sobie z tym. I tak naprawdę, brak rozwoju w tej dziedzinie jest największym hamulcem w stworzeniu czysto elektrycznego samochodu.
Nie potrafimy tego zrobić i wejść na wyższy poziom, czy też koncerny motoryzacyjne wywierają zbyt małą presję, by powstały nowe rozwiązania?