W sierpniu rozpocznie pan produkcję w fabryce pod Charleston w Południowej Karolinie w USA. Czy dlatego zdecydował się pan na prezentację nowej limuzyny S 60 właśnie w Stanach Zjednoczonych, a nie w Europie czy w Chinach? A może chce pan pokazać przywiązanie do amerykańskiego rynku w obliczu wojny handlowej?
Było kilka powodów, dla których zbudowaliśmy fabrykę w Południowej Karolinie argumentów. Po pierwsze jest znakomicie położona pod względem logistycznym, niedaleko zatoki, blisko dostawców, którzy chcą z nami współpracować. No i koszty są niskie. Te wszystkie argumenty przesądziły o wyborze Ridgeville koło Charleston. Ale ujęła nas także pozytywna postawa władz lokalnych, które na każdym kroku dają nam odczuć, że czujemy się tutaj naprawdę mile widziani.
Hakan Samuelsson, szef Volvo, podczas uroczystego otwarcia fabryki w Ridgeville / fot. Logan Cyrus/Bloomberg
Ta inwestycja jest warta miliard dolarów…
Tyle pieniędzy wydaliśmy na wszystko, co było niezbędne do rozpoczęcia produkcji: wyposażenie zakładu, szkolenia załogi, transfer technologii. I mówiąc prawdę, wydaliśmy więcej niż ten miliard, o którym mówimy oficjalnie. Doszły do tego marketing i wyszkolenie naszych pracowników. Miliard to wydatki na fabrykę i jej wyposażenie.